Co z ustawą wiatrakową?

Ustawa wiatrakowa z poprawkami Senatu wróciła do Sejmu. Posłowie mają się nią zająć na najbliższym posiedzeniu. Wszystko wskazuje na to, że minimalna odległość wiatraków od zabudowań mieszkalnych wyniesie 700 metrów.

Nowelizacji ustawy wiatrakowej domaga się Komisja Europejska. Według PiS ma to być jeden z 37 kamieni milowych, który pozwoli odblokować Polsce pieniądze z KPO. Partia rządząca odeszła od regulacji, jakie zaproponowała chwilę po tym, gdy w 2015 roku objęła władzę. Wprowadzona wtedy ustawa 10h miała uchronić wieś przed konfliktami społecznymi. Wśród mieszkańców budowa wiatraków na lądzie budziła ogromne emocje. Teraz jednak presja  Brukseli sprawiła, że dotychczasowe restrykcje zostaną cofnięte. W miejsce 10h PiS proponował początkowo minimum 500 metrów, a potem zmienił zdanie na 700 metrów.

– Pamiętajmy, że to jest kwestia wyważenia racji społecznych. Z jednej strony racji firm, które produkują energię elektryczną, stawiają farmy wiatrowe, a z drugiej strony mieszkańców, którzy mieszkają w pobliżu farm wiatrowych – informuje Piotr Müller, rzecznik rządu.

Formuła 700 metrów, według rzecznika rządu, Piotr Müllera, była kompromisem, choć i tak budziła ona wątpliwości Solidarnej Polski, a także pojedynczych posłów PiS. Z tymi regulacjami nie zgodził się Senat. Izba zaproponowała zmniejszenie odległości z powrotem do 500 metrów albo nawet jeszcze mniejszej, jeśli zgodzą się na to mieszkańcy danej gminy.

Nowelizacją znów zajmie się Sejm. Nic jednak nie wskazuje na to, że ta poprawka uzyskała poparcie posłów.

– My nadal jesteśmy za tym kompromisem. Spodziewam się raczej podtrzymania stanowiska Sejmu po powrocie tych uwag z Senatu – dodaje rzecznik rządu.

Najbliższe posiedzenie Sejmu zaplanowane jest w dniach  7-9 marca.

TV Trwam News