Czy wybory prezydenckie odbędą się w maju?
Trwa spór dotyczący terminu wyborów prezydenckich. Prawo i Sprawiedliwość chce, aby wybory prezydenckie odbyły się 10 maja w formie głosowania korespondencyjnego. Prezes Porozumienia, wicepremier Jarosław Gowin proponuje wydłużoną kadencję prezydenta Andrzeja Dudy. Opozycja krytykuje oba pomysły, ale nie ma własnego.
Wybory prezydenckie – zgodnie z ogłoszonym przez marszałek Sejmu Elżbietą Witek terminem – mają odbyć się 10 maja. To 35 dni do wyborów, a mimo to wciąż nie ma porozumienia czy i jak miałyby one się odbyć. Prawo i Sprawiedliwość stawia sprawę jasno i mówi, że obecnie nie ma możliwości przeniesienia wyborów na inny termin – mówi minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
– W sytuacji, w której znalazła się nasza ojczyzna, niezwykle ważna jest stabilna władza. Głowa państwa, a więc prezydent RP, to bardzo ważny organ władzy publicznej, a więc skoro kończy się kadencja, niewątpliwie należy przeprowadzić wybory – wskazuje Mariusz Błaszczak.
Dlatego też Prawo i Sprawiedliwość proponuje głosowanie korespondencyjne. To najbezpieczniejsza forma przeprowadzenia wyborów – podkreśla wicerzecznik PiS Radosław Fogiel.
– Będą zapewnione wszystkie środki bezpieczeństwa. One są opisane w ustawie. Karty będą dezynfekowane. Komisje będą mogły korzystać ze wszystkich środków ochrony itd. To jest sposób na to, żeby nie narażać głosujących, a z drugiej strony, żeby dochować zobowiązań demokracji – zaznacza Radosław Fogiel.
Takie rozwiązanie zastosowano m.in. w Niemczech. Jednak nie ma ono poparcia wśród posłów opozycji, w tym posła Koalicji Obywatelskiej Roberta Kropiwnickiego.
– Ktoś nas po prostu próbuje oszukać i tym kimś jest absolutnie rząd i PiS. Nie dajmy sobie zabrać tych wyborów, nie dajmy się oszukać – mówi Robert Kropiwnicki.
Krytycznie do pomysłu odnosi się również kandydat na prezydenta Szymon Hołownia.
– Te wybory to będzie zbrodnia na demokracji. Te wybory to będzie zbrodnia na Polakach. To będą wybory, które przejdą do historii jako jeden z najsmutniejszych momentów, jeśli nie najsmutniejszy w wolnej RP – podkreśla Szymon Hołownia.
Pomysłu głosowania korespondencyjnego nie popiera także wicepremier i prezes Porozumienia Jarosław Gowin. Dlatego też Porozumienie wychodzi z własnym pomysłem.
– To jest taki czas, kiedy trzeba przestać myśleć o gierkach politycznych, to jest czas, kiedy decydujemy o życiu i śmierci. Stąd wzięła się decyzja Porozumienia, aby przedstawić projekt zmian konstytucji. On polega na tym, że kadencja prezydenta trwałaby 7 lat. Byłaby tylko jedna kadencja bez możliwości reelekcji – wyjaśnia Jarosław Gowin.
To oznaczałoby, że kadencja prezydenta Andrzeja Dudy byłaby przedłużona o 2 lata, a wybory mogłyby odbyć się w bezpiecznym czasie. Propozycję tę poparło PiS.
„Mając na uwadze interes Polski popieramy i będziemy popierać propozycję premiera Gowina, oczywiście jeśli znajdzie się większość w Sejmie i Senacie dla poparcia takiego rozwiązania” – zaznacza rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska.
Mając na uwadze interes Polski popieramy i będziemy popierać propozycję premiera Gowina, oczywiście jeśli znajdzie się większość w Sejmie i Senacie dla poparcia takiego rozwiązania.
— Anita Czerwińska rzecznik PiS (@RzecznikPiS) April 3, 2020
Pomysłu Jarosława Gowina nie popiera natomiast opozycja.
„Tu nie chodzi o zdrowie Polaków, czy polską gospodarkę, tu chodzi o utrzymanie władzy przez PiS. Propozycja Gowina ma służyć tylko jednemu – przerzuceniu odpowiedzialności za wybory korespondencyjne na opozycję” – napisał na Twitterze były szef PO Grzegorz Schetyna.
Tu nie chodzi o zdrowie Polaków, czy polską gospodarkę, tu chodzi o utrzymanie władzy przez PiS. Propozycja Gowina ma służyć tylko jednemu – przerzuceniu odpowiedzialności za wybory korespondencyjne na opozycję.
— Grzegorz Schetyna (@SchetynadlaPO) April 4, 2020
To nie jest myślenie o Polsce – podsumował postawę opozycji minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
– Cała opozycja źle życzy Polsce, dlatego że upiera się, że atakuje, że nie jest skłonna do współpracy w tej trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy –mówi Mariusz Błaszczak.
Opozycja krytykując nie przedstawia jednocześnie własnych pomysłów. Domaga się wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jednak przesunięcie wyborów poprzez stan wyjątkowy rodzi cały szereg perturbacji – podkreśla politolog prof. Mieczysław Ryba
– Na przykład interpretacyjnych: czy kadencja prezydenta kończy się 8 sierpnia czy też można ją przedłużyć; kto będzie sprawował władzę głowy państwa przez ten czas do następnych wyborów (może to być marszałek Sejmu, a może to być urzędujący prezydent); jest problem, czy wybory będą kontynuacją tych czy zgłasza się nowych kandydatów – wyjaśnia prof. Mieczysław Ryba.
Tymczasem w poniedziałek kontynuowane będzie posiedzenie Sejmu. Na godz. 12.00 planowane są głosowania, w tym nad punktem spornym, który dotyczy projektu PiS ws. głosowania korespondencyjnego wraz z autopoprawką do tego projektu.
TV Trwam News