Kto czekał na zadymę

Na sugestię "Naszego Dziennika", że Ratusz nie może legalizować czy też
delegalizować takich inicjatyw, może je najwyżej rejestrować, urzędnicy
przyznają, że faktycznie tak jest. Jednak decyzję o delegalizacji marszu władze
Warszawy podjęły w związku z tym, że doszło podczas niego do brutalnych starć z
policją. – Jeśli pokojowy marsz, który my rejestrujemy, przeradza się w
niepokojowy, występuje łamanie prawa, my możemy taki marsz delegalizować. O to
zwróciła się do nas policja – powiedział nam Bartosz Milczarczyk, rzecznik
prasowy urzędu miasta. Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska
narodowe rozpoczął się o godzinie 15.00 na pl. Konstytucji.

W komitecie poparcia marszu znaleźli się m.in. ks. bp Antoni Dydycz,
publicysta Jan Pospieszalski, muzyk Paweł Kukiz, Niezależne Zrzeszenie Studentów
Politechniki Radomskiej i Stowarzyszenie "Solidarni 2010". Od godzin
południowych na placu gromadziły się tłumy ludzi. Nie tylko mieszkańców stolicy.
Do Warszawy przyjechały osoby z całej Polski. – Przyszedłem na Marsz
Niepodległości, aby dać wyraz sprzeciwu antypolskim działaniom w ,,ubeckich
mediach", w Sejmie, na ulicy w dniu dzisiejszym – mam tu na myśli ,,kolorowy
pochód" przeciwko naszemu marszowi. Wolność nie jest nam dana raz na zawsze, o
wolność trzeba ciągle zabiegać i walczyć. Tak, walczyć, bo aby zło się
panoszyło, wystarczy, aby dobrzy ludzie nic nie robili – powiedział nam Paweł z
Białegostoku. – Dzisiaj na stronie jednego z portali w zapowiedzi do artykułu
znalazłem takie słowa: ,,Na co nam była ta niepodległość? Z "nową Polską"
przyszła większa bieda, ucisk i korupcja". Stawianie takich pytań jest dla mnie
nie do przyjęcia. Oznacza to przecież, że lepiej być sytym niewolnikiem niż
głodnym, ale wolnym obywatelem. Ja wybieram bycie wolnym, dlatego tu dzisiaj
jestem – dodał.
Już na godzinę przed planowanym rozpoczęciem Marszu Niepodległości uczestnicy
wiecu Kolorowa Niepodległa zablokowali ul. Marszałkowską w obu kierunkach. –
Ideą takich organizacji jest to, że muszą się czasem pokazać, by podtrzymać swój
byt. I szukają pierwszej lepszej okazji, by pokazać, że jeszcze istnieją. Ja
osobiście za takimi dewiacjami nie jestem – mówił Michał Czajkowski z Włocławka,
uczestnik Marszu Niepodległości. Jak zaznaczył, prowokacje ze strony środowisk
lewicowych nie są dla niego zaskoczeniem. – W roku ubiegłym podczas podróży
pociągiem na trasie Toruń – Warszawa doszło do prowokacji ze strony środowisk
lewicowych: bojówki lewicowe pobiły wtedy ludzi udających się na Marsz
Niepodległości. Policja nie reagowała – skomentował Czajkowski.
Od rozpoczęcia wiecu o godzinie 12.00 jego uczestnicy zajmowali jedynie
wschodnią jezdnię ulicy Marszałkowskiej, oddzieleni kordonem policji od
torowiska tramwajowego i zachodniej jezdni. Po godzinie 13.00 część z nich
przedarła się między policjantami i usiadła na jezdni. Po chwili dołączyli
kolejni. Doszło do przepychanek z policją, jednak funkcjonariusze nie podjęli
próby odblokowania ulicy. Kiedy uczestnicy wiecu usiedli na jezdni, skandowali:
"Nie przejdziecie" i "Polska wolna od faszyzmu". Uczestników wiecu
zorganizowanego m.in. przez stowarzyszenie "Krytyka Polityczna" przybywało
lawinowo im bliżej było godziny 15.00. Wśród osób popierających wiec znaleźli
się m.in. aktorzy: Jacek Poniedziałek, Wojciech Pszoniak, Tomasz Karolak, Borys
Szyc, Małgorzata Braunek, Sonia Bohosiewicz i Renata Dancewicz, a także prof.
Małgorzata Fuszara z rady programowej Kongresu Kobiet, prof. Maria Janion z PAN,
wokalistka jazzowa Urszula Dudziak i pisarka Olga Tokarczuk. Na wiecu głos
zabrali przedstawiciele tzw. mniejszości seksualnych. Około godz. 15.00, a więc
tuż przed rozpoczęciem marszu, na rogu pl. Konstytucji i ul. Koszykowej doszło
do przepychanek uczestników marszu z kordonem policji oddzielającym ich od
członków organizacji lewicowych. Uczestnicy marszu napierali na kordon; policja
użyła armatek wodnych i pałek, posłużono się też gazem łzawiącym. W reakcji
rzucano w policję kamieniami. Jak relacjonował "Naszemu Dziennikowi" jeden z
uczestników marszu, zamieszki zaczęły się, kiedy policja zablokowała przejście w
stronę ronda Dmowskiego i uczestnicy nie mogli wyruszyć. – Stał kordon policji,
nie mogliśmy przejść, to skandal, by do tego dochodziło, kiedy marsz był
legalnie zarejestrowany – skomentował Witold z Lublina. Z relacji świadków
wydarzenia, z którymi rozmawiała Polska Agencja Prasowa, wynika, że do
interwencji policji doszło po tym, gdy na ulicy grupa przedstawicieli
organizacji lewicowych, w kapturach i zasłoniętymi twarzami, wdała się w bójkę z
grupą narodowców. Policja zaczęła ich rozdzielać. – Sytuacja została już
opanowana. Osoby, które zaatakowały policjantów, zostały wylegitymowane i
przewiezione na komisariaty. Wyjaśniamy wszystkie okoliczności tego zdarzenia –
uspokajał rzecznik komendanta stołecznego policji mł. insp. Maciej Karczyński.
Jak informuje policja, grupa około 100 osób, wśród nich członków organizacji
lewicowych, która zaatakowała policjantów na rogu ul. Nowy Świat i ul.
Świętokrzyskiej w Warszawie, została przewieziona na komisariaty, gdzie zostanie
przesłuchana.

Anna Ambroziak
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl