Piękne polskie symbole

Dni żałoby narodowej przynoszą na niespotykaną nigdy dotąd skalę
pokłady prawdziwych wzruszeń i refleksji. Czyni to ogrom tragedii, jaka dotknęła
tylu prawych Polaków niedaleko miejsca polskiej Golgoty – Katynia. Nie potrafię
mówić o „katastrofie pod Smoleńskiem”. Dla mnie będzie to zawsze druga,
współczesna tragedia katyńska. Przecież nie byłoby jej, gdyby nie zdarzyła się
ta pierwsza. Gdyby nie doszło do ludobójstwa polskich oficerów w Katyniu,
prezydencka delegacja nie musiałaby lecieć w okolice Smoleńska, ani wcześniej,
ani teraz po 70 latach, ani nigdy później. Poza tym Smoleńsk jest częścią
katyńskiego szlaku. Przez to miasto przejeżdżały transporty polskich żołnierzy z
Kozielska, kierując się do końcowej stacji kolejowej Gniezdowo, blisko
katyńskich leśnych dołów śmierci. Las Katyński leży zaledwie kilkanaście
kilometrów od Smoleńska.

Nie jesteśmy jeszcze w stanie w pełni pojąć tego wszystkiego, co
wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku pod Katyniem. Ile jest tu polskiej,
narodowej symboliki! Giną równocześnie dwaj prezydenci Rzeczypospolitej. Ryszard
Kaczorowski reprezentujący majestat II RP, jako ostatni prezydent Polski na
obczyźnie. Specjalnie nie używam sformułowania „na uchodźstwie”, gdyż
żołnierze
II RP uchodzili z Ojczyzny tylko przed niewolą z postanowieniem
kontynuowania walki, i z tego powodu też nie używam słów „na wychodźstwie”, gdyż
nieco kojarzy się z tym pierwszym, niezbyt szczęśliwym, choć w pełni
historycznym zwrotem.
W śmierci obu prezydentów obie Rzeczpospolite łączą się
mocniej niż wtedy, gdy 22 grudnia 1990 roku na Zamku Królewskim w Warszawie
Ryszard Kaczorowski przekazywał prezydentowi Lechowi Wałęsie insygnia II RP.
Tzw. III RP okazała się wciąż daleka od tej, o jakiej marzyli Lech Kaczyński i
przedwojenny harcerz Ryszard Kaczorowski. III RP nie udało się nawiązać ani
instytucjonalnie do II RP, ani też do jej dorobku, praw, tradycji i zasad
kultury (jej „symbol” – Lech Wałęsa, jak dawniej także i teraz obraża pamięć
zmarłego prezydenta).
I oto nagle zobaczyliśmy, jak tradycja Polski
międzywojennej odżywa w pełni. Obaj prezydenci zostali pożegnani zgodnie z
ceremoniałem pogrzebowym, jaki obowiązywał i utrwalił się potem głęboko w naszej
pamięci, przy pożegnaniu Marszałka Józefa Piłsudskiego. Armatnia laweta, salut z
21 dział armatnich, a na trumnie proporzec prezydenta RP i tłumy Polaków
szczerze wyrażających swój żal. Były to godne i pełne wzruszenia uroczystości
równocześnie religijne i państwowe, gdyż w Polsce nie mogą być one inne. W naszą
pamięć zapadną głęboko Msze św. za ich dusze wypełnione modlitwą, pięknym
śpiewem chórów, przy asyście wojsk różnych formacji i oczywiście harcerzy.
Szczególną uwagę zwracała Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego. Widok
wojska maszerującego główną nawą świątyni w czasie Mszy św. jest bardzo
wzruszający. Odżyła Sienkiewiczowska scena pożegnania Michała Wołodyjowskiego,
tak pięknie pokazana w filmie Jerzego Hoffmana, odżyła atmosfera Mszy św. z
udziałem wojska w małym kościółku pokazana w „Hubalu” Bohdana Poręby.
Oto
pożegnaliśmy babcię i wnuka złączonych wspólną rodzinną pamięcią o ofiarach
Katynia. Anna Borowska, przedstawicielka Rodzin Katyńskich, córka oficera
Korpusu Ochrony Pogranicza, byłego legionisty Marszałka Józefa Piłsudskiego,
zabrała wnuka Bartosza, by pamiętał życie i śmierć swojego pradziadka, by
poznawał prawdziwą historię Polski. W miniony wtorek spoczęli razem w Gorzowie
Wielkopolskim.
Teresa Walewska-Przyjałkowska dzwoniła do mnie na dwa tygodnie
przed odlotem do Katynia. Jak zawsze pełna optymizmu i planów na przyszłość, w
tym organizacji kolejnych uroczystych konferencji i sesji popularyzatorskich
poświęconych zbrodni katyńskiej. Pamiętamy ją jako opiekunkę ks. prałata
Zdzisława Peszkowskiego, cudem uratowanego z Katynia. Była ostatnią osobą, która
czuwała przy jego łożu śmierci. Pogrzeb prezes Fundacji „Golgota Wschodu”
odbędzie się dziś o godz. 13.00 w kościele św. Andrzeja Boboli w Warszawie przy
ul. Rakowieckiej 61.
Bożena Łojek, żona Jerzego Łojka, przewodnicząca Zarządu
Polskiej Fundacji Katyńskiej, a zarazem Niezależnego Komitetu Badania Zbrodni
Katyńskiej spoczęła w miniony wtorek na cmentarzu Powązkowskim. Wspominam ją,
gdyż po śmierci męża przejęła jego testament, którego najważniejszym zadaniem
było ujawnianie prawdy o Katyniu, gdzie zamordowano Leopolda Łojka, doktora
medycyny, majora WP, ojca jej męża.
I jeszcze jedna jakże symboliczna postać
i śmierć. Stefan Melak, działacz KPN, w 1981 r. postawił wraz ze swoimi braćmi
pierwszy w Polsce pomnik Katyński na cmentarzu Powązkowskim. Stał tam krótko,
gdyż esbecja musiała spełnić żądanie ambasady sowieckiej natychmiastowego
usunięcia pomnika. Ponowne odsłonięcie nastąpiło dopiero w 1995 roku. Stefan
Melak organizował Rajdy Szlakiem Niepodległości, pielgrzymki na Jasną Górę, był
wszędzie tam, gdzie toczyła się walka o godną Polskę. Nic więc dziwnego, że był
członkiem Komitetu Honorowego Poparcia Prawa i Sprawiedliwości.
Jak nie
dostrzec wyjątkowości narodowej symboliki w osobie aktora Janusza Zakrzeńskiego,
który był tak dumny z odgrywanej co roku w listopadowe Święto Niepodległości
roli Marszałka Piłsudskiego, który z zapałem opowiadał w Radiu Maryja o roli
aktora i znaczeniu słowa. Rozmawiałem z nim ostatnio na ubiegłorocznej
uroczystości w Belwederze, którą dla solenizantki Anny Walentynowicz (jeszcze
jeden potężny symbol wolności i niepodległości) organizował prezydent Lech
Kaczyński. Janusz Zakrzeński ubrany w szary mundur Marszałka z czasów legionów,
w maciejówce, pod wąsem, był jak zawsze duszą towarzystwa. I ten jego
głos!
Te wspomnienia można ciągnąć w nieskończoność. Z pewnością powstaną
zadziwiające nas opowieści, książki, dokumenty, prace o prawych Polakach,
uczestnikach ostatniego lotu do Katynia. Już od razu powinien powstać społeczny
komitet, który zbierze wszystkie wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A
jest ich bardzo dużo. Trzeba przypomnieć mowy, które wygłaszał, odwiedzając
różne zakątki naszego kraju z okazji 90. rocznicy odzyskania niepodległości. To
jest skarbnica wiedzy o naszej historii, polityce, geografii, o gospodarce. To
są także ciekawostki i anegdoty, których nikt już nam nie opowie. Jak powiedział
jeden z dziennikarzy telewizyjnych, przemówienia były „mówione z głowy”. I
właśnie chodzi o to, że ta „głowa”, głowa naszego państwa, była nieprzeciętna,
zadziwiała znajomością historycznych faktów wkomponowanych w realną
rzeczywistość i we własną, oryginalną, wizję przyszłości Polski w Europie i
świecie.

Wojciech Reszczyński

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl