B. Kempa: Chcemy powrotu i szacunku dla tych przepisów, na bazie których wstępowaliśmy do UE, bo na taką Unię się umawialiśmy

Dzisiaj wartości europejskie są inaczej interpretowane niż te, na gruncie których stanęła Unia Europejska – mowa o wartościach chrześcijańskich. (…) My chcemy powrotu i szacunku dla tych przepisów, na bazie których wstępowaliśmy do UE, bo na taką Unię się umawialiśmy. Dzisiaj to, co się proponuje, jest naprawdę bardzo radykalną rewolucją. (…) To, co jest niezwykle ważne i narusza cały kręgosłup, to jest kwestia zmian traktatów. One są we wszystkich niemalże obszarach bardzo groźne dla suwerenności nie tylko naszego kraju, ale i każdego kraju członkowskiego. Przede wszystkim zmierzają do totalnej federalizacji UE – akcentowała Beata Kempa, europoseł Suwerennej Polski, w niedzielnym wydaniu „Rozmów niedokończonych” na antenie Telewizji Trwam.  

Podczas niedzielnych „Rozmów niedokończonych” poruszono temat przemian kulturowych i politycznych zachodzących w Unii Europejskiej. Zdaniem gościa Telewizji Trwam, ponad 70 procent ustawodawstwa unijnego „trzeba przetransponować na polskie przepisy prawa”.

– My chcemy powrotu i szacunku dla tych przepisów, na bazie których wstępowaliśmy do Unii Europejskiej, bo na taką Unię się umawialiśmy. Dzisiaj to, co się proponuje, jest naprawdę bardzo radykalną rewolucją. (…) To, co jest niezwykle ważne i narusza cały kręgosłup, to jest kwestia zmian traktatów. To ruszyło mniej więcej od połowy 2022 roku. Powołano zespół – można powiedzieć – negocjacyjny w ramach komisji konstytucyjnej w Parlamencie Europejskim. (…) Chcą uruchomić procedurę z art. 48. Traktatu o Unii Europejskiej, czyli reformę traktatu lizbońskiego. Teraz jest przygotowywany raport przez ten zespół. Jest tam wrzuconych mnóstwo propozycji. Pan europoseł Saryusz-Wolski wyliczył około stu najbardziej kontrowersyjnych propozycji – wskazywała europoseł.

Jeśli wspomniany raport zostanie przyjęty przez komisję konstytucyjną, będzie procedowany przez Parlament Europejski na posiedzeniu plenarnym.

– Będą chcieli to zrobić bardzo szybko. Dlatego tak bardzo patrzyli w stronę Polski, jaki będzie rząd i czy będzie siła w postaci jednego premiera spośród 27 państw – siła blokująca. (…) Chcieli, by był potulny premier z Polski, bo gdyby był premier ze Zjednoczonej Prawicy, to absolutnie otrzymałby rekomendacje do blokowania tego typu zapisów. One są we wszystkich niemalże obszarach bardzo groźne dla suwerenności nie tylko naszego kraju, ale i każdego kraju członkowskiego. Przede wszystkim zmierzają do totalnej federalizacji Unii Europejskiej, czyli jeden twór z jednym rządem w Europie – tłumaczyła Beata Kempa.

Propozycje zawarte w raporcie, które – zdaniem komisji konstytucyjnej – należy wprowadzić w życie, dotyczą wielu kluczowych zagadnień. Przede wszystkim – jak wymieniała europoseł – dotykają kwestii związanych z ideologią gender, jaką chce się wprowadzić w niemalże każdym unijnym dokumencie. To także zmiany dotyczące edukacji, ochrony zdrowia czy obrony granic.

– Wszystkie wyrażenia dotyczące gender, gender mainstreaming, „Gender Master Plan” w dokumentach, które już w tej chwili są przyjmowane, bardzo często są wtrącane. Jest ostra wola, by były w każdym dokumencie. One już podskórnie we wszystkich dokumentach wybrzmiewały. Idzie o to, by one były wprost, „expressis verbis”, wprowadzone do traktatu. (…) Edukacja jest bardzo zagrożona. (…) To przede wszystkim kwestia dotycząca programów nauczania, zatarcia naszych tożsamości narodowych – to będzie na porządku dziennym. (…) Dzisiaj wartości europejskie są inaczej interpretowane niż te, na gruncie których stanęła Unia Europejska – mowa o wartościach chrześcijańskich – zwracała uwagę poseł do Parlamentu Europejskiego.

Gość Telewizji Trwam, w kontekście planowanych przez Unię Europejską zmian traktatowych, wspomniała także o pokłosiu polityki migracyjnej, które ma wpływ na próbę wprowadzenia obecnie mechanizmu przymusowej relokacji przypływających do granic Europy migrantów.

– Próba całej operacji dotyczącej przymusowej relokacji, która tak naprawdę nie spowoduje redukcji problemów w krajach członkowskich, jakie sobie ten los zgotowały, idzie o coś innego. Idzie o komunikat do swojego już wystraszonego i zmęczonego społeczeństwa – 68 proc. Francuzów chciało takiego referendum jak w Polsce, bo tak już są przerażeni. Idzie o to, by dać sygnał przed wyborami do Parlamentu Europejskiego idący głównie ze strony obecnie rządzących, czyli liberałów i socjalistów, dla których multikulti jest na porządku dziennym, że my zapobiegamy, coś z tym robimy, bo zbliżają się wybory – podkreślała polityk.

W planowanych zmianach mają znaleźć się także zagadnienia dotyczące ochrony środowiska i proponowane przez Unię cele klimatyczne.

– Zobaczmy, co proponują te frakcje, do których należy pan Hołownia i PSL. Proszę to prześledzić, bo to jest niezwykle groźne. Lasy Państwowe są zagrożone w stu procentach. (…) Zagrożona część dobrej zdobyczy, jaką była Wspólna Polityka Rolna. To także cele klimatyczne, czyli poprzez władztwo unijne narzucanie nam takich norm, których nie będziemy w stanie spełnić. Zresztą jest spory deficyt, jeśli idzie o środki w budżecie. (…) Brakuje 65 miliardów euro. Nie ma kasy, ale dyktować warunki – proszę bardzo, na porządku dziennym. Czyli my mamy realizować Zielony Ład ze swoich środków? No tak. (…) Przeżyliśmy sprawę Turowa bardzo żywo i odpowiedzialnie. Jeżeli wprowadzone zostaną zapisy na temat kompetencji dzielonych, to będzie już taki mechanizm, że to Unia Europejska będzie mogła nam nakazywać, co mamy zamknąć, a co nam wolno otworzyć – akcentowała gość Telewizji Trwam.

radiomaryja.pl