Podkarpacie może stać się regionem pro-life
Samorządowcy z Podkarpacia, zainspirowani włoską Weroną, chcą ogłosić swoje województwo regionem pro-life. Inicjatorzy liczą, że w akcje włączą się kolejne polskie regiony. W tym samym czasie blokowane są konta działaczy pro-life na portalu społecznościowym Twitter.
Podkarpacie to region, który od lat staje w obronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Dlatego na wzór włoskiego projektu w sejmiku podkarpackim zostanie przygotowana specjalna uchwała. Będzie ona wyrazem poglądów mieszkańców Podkarpacia, czyli postaw chrześcijańskich – powiedział w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” Jacek Kotula.
– W ten sposób pragniemy zadeklarować, że na Podkarpaciu są przestrzegane wartości chrześcijańskie i nie promuje się gender, eutanazji, aborcji, in vitro, seksedukacji czy generalnie demoralizacji dzieci. Chcemy promować prawe zachowania – zaznaczył radny sejmiku województwa podkarpackiego.
Jacek Kotula jest pomysłodawcą takiej uchwały. Inicjatywę chwali politolog Grzegorz Piątkowski. Wzorowanie się na uchwale z Werony daje wiele możliwości.
– Za tą wielką ideą idą też konkretne działania, tzn. pomoc kobietom, które chciałyby np. dokonać aborcji – pomoc w taki sposób, aby mogły jej nie dokonać – aby je przekonać, żeby ta aborcja nie została dokonana, a dziecko np. zostało oddane do adopcji – mówi Grzegorz Piątkowski.
W sejmiku na Podkarpaciu trwają prace nad uchwałą. Jak informuje „Nasz Dziennik”, pomysł popiera większość radnych. Projekt z Werony, za którym chcą iść radni Podkarpacia zakłada między innymi finansowanie realnej pomocy dla matek – pomoc ekonomiczną, psychologiczną i wsparcie przy poszukiwaniu pracy. Działaczka pro-life Dorota Niedźwiecka liczy, że takich regionów pro-life w Polsce pojawi się więcej.
– To jest pierwszy krok do tego, żeby zauważyć grupę ludzi, zauważyć, może mocniej, żeby jasno powiedzieć, że jest grupa ludzi, która jest za życiem, która popiera życie od poczęcia – wskazuje Dorota Niedźwiecka.
Akcja ma też zachęcić wszystkich tych, którzy opowiadają się za życiem do głośnego artykułowania swoich poglądów. To zwolennicy zabijania nienarodzonych narzucają dziś innym swoje poglądy. Działaczom pro-life odbiera się często głos w dyskusji publicznej. Ostatnio portal Twitter zablokował konto działaczki pro-life Kai Godek. Powód: „Nieuzasadnione okrucieństwo” obecne rzekomo w jej wpisach. A chodzi m.in o tego typu wpisy:
„W szpitalach mordują ludzi! 3-4 dobre głosowania i dzieci są uratowane” – napisała Kaja Godek na Twitterze.
A to już komunikat, jaki po tym wpisie pojawił się na koncie działaczki pro-life.
„Naruszenie naszych zasad dotyczących zakazu publikowania multimediów przedstawiających nieuzasadnione okrucieństwo” – brzmi treść komunikatu.
Ale to nie koniec blokad. Z Twittera usunięto w poniedziałek też konto „Fundacji Życie i Rodziny”, której szefową jest Kaja Godek.
Takie działania administracji Twittera mogą świadczyć o ograniczeniu wolności słowa – apelują prawnicy.
Oznacza to, że Twitter blokuje za upominaniem się za życiem – dodaje działaczka. Z nadzieją patrzy na tworzący się projekt regionu Podkarpacie. Przypomina przy tym, o wciąż blokowanym w komisjach sejmowych projekcie ustawy „Zatrzymaj Aborcję”.
– To czekanie wiąże się ze śmiercią konkretnych ludzi. Gdyby tutaj zabijano trzech posłów na Sejm dziennie, to natychmiast mielibyśmy ustawę chroniącą ich życie. Tymczasem jeżeli chodzi o życie najbardziej bezbronnych i najbardziej niewinnych dzieci, nagle się okazuje, że zamiast ich ratować, mamy czekać aż zginie ich jeszcze więcej. To jest straszne, przerażające. To jest makabra, która się dzieje w szpitalach za przyzwoleniem posłów – podkreśla Kaja Godek.
Pod ustawa podpisało się 830 tys. Polaków, którzy nie godzą się na zabicie dziecka ze względu na podejrzenie choroby.
TV Trwam News/RIRM