By Archiwum Kancelarii Prezydenta RP - www.prezydent.pl, GFDL 1.2, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5911120

Wyklęty podręcznik prof. Roszkowskiego

Atak na legendarnego Andrzeja Alberta [pseudonim prof. Roszkowskiego, pod którym w drugim obiegu ukazywały się jego publikacje poświęcone historii Polski] stanowi próbę panicznej obrony lewicowych środowisk przed prawdą o najnowszych dziejach Polski – pisze prof. Mieczysław Ryba na łamach „Naszego Dziennika”.

***

Profesor Wojciech Roszkowski od czasów PRL jest ikoną wśród polskich historyków. To z jego syntez najnowszej historii Polski uczyły się całe pokolenia uczniów czy studentów. Jego dorobek naukowy jest niekwestionowany, jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych naukowców humanistów w Polsce.

Co zatem się stało, że jest on dziś najbardziej atakowanym przez media lewicowo-liberalne profesorem? Ośmielił się napisać podręcznik do przedmiotu historia i teraźniejszość. Nikogo nie przekonuje, że oprócz prac naukowych profesor wydawał podręczniki szkolne, że jego doświadczenie w tej dziedzinie jest oczywiste. Atak na legendarnego Andrzeja Alberta [pseudonim prof. Roszkowskiego, pod którym w drugim obiegu ukazywały się jego publikacje poświęcone historii Polski – przyp. red.] stanowi próbę panicznej obrony lewicowych środowisk przed prawdą o najnowszych dziejach Polski.

Do tej pory historia najnowsza w szkole była traktowana po macoszemu. Na kilka miesięcy przed egzaminem końcowym lub przed maturą nauczyciele i uczniowie nie mieli zwykle czasu, by zapoznać się z tym materiałem. Dlatego wiedza młodego pokolenia o historii PRL jest praktycznie żadna. Wprowadzenie nowego przedmiotu historia i teraźniejszość może w tym względzie wiele zmienić, szczególnie gdy podręcznik napisał tak wybitny naukowiec.

Profesor Roszkowski odważnie przedstawia nie tylko niewygodne dla wielu fakty, ale też nie ucieka od ocen. Postawa zdrady (choćby kolaboracji z bolszewikami) jest nazwana po imieniu. Po imieniu też są nazwani niezłomni bohaterowie Polski niepodległej. I to musi boleć wszystkich tych, których ojcowie bądź mentorzy unurzani byli w brudach zbrodniczego systemu. Wyjściem dla nich była albo zbiorowa niepamięć, albo postmodernistyczny relatywizm, gdzie miesza się dobro ze złem, prawdę z fałszem.

Współcześni rewolucjoniści są również niezadowoleni, gdyż prof. Roszkowski precyzyjnie demaskuje niszczącą naszą kulturę ideologię rewolucji kulturowej, której oni są orędownikami. W podręczniku skrytykowany jest tak nazizm, komunizm, jak i neomarksizm szkoły frankfurckiej. Rzucenie światła prawdy na ideologię powszechnie dziś obowiązującą w świecie Zachodu spowodowało furię. Zarzucono prof. Roszkowskiemu promocję pedofilii, gdyż opisał niegodziwe zachowania Daniela Cohn-Bendita, jednej ze sztandarowych postaci roku 1968. Zarzut wobec profesora jest tak absurdalny, że aż trudno to komentować. To tak jakby krytyczny opis mordów w Auschwitz czy w sowieckich łagrach był promocją zbrodni. Krytyka skandalicznych zachowań seksualnych rewolucjonistów była przez lewicowo-liberalne media określana jako promocja pedofilii.

Podobnych zarzutów padało dużo więcej. Profesor Roszkowski okazał się człowiekiem nietolerancyjnym, bo skrytykował ateizm. Podobno nienawidzi dzieci, bo dowodzi niemoralności metody in vitro. A przede wszystkim jest ksenofobem, bo wskazuje na wyjątkową rolę Kościoła rzymskokatolickiego w najnowszych dziejach Polski. Nie pamiętam, aby jakikolwiek podręcznik w najnowszych dziejach Polski był tak atakowany. Środowiska rewolucyjne chcą po prostu zohydzić go do samego końca i zmusić rodziców i nauczycieli, by z niego nie skorzystali. Ten atak ma jednak drugi skutek. Wiele osób, nawet do tej pory niezainteresowanych historią, z czystej ciekawości sięga po zakazany podręcznik, co musi przynieść dobre owoce.

prof. Mieczysław Ryba/Nasz Dziennik

drukuj