73. rocznica zbrodni w Hucie Pieniackiej
73 lata temu ukraińskie oddziały SS „Galizien”, wspierane przez ukraińskich nacjonalistów, dokonały mordu na Polakach w Hucie Pieniackiej. W niedzielę, w miejscu nieistniejącej już miejscowości, odbyły się oficjalne uroczystości rocznicowe.
Zbrodni na Polakach dokonali ukraińscy żołnierze służący w 4. Pułku Policyjnego SS 14 Dywizji SS „Galizien”. Dowodził nimi niemiecki kapitan. Wspierał ich okoliczny oddział Ukraińskiej Armii Powstańczej oraz ukraińscy nacjonaliści – przypomina politolog Michał Siekierka.
– W dniu pacyfikacji wieś liczyła 174 domy. Szacuje się, że przebywało w niej około tysiąca osób – mówi Michał Siekierka.
Polacy byli mordowani w bestialski sposób – podkreśla Małgorzata Gośniowska–Kola, Prezes Stowarzyszenia Huta Pieniacka.
– Moja mama urodziła się w Hucie Pieniackiej i tutaj została spalona, zamordowana większa część mojej rodziny. Jest to naszym obowiązkiem, żeby tutaj przyjeżdżać, pomodlić się. O to zawsze prosimy wszystkie osoby – o dar szczerej modlitwy – zaznacza Małgorzata Gośniowska–Kola.
Z masakry cudem uratował się Franciszek Bąkowski. Miał wtedy siedem lat. Nie wszystko dokładnie pamięta. Zajął się jednak zbieraniem świadectw świadków zbrodni.
– W kościele żołdak podszedł do rodzącej kobiety, wyrwał płód jakby z jej łona i rozdeptał na stopniach ołtarza. Była przy tym położna, pani Kierebka. Skoczyła do niego z pięściami, więc ją zastrzelił i zastrzelił tą rodzącą kobietę – wspomina Franciszek Bąkowski.
W niedziele w Hucie Pieniackiej odbyły się oficjalne uroczystości rocznicowe. Uczestniczyły w nich rodziny zabitych, ambasadorowie Polski i Ukrainy, parlamentarzyści z obu państw oraz duchowieństwo.
W styczniu nieznani sprawcy wysadzili w powietrze pomnik upamiętniający zbrodnie w Hucie Pieniackiej. Przed uroczystościami rocznicowymi został on odbudowany. Według oficjalnych deklaracji strony ukraińskiej zrobili to okoliczni mieszkańcy. Niestety, sprawa zbrodni wołyńskiej wciąż nie zajmuje właściwego miejsca w relacjach polsko – ukraińskich.
– Staramy się upubliczniać wiedzę o tym, co się stało na Kresach wschodnich, bo ona nie jest znana. Chcielibyśmy, żeby po prostu mówiono prawdę. Nie można iść na skróty. Trzeba powiedzieć o tym, co tu się stało i kto tego dokonał, a tego się unika – zwraca uwagę Małgorzata Gośniowska–Kola.
Bez stanięcia w prawdzie i jasnego odcięcia się Ukrainy od zbrodniarzy z OUN UPA trudno będzie zbudować dobre stosunki sąsiedzkie.
TV Trwam News/RIRM