KE forsuje pomysł usunięcia z domów oraz budynków użyteczności publicznej kotłów na paliwa kopalne
Komisja Europejska chce usunąć z domów kotły na paliwa kopalne, m.in. na gaz. Jej projekt poparł Parlament Europejski. Od 2028 roku kotłów nie będzie można instalować w nowych budynkach, a od 2035 roku także w domach remontowanych. Prawo i Sprawiedliwość przypomina, że jeszcze w ubiegłym roku KE zachęcała do zakładania ogrzewania gazowego.
Większość polskich rodzin, która w ostatnich latach zrezygnowała z tzw. kopciuchów, wybrała kotły na gaz. W kraju rozwijana jest również sieć przesyłowa błękitnego paliwa – mówi europoseł Patryk Jaki.
– Polacy zamontowali już ponad milion takich pieców i teraz mają się przestawiać na pompy ciepła, bo wam akurat przestał lecieć gaz w Nord Streamie – zaznacza Patryk Jaki.
Komisja Europejska chce, aby już za pięć lat obowiązywał zakaz montowania w nowych budynkach pieców na paliwa kopalne, w tym na gaz. Z kolei od 2035 nie byłoby to możliwe w remontowanych budynkach. Propozycja unijnych urzędników została przyjęta przez Parlament Europejski, głównie głosami partii lewicowych.
– Państwa członkowskie muszą przyjąć plany celem wycofania wykorzystania paliw kopalnych w budynkach – mówi europoseł Ciaran Cuffe z partii Zielonych.
Według unijnych urzędników budownictwo mieszkalne generuje 1/3 emisji dwutlenku węgla na Starym Kontynencie. Koszty jej redukcji chcą zrzucić na zwykłych obywateli.
Unijna komisarz ds. energii, Kadri Simson, przekonuje, że przyspieszenie termomodernizacji oraz odnawialnych źródeł energii zmniejszy koszt życia Europejczyków.
– Chodzi o remonty budynków w najgorszym stanie, przede wszystkim tych, w których wszyscy mieszkańcy płacą dużo za energię. Często w tych budynkach mieszkają najbiedniejsi – przekonuje Kadri Simson.
Komisja nie określa jednak za co najbiedniejsi mają sfinansować remonty. Państwa członkowskie same mają znaleźć środki na ten cel. Bruksela chce, aby od 2028 roku wszystkie nowe budynki mieszkalne były zeroemisyjne i posiadały panele słoneczne. Dwa lata szybciej ten warunek będą musiały spełniać budynki użyteczności publicznej, a w 2032 roku remontowane budynki mieszkalne. Właściciele będą też mieli dodatkowe obowiązki – mówi europoseł Bogdan Rzońca.
– To jest dyrektywa, która będzie zmuszała przeciętnego Kowalskiego do certyfikowania budynków. To będą ogromne wydatki na badanie energochłonności budynków – podkreśla Bogdan Rzońca.
Mityczna wizja unijnych urzędników przewiduje, że Europejczycy będą montowali w swoich domach pompy ciepła. To nowa technologia, która w połączeniu z odnawialnymi źródłami energii może przynosić duże oszczędności. Wciąż jest jednak rozwijana i bardzo droga. Polacy muszą jednak mieć wybór.
– To jest sektor, który się dynamicznie rozwija. Mamy dopłaty. (…) Wciąż mamy miliony gospodarstw które ogrzewają się węglem. My dopiero przechodziliśmy na gaz. Nie robiliśmy tego po to, aby za kilka lat od niego odejść – mówi analityk ds. energii i klimatu, Daniel Czyżewski.
Odnawialne źródła energii nie gwarantują bezpiecznych dostaw energii. Musi je stabilizować energetyka konwencjonalna. W Polsce oparta jest ona jeszcze na węglu.
– To nie są technologie, które pozwalają nam zawsze ogrzać mieszkanie. Braki będą musiały być kompensowane energią elektryczną – wskazuje prof. Wojciech Piontek z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Niekorzystne dla Polaków rozwiązania poparli polscy eurodeputowani związani z Lewicą. Od głosu wstrzymali się politycy Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Polska opozycja widzi w pomyśle KE duże możliwości.
– Z punktu widzenia mieszkańców zawsze lepiej mieszkać w budynku zeroemisyjnym niż w budynku, który nie ma dobrej termoizolacji – przekonuje poseł Katarzyna Lubnauer z KO.
– Jeżeli tak duży, ambitny program budownictwa zostanie uruchomiony, to siłą rzeczy rozpędzi to także naszą gospodarkę – dodaje poseł Maciej Konieczny z Lewicy.
Jednak większość nowych technologii grzewczych pochodzi z zagranicy i to tam będą trafiały zyski ze zmiany technologicznej w Polsce. Europoseł Zbigniew Kuźmiuk liczy na odrzucenie lub zmianę pomysłu KE.
– Teraz czekają nas trylogia, czyli porozumienie PE z Radą Europejską i KE, ale nie ulega wątpliwości, że ten dokument w takim kształcie jest najbardziej radykalnym podejściem – zauważa europoseł Zbigniew Kuźmiuk z PiS.
Parlament Europejski opowiedział się także za zwiększeniem redukcji emisji gazów cieplarnianych z 30 do 40 proc. do 2030 roku. Zwiększył też cel pochłaniania w sektorze gruntów i leśnictwa. Będzie to kolejne obciążenie dla polskich lasów, gospodarki i każdego Polaka.
TV Trwam News