Konwencja uderza w tradycyjny model rodziny
Konwencją Rady Europy ws. zwalczania tzw. przemocy wobec kobiet zajmie się teraz Sejm. Zgodę na podpisanie przez Polskę dokumentu, jednomyślnie wyraził rząd Donalda Tuska.
Przeciwko ratyfikacji konwencji wcześniej opowiedziało się m.in. prezydium KEP, organizacje rodzinne i kobiece.
Konwencja w definicji płci pomija naturalne różnice biologiczne pomiędzy kobietą i mężczyzną, ale to nie wszystko – niepokój wzbudza także promowanie m.in. homoseksualizmu i transseksualizmu.
Prof. Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL zwraca uwagę, że rożne ugrupowania próbują antagonizować obie płcie. Właściwą postawą, jak dodała – jest dostrzeżenie różnic, które mają wskazać na ich komplementarność i wzajemną współpracę.
-Tworzenie tej walki płci jest jakąś sposobnością do podkopania właściwych fundamentów życia małżeńskiego i rodzinnego, ta może się niekorzystnie odbijać szczególnie na rozwoju i wychowaniu małych dzieci. Co więcej też zaskakujące jest to, że często dzieją się to pod szyldem bardzo pozytywnym rzeczy, które okazuje się nie być właściwe. Jeżeli jest mowa o tym, żeby nie było przemocy to przecież jest oczywiste, że wszyscy są za tym żeby gdziekolwiek w jakichkolwiek relacjach tej przemocy nie było – powiedziała prof. Urszula DudziakProf. Krystyna Pawłowicz, konstytucjonalista i poseł zwraca uwagę, że konwencja jest sprzeczna z polską Konstytucją RP oraz z nasza narodową tradycją i kulturą, która jest zbudowana na wartościach chrześcijańskich.
– Ta konwencja wychodzi z założenia, że Kościół i tradycyjne pojęcia: instytucji rodziny i jej role, które kobieta pełni w rodzinie są powodem tejże przemocy i należy to zwalczać. Konwencja nakazuje tworzyć podstawy w szkole dla edukacji, która zmierza w kierunku oduczania i pokazywania negatywnego skutku funkcjonowania kobiety w rodzinie. Co więcej wychodzi od definicji płci w której każdy może sobie sam uznać czy jest kobietą czy mężczyzną i jaką rolę chce pełnić. Czyli możemy mieć taką sytuacje, że w każdym kraju i mieście różnie mogą być postrzegane kobiety i mężczyźni – akcentowała prof. Krystyna Pawłowicz
RIRM