Kłamstwo o in – vitro
W ostatnim czasie większość mediów w Polsce prowadzi kampanię obliczoną na wytworzenie w naszym społeczeństwie przychylnego nastawienia wobec metody sztucznego zapłodnienia in vitro. W tym celu metoda ta przedstawiana jest jako dobrodziejstwo dla strapionej niepłodnością ludzkości.
Oczywiście za tego rodzaju manipulacją kryją się również inne cele niż ten deklarowany oficjalnie, a mianowicie demoralizacja człowieka, walka z Kościołem, instrumentalizacja ludzkiej seksualności i prokreacji, atak na małżeństwo i rodzinę oraz nadzieja na pozyskanie dużych nakładów finansowych wspierających tego rodzaju praktyki. Zajęcie właściwego stanowiska w tej sprawie wymaga ujawnienia tendencyjnie ukrywanej prawdy na temat metody in vitro i obalenia mitów prowadzących do wypaczenia poglądów na jej temat.
Kłamstwo 1: Zabieg lekki, łatwy i przyjemny
Zapłodnienie in vitro wymaga wielu wizyt i interwencji medycznych nie tylko uciążliwych, ale także urągających godności człowieka, zarówno mężczyzny, jak i kobiety, którzy się im poddają, oraz dziecka, sprowadzanego do laboratoryjnego zagadnienia i otrzymującego życie za cenę śmierci swych braci i sióstr. Przeprowadzany zabieg wymaga:
* -hormonalnej stymulacji jajników mającej na celu wywołanie hiperowulacji, co osłabia organizm kobiety;
* -pobrania gamet poprzez punkcję pęcherzyków jajnikowych przy użyciu wprowadzanego przez pępek laparoskopu lub sondy dopochwowej wprowadzanej drogą nakłucia sklepienia bocznego pochwy, ewentualnie sondy brzusznej poprzez wprowadzenie igły punkcyjnej przez cewkę moczową i nakłuwaniu jajnika przez ścianę pęcherza moczowego;
* -pobrania nasienia poprzez upokarzającą mężczyznę masturbację; zdarza się nawet nakłuwanie jąder zmarłego męża, jeśli komuś przyjdzie chęć poczęcia dziecka po jego śmierci, lub nawet za życia, jeśli jest większa szansa pozyskania plemników bezpośrednio w miejscu ich wytwarzania;
* -manipulacyjnego łączenia plemników z komórkami jajowymi zanurzonymi w płynie hodowlanym, przy czym duży odsetek zarodków zamiera w okresie przedimplantacyjnym, czego świadomość jest włączona w przeprowadzaną procedurę;
* -wprowadzenia przez szyjkę macicy od 2 do 4 zarodków w celu ich zagnieżdżenia w endometrium. W związku z wkalkulowanym w tę metodę niepowodzeniem – śmiercią dzieci, liczba zarodków jest większa dla zwiększenia prawdopodobieństwa zagnieżdżenia któregoś z nich. Szacuje się, że skuteczność zabiegu przy wprowadzeniu jednego zarodka wynosi 10 proc., przy dwóch – 15 proc., przy trzech – 25 proc., przy czterech 30 procent. Przy braku ciąży zabieg się powtarza, mnożąc kolejne wizyty, ingerencje medyczne w tę najbardziej intymną sferę życia ludzkiego i przyczyniając się do śmierci kolejnych dzieci w stadium embrionalnym. W przypadku uzyskania ciąży mnogiej ma miejsce świadome pozbycie się niektórych z nich poprzez uśmiercenie eufemistycznie nazywane „selektywną redukcją zarodków”.
Kłamstwo 2: Szczęście kobiet
Instrumentalizacja seksualności, nieprzyjemne procedury związane ze sztuczną prokreacją, stechnicyzowanie intymnej sfery życia, świadomość doprowadzenia do śmierci embrionów w wyniku zgody na podjęte działania nie przynoszą szczęścia, ale niesmak, upokorzenie, dewaluację wartości. Przypuszczalnie dlatego prawda o tym, co faktycznie dokonuje się podczas zapłodnienia in vitro, jest tak skrzętnie ukrywana, a reklama przedstawia je wyłącznie w jak najlepszych barwach. Warto jednak rozważyć: czy rzeczywiście może być szczęśliwa matka, której w dążeniu do poczęcia dziecka każe się wyrazić zgodę na śmierć innych dzieci, mających w wyniku tych manipulacyjnych zabiegów stracić życie? Brutalnym, ale unaoczniającym to „szczęście” przykładem jest pytanie: „Który z pięciu palców jednej ręki zdecydujemy się zostawić, a które z pozostających czterech odciąć?”. Znana, praktykowana i aprobowana jest sztuczna inseminacja zwierząt, np. krów, słuszna i uznawana jest hodowla kurcząt. Ale czy wolno tego typu działania odnieść do ludzi? Czy rzeczywiście kobieta może się czuć szczęśliwa, gdy jest potraktowana jak klacz zarodowa, gdy jej mąż jest sprowadzony do roli dawcy nasienia, gdy dzieci zamiast ciepła matki dostają płyn hodowlany, szkło probówek i chłód zamrażarki?
Kłamstwo 3: Leczenie niepłodności
Zastosowanie manipulacyjnej techniki pozaustrojowego zapłodnienia nie leczy żadnych schorzeń ani występujących u mężczyzny, ani u kobiety. Sama nazwa „zapłodnienie pozaustrojowe” wskazuje, że przeprowadzany zabieg dokonuje się poza organizmem kobiety, a dopiero potem embriony są wszczepiane do jej macicy. Zapłodnienie in vitro nie sprawia, że małżonkowie stają się samodzielnie zdolni do poczęcia dziecka, nie usuwa żadnych wad anatomicznych, jak np. uniemożliwiające zajście w ciążę zrośnięcie jajowodów, a jedynie przy zastosowaniu określonej techniki próbuje omijać jakiś istniejący problem somatyczny. Używanie przez manipulatorów słowa „leczenie” jest celowe i nastawione na wywołanie społecznej aprobaty dla tego rodzaju działań. Jest bowiem naturalne, że człowiek chory budzi współczucie, chęć udzielenia mu pomocy, otoczenia troską. Jeżeli więc wmówi się społeczeństwu, że zabiegi in vitro są procedurą leczniczą, to w ten sposób uzyska się większą szansę na jej dofinansowanie. Domaganie się pieniędzy wprost, bez tej sztucznie stworzonej otoczki altruizmu, ma mniejsze szanse powodzenia i wydaje się mało eleganckie, stąd ten cały szum medialny wobec dobrodziejstwa in vitro i udzielanej w ten sposób „pomocy”. Po raz kolejny sprawdza się powiedzenie: „Gdy niewiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze”.
Kłamstwo 4: Potrzeba dofinansowania
Przewrotność sięgająca absurdu – to określenie, na jakie zasługuje propozycja dofinansowania zabiegów zapłodnienia in vitro. Służba zdrowia mająca, zgodnie ze swą nazwą, służyć ludzkiemu zdrowiu i życiu, po raz kolejny zostaje wmanewrowana w działanie poniżające godność człowieka i nieliczące się zupełnie z embrionalną fazą jego rozwoju. W sytuacji zapaści służby zdrowia związanej z problemami kadrowymi i żądaniami podwyżek płac, braku funduszy na wsparcie kosztownych procedur diagnostyczno-terapeutycznych, zakup sprzętu medycznego, niedoinwestowania szpitali, hospicjów czy wciąż zbyt drogich leków, żądanie dofinansowywania zabiegów in vitro – które nie tylko nie leczą, ale przeciwnie: powodują śmierć wielu istnień ludzkich – świadczy o wyjątkowo negatywnym nastawieniu do życia, cierpiącego i często niezamożnego pacjenta, a nawet całej społeczności Polaków. Ta forma „produkcji człowieka” rości sobie nieuzasadnione prawo do tego, by manipulować życiem i dla uzyskania dziecka na drodze sztucznie wspomaganej prokreacji nie baczyć na konsekwencje w postaci wielu ginących embrionów. Wspieranie finansowe tak poważnej ingerencji w ludzką seksualność i prokreację, rozdzielanie miłości i życia, narażanie jednych dzieci na śmierć, a innych na częstsze wady wrodzone i psychiczne następstwa „zespołu ocaleńca” jest niedopuszczalne moralnie i sprzeczne z tym, czemu medycyna faktycznie powinna służyć.
Kłamstwo 5: Jedyna szansa dla niepłodnych
Zamiast omijania rzeczywistych problemów związanych z niepłodnością poprzez reklamowanie niosącej liczne negatywne skutki metody zapłodnienia in vitro warto zająć się faktycznym działaniem pomocowym, jakim jest: profilaktyka niepłodności poprzez eliminację czynników uszkadzających płodność. Do ważnych działań profilaktycznych należy: troska o zdrowy styl życia, odpowiednie ubranie (odrzucenie mody nakazującej dziewczętom prezentację nagich brzuchów, pleców, bioder), właściwe odżywianie, zakaz palenia tytoniu, odrzucenie innych używek, takich jak alkohol i narkotyki, zaniechanie stosowania eliminujących płodność środków antykoncepcyjnych, uczenie rozpoznawania płodności zamiast jej zaburzania, szerzenie oświaty zdrowotnej, wychowanie do powściągliwości seksualnej przed małżeństwem i wierności w małżeństwie, sprzeciw wobec aborcji, kształtowanie postaw odpowiedzialnego ojcostwa i macierzyństwa. Faktyczną pomocą jest także wczesna diagnostyka niepłodności, zapobieganie i leczenie rozmaitych chorób, których skutkiem jest niepłodność. Szansą jest także usprawnienie procedur adopcyjnych pozwalających na realizację ojcostwa i macierzyństwa, któremu winniśmy szczególną cześć.Czas wreszcie dotrzeć z prawdą na temat in vitro do okłamywanych reklamowanymi publikacjami ludzi. Reklama bowiem gloryfikuje zalety, skrzętnie skrywając mankamenty, milczy nawet o wkalkulowaniu śmierci w działanie mające owocować życiem. Czas odpowiedzieć na pytanie, komu faktycznie zależy na dobru człowieka: czy tym, którzy przestrzegają przed jego degradacją, czy pragnącym się bogacić na jego krzywdzie?
Instytut Nauk o Rodzinie KUL