Siedem lat tuszowania prawdy

Poseł Robert Węgrzyn (PO) próbował uniemożliwić przeprowadzenie publicznej debaty dotyczącej marazmu w śledztwie w sprawie uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika


– Jestem gotów boso, w worku pokutnym stawić się w celi, którą wskaże mi prokurator Staszak. Niech to będzie moja odpłata, moja pokuta za to, że domagam się prawdy i wyjaśnienia wszystkich okoliczności śmierci mojego syna. Ale zamknijcie wreszcie to postępowanie i wskażcie prawdziwych zleceniodawców tej zbrodni – apelował łamiącym się głosem Włodzimierz Olewnik w krótkim, ale wzruszającym wystąpieniu podczas posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.



Nieprawomocnymi wyrokami za uprowadzenie i zamordowanie Krzysztofa Olewnika skazani zostali dotąd jednie drugoligowi gangsterzy. Zleceniodawcy makabrycznej zbrodni wciąż pozostają bezkarni – i na razie polskiego wymiaru sprawiedliwości nie muszą się obawiać. Takie są rzeczywiste efekty prowadzonego opieszale i niechętnie przez prokuraturę śledztwa w tej sprawie. Osiągnięcia prokuratorów i policjantów badających sprawę od maja do chwili obecnej – jak wynika z relacji przedstawionej posłom z Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka przez prokuratora krajowego Marka Staszaka – są żadne. Postępami prokuratorzy mogą pochwalić się tylko w dochodzeniu, w którym oskarżonym o rzekome znieważenie śledczego jest walczący o prawdę ojciec zamordowanego Włodzimierz Olewnik.

O wyświetlenie sprawy rodzina Olewników apeluje już od siedmiu lat. Krzysztof Olewnik został porwany 26 października 2001 roku i zamordowany dwa lata później. Nieprawomocne wyroki usłyszeli jedynie mordercy: Sławomir Kościuk i Robert Pazik. Wszystko wskazuje jednak na to, że ci dwaj podrzędni gangsterzy od brudnej roboty byli tylko wykonawcami zlecenia, a zleceniodawcą jest osoba postawiona bardzo wysoko i mająca liczne koneksje polityczne. Za taką hipotezą przemawia szereg zaskakujących wydarzeń, jakie towarzyszą śledztwu od lat: marazm, opóźnienia, ujawnienie akt podejrzanym, kradzież akt, wreszcie „samobójcza” śmierć Kościuka w areszcie. Uważany zaś przez prokuraturę za szefa całej grupy przestępczej Wojciech Franiewski miał ukończoną zaledwie szkołę zawodową i nie był w stanie zorganizować tak rozległej operacji.

– Władza czegoś się obawia, może nie ta „duża”, ale ta mniejsza, może lokalna – komentowała wystąpienie Olewnika poseł Lidia Staroń (PO). I wygląda na to, że trafiła w samo sedno. Coraz bardziej bowiem realne staje się podejrzenie rodziny Olewników, że zleceniodawcą porwania był ktoś związany ze światem polityki. Wskazywać może na to fakt, iż podobnie jak podczas rządów Leszka Millera (wiceministrem sprawiedliwości był wówczas Marek Staszak, dziś prokurator krajowy) tak i obecne kierownictwo wymiaru sprawiedliwości podległe ministrowi Zbigniewowi Ćwiąkalskiemu nie jest zainteresowane całkowitym wyjaśnieniem tej sprawy. Takich podejrzeń nie ukrywali też posłowie. – Panie Staszak, niech pan się poda do dymisji. Albo przynajmniej, nawet jeśli wówczas nie miał pan nic wspólnego z tym śledztwem, niech się pan od niego dzisiaj odsunie. To zapewni transparentność – apelowała poseł Marzena Wróbel (PiS). Jedyną reakcją na jej apel był jednak pogardliwy grymas przedstawiciela resortu sprawiedliwości.

Z bardzo skąpego referatu, który przedstawił wczoraj podczas posiedzenia komisji sprawiedliwości prokurator Marek Staszak, wniosek może płynąć tylko jeden – efekty są żadne. Aroganckie, nie pierwszy raz zresztą, wystąpienie Staszaka dobitnie potwierdziło również to, co Włodzimierz Olewnik od kilku miesięcy zarzucał prokuraturze, również na łamach „Naszego Dziennika”: prokuratura prowadzi wyłącznie grę pod publiczkę. Niedawno opublikowaliśmy dramatyczny apel Olewnika do prezydenta i premiera, w którym prosił o pomoc w dotarciu do prawdy.

– Ten apel był dla mnie bardzo krzywdzący. Gdybym zapytał pana Olewnika o merytoryczne uzasadnienie zarzutów, pewnie nie mógłby odpowiedzieć – tłumaczył posłom na posiedzeniu komisji Marek Staszak.

Ale to właśnie on nie potrafił wiele powiedzieć na temat postępów w śledztwie. Posłowie i rodzina Olewników dowiedzieli się tylko tego, co wiadomo już od wielu miesięcy – że zarzuty nieprawidłowości w śledztwie postawiono trzem policjantom. Więcej Staszak przekazał posłom w specjalnym piśmie, tyle tylko, że na temat innego postępowania prowadzonego w Bydgoszczy, a dotyczącego rzekomej napaści Włodzimierza Olewnika na jednego z prokuratorów. Jak informował Staszak, który jednocześnie nie potrafił okazać posłom żadnego pisemnego uprawnienia do ujawniania informacji z tego śledztwa, Olewnik rzekomo miał uderzyć jednego z prokuratorów.

– To nieprawda. Rzeczywiście, incydent miał miejsce, ale nie pobiłem ani nie uderzyłem. Byłem tak zdenerwowany tym, co zobaczyłem w aktach, że zareagowałem emocjonalnie, ale to, co mówi Staszak, to kłamstwo – zapewniał Włodzimierz Olewnik.


Próba blokowania debaty


A ustalenia śledztwa, o których mówił Staszak, są tak żenująco niewielkie, że nie dziwi już fakt, iż przed dwoma tygodniami Sejm głosami posłów PO i PSL uniemożliwił przeprowadzenie publicznej debaty na ten temat. Wczoraj w haniebnym wystąpieniu poseł Robert Węgrzyn (PO) usiłował nie dopuścić do debaty i upublicznienia informacji o stanie śledztwa podczas posiedzenia sejmowej komisji.

– PiS, grając na najwyższych uczuciach rodziny do zamordowanego, próbuje zbić polityczny kapitał – uzasadniał Węgrzyn wniosek o zamknięcie dyskusji jeszcze przed jej przeprowadzeniem.

Ostatecznie Platformie nie udało się zablokować dalszych prac komisji. Wniosek Węgrzyna uzyskał bowiem równowagę głosów 7:7, a to oznaczało, że przepadł. Co ciekawe, debatę udało się „uratować” dzięki posłankom Lidii Staroń (PO) i Bożenie Szydłowskiej (PO), które w kluczowym momencie wstrzymały się od głosu, mimo że wniosek złożył ich klubowy kolega.

Ale towarzysze Węgrzyna nie rezygnowali. Poseł Kozdroń (PO) złożył wniosek, by debata trwała zaledwie 30 minut. To nie wystarczyłoby nawet na zadanie pytań Staszakowi i konfrontację odpowiedzi z relacją Olewników. Na propozycję swojego klubowego kolegi nie zgodził się jednak prowadzący posiedzenie poseł Wojciech Wilk (PO).

– Potrząśnijmy tym wszystkim. Zobaczmy, co jest w tajnych aktach. Ludzie, ile mam jeszcze czekać lat? Ja mam dzieci i schorowanych rodziców – apelowała do polityków i prokuratora krajowego Danuta Olewnik-Cieplińska, siostra zamordowanego Krzysztofa. Jej zdaniem, akta sprawy powinny być odtajnione w całości, zakryte winny być jedynie dane osób i świadków.

Apel pani Danuty nie wpłynął jednak na Staszaka, który potrafił jedynie powiedzieć, że „ciągle prowadzone są czynności”, a informacje są „tajne”.

Posłowie PiS Antoni Macierewicz i Zbigniew Ziobro apelowali, aby sprawą nieprawidłowości podczas dochodzenia w sprawie Olewnika zajęła się sejmowa komisja śledcza. – Bardzo bym chciał, by powołana przez wszystkich posłów ponadpartyjna komisja śledcza dokładnie zbadała działania wymiaru sprawiedliwości w tej sprawie. Nie tylko obecnie, również w okresie, gdy ja byłem prokuratorem generalnym, gdy tę funkcję sprawowali ludzie z SLD. W okresie wszystkich rządów. Ja nie mam nic do ukrycia, ale dlaczego Platforma tak nie chce komisji śledczej w tej sprawie? – mówił poseł Zbigniew Ziobro (PiS), były minister sprawiedliwości. Ten wniosek jednak nie został poddany pod głosowanie z przyczyn formalnych – może go złożyć jedynie grupa posłów lub prezydium Sejmu. Według nieoficjalnych informacji, taki wniosek niebawem zostanie złożony przez klub PiS.

– Bardzo chciałbym usłyszeć wyjaśnienia pana Ryszarda Kalisza. W maju podczas posiedzenia komisji mówił on, że w policji był „kret”. W aktach nie ma najmniejszego śladu „kreta”. Niech wyjaśni, co miał na myśli, kto miał być „kretem” i dlaczego udziela takich, jak się okazuje – nieprawdziwych, informacji – mówił Włodzimierz Olewnik. Ryszard Kalisz, poseł klubu Lewicy, był wczoraj nieobecny na posiedzeniu komisji. Prokuratura ma zamiar go przesłuchać w tym miesiącu.


Wojciech Wybranowski
drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl