fot. PAP/Radek Pietruszka

Polska oświata cierpi na brak nauczycieli branżowych

Nawet 7 tysięcy nauczycieli przedmiotów branżowych może brakować w polskich szkołach zawodowych – wskazał „Nasz Dziennik”. Problem ten się pogłębia. Czy więc reaktywacja szkolnictwa zawodowego stoi pod znakiem zapytania? Resort edukacji uspokaja i zapewnia, że do takiej sytuacji nie dojdzie.

Nowy rok szkolny już się rozpoczął. Jednak w niektórych szkołach, zwłaszcza zawodowych, może brakować nauczycieli przedmiotów branżowych. Tak jest m.in. we Wrocławiu.

– Na 2 września brakowało tu 3 nauczycieli: języka angielskiego i dwóch nauczycieli zawodowych. Jeden z grupy przedmiotów specjalistycznych, z branży samochodowej, a jeden z przedmiotów ogólnozawodowych. Jest trudno znaleźć specjalistów, zwłaszcza z branży samochodowej – mówił dyrektor Zespołu Szkół nr 2 we Wrocławiu Marian Ramut.

Braki w kadrze nauczycielskiej widoczne są także w zawodach piekarza czy cukiernika – podkreślił Grzegorz Pellowski

– To są zaniedbania sprzed wielu lat. Powiem nawet, że zatrudniamy w naszej szkole już rzemieślników, którzy uczą zawodu w naszej szkole. Wiemy, że to będzie narastało – powiedział właściciel gdańskiej piekarni i cukierni.

Wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska mówiła nawet o 30 procentowym ubytku nauczycieli przedmiotów zawodowych w stolicy.

– Sytuacja w Warszawie wygląda podobnie, podejrzewam jak w całej Polsce, a w Warszawie tym bardziej jest trudna. Jeśli dobrze pamiętam, to w szkołach branżowych w tej chwili brakuje nam około 30 procent nauczycieli właśnie przedmiotów zawodowych, więc ta skala jest naprawdę olbrzymia – oznajmiła polityk.

Maciej Witucki z Konfederacji Lewiatan wskazał na jeszcze jeden model funkcjonowania szkół branżowych, który można dostrzec w tzw. dolinie lotniczej w Rzeszowie.

– Tam, gdzie działa szkolnictwo branżowe, to ono działa w spięciu z biznesem, czyli przykład doliny lotniczej, gdzie na przykład firmy z doliny lotniczej współdziałają ze szkołami branżowymi, tam ten kłopot został rozwiązany. Natomiast w skali całej Polski rzeczywiście za mało wciąż jest kontaktów między biznesem a szkołami – mówił Maciej Witucki.

Z problemem braku nauczycieli przedmiotów branżowych szkoły zawodowe borykają się od wielu lat. Dlatego też resort, przy konstruowaniu ustawy o szkolnictwie zawodowym, przygotował rozwiązania, z których mogą korzystać dyrektorzy szkół oraz samorządy. 

– Można zatrudnić fachowca, który nie jest nauczycielem, nie ma nawet przygotowania pedagogicznego i można go zatrudnić w szkole, o ile organ prowadzący, czyli starosta, burmistrz czy prezydent, wyrazi na to zgodę. Można również dać mu najwyższą stawkę wynagrodzenia, jaka jest możliwa w edukacji – poinformował minister edukacji narodowej Dariusz Piontkowski.

A więc wynagrodzenie, które otrzymuje nauczyciel dyplomowany. Samorządy mogą także zaoferować fachowcom wyższą stawkę wynagrodzenia niż te, które obowiązują wobec innych nauczycieli – dodał minister.

– Nauczyciel zawodu to przecież fachowiec: hydraulik, spawacz, mechanik obrabiarek cyfrowych. On również może znaleźć spokojnie zatrudnienie w jakiejś firmie, i żeby zachęcić go do przyjścia do szkoły, to także trzeba pomyśleć o tym aspekcie finansowym i warto, aby samorządy z tego narzędzia skorzystały – podsumował minister Dariusz Piontkowski.

Resort edukacji przekonuje, że sytuacja związana z ruchami kadrowymi w oświacie jest monitorowana.

TV Trwam News/RIRM

drukuj