fot. TV Trwam

Dr n. med. A. Kicińska o tzw. pigułce „dzień po”: Zdrowy rozsądek, także rozsądek lekarza, naukowca, bardzo często niestety nie dochodzi do głosu publicznego

Przyzwolenie na to, że dziewczyny między piętnastym a osiemnastym rokiem życia również mają do dostęp tzw. pigułki „dzień po” – i to bez zgody opiekuna prawnego – wydaje mi się, przede wszystkim jako lekarzowi, zupełnie niezgodnym z tym, co jest zgodne z naszą wiedzą medyczną i naszym doświadczeniem – mówiła w „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja dr n. med. Aleksandra Kicińska, specjalista chorób wewnętrznych oraz immunologii rozrodu, lekarz kliniki In Vivo Medical Clinic w Gdańsku.

Prawie 11 tysięcy recept na tzw.  pigułkę „dzień po” wystawili w ubiegłym roku farmaceuci w ramach rządowego pilotażu. Do września 2024 roku NFZ wypłacił aptekom uczestniczącym w programie ponad 335 tys. złotych. [czytaj więcej]

Dr n. med. Aleksandra Kicińska zwróciła uwagę, że stale jesteśmy niestety uczestnikami niekończącej się dyskusji pomiędzy ideologią a nauką i zdrowym rozsądkiem.

– Przyzwolenie na to, że dziewczyny między piętnastym a osiemnastym rokiem życia również mają do niej [tzw. pigułki „dzień po” – red.] dostęp – i to bez zgody opiekuna prawnego – wydaje mi się, przede wszystkim jako lekarzowi, zupełnie niezgodnym z tym, co jest zgodne z naszą wiedzą medyczną i naszym doświadczeniem. (…) Tutaj ten zdrowy rozsądek, także rozsądek lekarza, naukowca, bardzo często niestety nie dochodzi do głosu publicznego. Ciągle nie ma odpowiedniej informacji, odpowiedniej edukacji społeczeństwa na temat działania tego typu środków – podkreśliła specjalista chorób wewnętrznych oraz immunologii rozrodu.

Dodała, że każdy rodzic chciałby mieć możliwość decydować – tak jak w wielu innych sprawach – o tym, co się dzieje ze zdrowiem, życiem naszych dzieci. To – jak zaznaczyła – nie podlega dyskusji.

– Jestem zaniepokojona, ponieważ zajmując się na co dzień leczeniem dziewcząt, zaburzeniami miesiączkowania czy później kobiet, par z niepłodnością, widzę, że ten problem jest naprawdę dramatycznie dużym problemem społecznym, a właściwie  przy całej dyskusji na temat antykoncepcji awaryjnej, tzw. pigułki „dzień po”, zupełnie pomijany. Tymczasem ani zażywanie antykoncepcji, czy szczególnie antykoncepcji awaryjnej, tej pigułki „dzień po”, nie jest do końca bez znaczenia, jeśli chodzi o zachowanie poziomu płodności u osób, które sięgają po tego typu substancje, ale też w całościowym ujęciu informacji o zdrowiu, życiu prokreacyjnym – wskazała lekarz kliniki In Vivo Medical Clinic w Gdańsku.

Zwróciła uwagę, że tak naprawdę mamy bardzo okrojone badanie, jeśli chodzi o wpływ tej substancji na młody organizm.

– Znając fizjologię płodności, rozrodu, to jakakolwiek interwencja farmakologiczna, szczególnie w tym okresie, kiedy dojrzewa przysadka, podwzgórze, jajnik, to może bardzo mocno wpłynąć negatywnie na poziom płodności i na zdrowie osoby, jednostki, ale też całego społeczeństwa. W związku z tym to jest pierwszy taki niepokojący aspekt i alarm, który powinniśmy jako społeczeństwo podjąć. Z drugiej strony, jako lekarz, rozpatruję tę substancję jako substancję chemiczną, medyczną, która stosowana w medycynie była już dużo wcześniej, ale – można powiedzieć – zupełnie w innym celu, dobrym celu, ponieważ ta substancja służyła jako pewna alternatywa do leczenia zabiegowego, chirurgicznego, mięśniaków macicy – wyjaśniła dr n. med. Aleksandra Kicińska.

Gość „Aktualności dnia”, omawiając proces płodności i rozrodu, podkreśliła, że są uzasadnione obawy co do zażywania środków antykoncepcyjnych.

– Wniosek jest taki, że jeśli kobieta sięga po tabletkę antykoncepcji awaryjnej, w zależności od tego, w którym dniu cyklu ją zażyje, w zależności od odstępu czasowego od owulacji, wówczas musi się liczyć z tym, że może zadziałać przeciwko poczętemu życiu. (…) Sytuacja od strony medycznej, farmakologicznej działania tej substancji na organizm kobiety i poczętego dziecka jest bardzo złożona – mówiła.

Specjalista chorób wewnętrznych oraz immunologii rozrodu dodała, że powinniśmy zmierzać do uczciwej edukacji, ponieważ ci, którzy są zwolennikami szerokiej dostępności tabletek poronnych, nie dbają niestety o to, żeby do społeczeństwa docierała właściwa informacja.

– Niestety jest duży nacisk na to, aby propagować te tabletki, aby była przekazywana taka informacja, że są zupełnie bez żadnych skutków niepożądanych, że są bardzo bezpieczne. Tymczasem od strony medycznej, od strony myślenia o zdrowiu jednostki, o zdrowiu publicznym, mamy zupełnie inne fakty i inne podstawy naukowe – zaznaczyła gość Radia Maryja.

Całą rozmowę z dr n. med. Aleksandrą Kicińską w „Aktualnościach dnia” można odsłuchać [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl