Politycy PiS: Polscy historycy powinni bronić dobrego imienia Polski i prawdy historycznej

Polscy historycy powinni bronić dobrego imienia Polski i prawdy historycznej – mówią jednym głosem politycy Prawa i Sprawiedliwości w kontekście przyjętej nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Nadrzędnym celem jest to, by kłamliwe sformułowania o „polskich obozach śmierci” nigdy więcej się nie pojawiły. 

Na początku marca doszło do spotkania zespołu polsko-izraelskiego. Tuż po nim resort dyplomacji Izraela wydał komunikat, w którym poinformował, że strona izraelska wyraziła swoje zastrzeżenia wobec polskiej ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Dialog z Polakami nazwano jednak „pogłębionym i otwartym”. Tymczasem wielu polityków Prawa i Sprawiedliwości uważa, że w spór z Izraelem za mało zaangażowali się polscy historycy.

– Niewątpliwie dobrze, żeby eksperci przybliżali prawdę historyczną, bo – jak się okazuje, na zachodzie Europy jej znajomość jest często bardzo wątła – wskazuje poseł PiS Szymon Szynkowski.

Zdaniem rządzących, milczenie polskich historyków na temat holocaustu i Marca ‘68 nie pomaga w rozwiązaniu sporu z Izraelem.

– Takie uspokojenie dyskusji, merytoryczna wymiana argumentów, na przykład na uczelniach, mogłaby w jakimś stopniu przyczynić się do złagodzenia tych sporów, które powstały – dodaje poseł Bartłomiej Wróblewski.

Z parlamentarzystami PiS zgadza się szef poznańskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego, profesor Stanisław Mikołajczak.

– Polscy historycy oderwali się od polskiego życia politycznego, narodowego i ich patriotycznego obowiązku. Zatracili tę cechę, która charakteryzowała polskich historyków przez cały XIX wiek i dwudziestolecie międzywojenne. Powinni zabrać głos, bo ich głos – jako ludzi, którzy zajmują się materią, która jest istotą tego sporu – byłby niezwykle ważny i potrzebny – mówi prof. Stanisław Mikołajczak.

Profesor Jan Skuratowicz z Uniwersytetu Adama Mickiewicza podziela punkt widzenia profesora Mikołajczaka.

– Dobry historyk jest w stanie to zrobić – zaznacza prof. Jan Skuatowicz.

Zauważa jednak, że do sporu z Izraelem doprowadzili sami Polacy.

– Czy było sensowne dla mnie robienie tej imprezy w momencie, kiedy jest obchodzone święto holocaustu? Czy to nie było drażnienie? – wskazuje prof. z UAM.

14 lutego Prezydent Andrzej Duda skierował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o IPN.  Część zapisów ustawy może bowiem wymagać poprawy. Jak zauważa poseł Jacek Kurzępa, tempo wychodzenia ustaw z parlamentu powinno być nieco wolniejsze, natomiast warto byłoby zwiększyć dbałość o ich jakość.

– Kłopotem jest oczywiście w tej chwili zrozumienie jak to było możliwe, żeby tego typu niedoskonałość się znalazła w dokumencie, mimo tylu par oczu, które je analizowały. Myślę, że teraz trudno jest dociec, na którym etapie procedur zostało to zlekceważone i uważam też, że pan minister zarówno Zbigniew Ziobro, jak i minister Patryk Jaki są na tyle dojrzałymi politykami, że wiedzą, jak w tej chwili postąpić – mówi prof. Jacek Kurzępa.

Swoje stanowisko wobec przyjętej ustawy wydali także przedstawiciele kresowian i świadków zbrodni wołyńskiej. W sporze nie chodzi tylko o kłamliwe próby przypisania Polsce odpowiedzialności za holocaust, ale także o ludobójstwo na Wołyniu.

– Ustawa miałaby zamknąć wszystkie furtki, które pozwalały bezkarnie szkalować państwo polskie, bezkarnie też szydzić z cierpień i martyrologii narodu polskiego – zaznacza historyk prof. Włodzimierz Osadczy.

Nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej zakłada między innymi, że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi odpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką (…), będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech.

Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę na początku lutego. Jednocześnie skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał sporną nowelą zajmie się najprawdopodobniej na przełomie kwietnia i maja.

Tv Trwam News/RIRM

drukuj