Premier Włoch grozi obcięciem unijnych funduszy
Premier Włoch Matteo Renzi zagroził krajom Europy Środkowo-Wschodniej obcięciem unijnych funduszy jeśli nie zgodzą się na forsowane obecnie w Unii rozwiązania w sprawie migrantów. Takie doniesienia płyną z Brukseli, gdzie odbywa się nadzwyczajny szczyt szefów państw UE.
Solidarność nie może polegać tylko na braniu, ale także na dawaniu – miał podczas obrad powiedzieć premier Włoch.
Słowa Renziego ostro skomentował Zoltan Kovacs, rzecznik węgierskiego rządu, który nazwał je politycznym szantażem. Dodał, że nie ma w Europie miejsca na obowiązkowe przydziały uchodźców, a dotychczasowa polityka migracyjna poniosła fiasko.
Dr Lech Jańczuk, politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, podkreśla, że nerwowa reakcja związana jest z faktem, że Włochy są państwem granicznym, gdzie przybywają migranci.
– Takie słowa w ogóle nie powinny paść z tego względu, że to nie tylko Włochy wpłacają składkę do unijnego budżetu, ale przecież wszystkie państwa – łącznie z państwami Europy Środkowo-Wschodniej. Po drugie, to, że jesteśmy wspólnie w Unii Europejskiej to nie tylko, że na tym skorzystamy, ale również skorzystają państwa Europy Zachodniej penetrując rynki Europy Środkowo-Wschodniej. Te słowa są więc zupełnie nie na miejscu. Polityka migracyjna zaproponowana głównie przez Angelę Merkel, ale w jakiś sposób legitymizowana przez państwa Europy Zachodniej ponosi fiasko. W związku z tym jest to próba obarczenia odpowiedzialnością za złe decyzje, które zostały podjęte na szczeblu Europy Zachodniej. Ciężko się do tych słów odnieść. Mam nadzieję, że premier Włoch za te słowa przeprosi – mówi dr Lech Jańczuk.
Eksperci podkreślają, że przeciekające do prasy doniesienia wskazują, że na brukselskim szczycie panuje zła atmosfera i klimat wzajemnych oskarżeń.
Na dwudniowym spotkaniu dyskutuje się m.in. na temat porozumienia z Wielką Brytanią w sprawie jej dalszego członkostwa tego kraju w Unii oraz kryzysu migracyjnego. Polskiej delegacji przewodniczy premier Beata Szydło.
RIRM