fot. Monika-Tomaszek

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką

24 marca obchodziliśmy Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Polacy, którzy w okresie niemieckiego okrucieństwa nieśli pomoc Żydom, musieli liczyć się z najczarniejszym scenariuszem, ale wbrew temu pomagali. Robili to na różne sposoby, między innymi poprzez fałszywe świadectwa chrztu czy fałszywe paszporty. Polska ma cichych bohaterów.

Tysiące nazwisk, za którymi kryją się konkretne osoby. To historie Polaków, którzy w czasie II wojny światowej ratowali Żydów.

– Rodzina Andrzejczyków, Rodzina Baranków, Rodzina Ulmów, Rodzina Paprotów – wyliczał dr Karol Nawrocki, prezes IPN.

Polacy pochylili się nad tymi, których Niemcy chcieli wykreślić na zawsze z kart historii. Nazwiska tych, którzy za pomoc Żydom zostali zamordowani, widnieją na ścianach Kaplicy Pamięci w Sanktuarium NMP Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu. Najbardziej czytelnym symbolem heroizmu tysięcy Polaków stała się błogosławiona Rodzina Ulmów i ich wymowne „tak”, jakie zapisali w Biblii przy przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Pokazuje to, czym kierowali się, gdy pod swój dach przyjęli potrzebujących.

– Możemy powiedzieć, że to jest dowód miłości, czyli zasady, która dla Kościoła, dla kultury chrześcijańskiej jest najważniejsza. Patrzyli z miłością i w każdym widzieli bliźniego – podkreślił Waldemar Rataj, dyrektor Muzeum Polaków Ratujących Żydów w Markowej.

Oni nie wyciągnęli rękę do obcych ludzi, ponieważ przez lata byli to ich sąsiedzi. Takich rodzin, nawet w samej Markowej, było wiele. Niektórzy pozostają anonimowi. Z każdym rokiem poznajemy kolejne imiona i nazwiska, kolejne rodziny – Rodzinę Szylarów, Barów czy Cwynarów.

– Znamy około 10 tysięcy osób z nazwiska, które udzielały pomocy. Absolutna mniejszość tych znanych z nazwiska osób doznała represji – wskazał prof. Grzegorz Berendt, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Wśród zamordowanych za pomoc Żydom są kapłani – ks. Franciszek Garncarek, ks. Władysław Grobelny, ks. Henryk Opiatowski.

W trudnych czasach nie pozwolili sobie na obojętność – tłumaczył Piotr Boroń, historyk.

– Wystawiano chociażby fałszywe dokumenty informujące o tym, że ukrywający się Żyd jest chrześcijaninem. Dawano mu świadectwa chrztu, dawano mu inne dokumenty kościelne. Za to też oczywiście groziła kara śmierci – dodał.

Tak działał również ks. Michał Sopoćko, spowiednik św. s. Faustyny Kowalskiej. Późniejszy ksiądz biskup Albin Małysiak jako jedyny polski biskup został uhonorowany tytułem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Osobiście usłyszał od ukrywającego się Żyda: „Proszę mnie ratować”.

– Pięć osób uratował osobiście, ale w całym procederze, w akcji ich ratowania brało udział też więcej osób, dzieląc się swoją żywnością, która była na kartki, udzielając schronienia, ubrania, a czasem po prostu milcząc – wyjaśnił Piotr Boroń.

Metody były różne, ale cel ten sam – ratowanie przed zagładą. Grupa Ładosia zrzeszała polskich dyplomatów pracujących w Szwajcarii. Wystawiali oni Żydom fałszywe paszporty, głównie krajów Ameryki Południowej. Następnie wysyłali je do Polski. Paszporty dla tysięcy okazały się paszportami życia.

– Oni z perspektywy prawa szwajcarskiego i międzynarodowego dokonywali masowego fałszowania dokumentów. Z perspektywy władz szwajcarskich byli objęci śledztwem i przesłuchiwała ich policja – przypomniał dr Wojciech Łukaszun z Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Za pomoc mogli zostać wydaleni ze Szwajcarii. O cichych bohaterach Polska musi pamiętać i pamięta także przez to, co wydarzyło się w Toruniu. Kaplica Pamięci i Park Pamięci Narodowej „Zachowali się jak trzeba” to ogromna praca z dokumentami, świadectwami, jakie zgromadziła Rodzina Radia Maryja.

TV Trwam News

drukuj