Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Pan Janusz Korwin-Mikke głosi przekonanie, że zdrową zasadą handlu jest „duży obrót – mały zysk”. Stosując tę zasadę nie do handlu a do demografii, należało by pogodzić się z wysoką umieralnością, która odbierze nam tak bardzo upragniony zysk w postaci przyrostu naturalnego za sprawą trudu par małżeńskich dniami i nocami zabiegających o podniesienie dzietności.

Nie do zaakceptowania jest scenariusz polegający na tym, że rodzi się wiele dzieci, z których znaczna część nie dożywa wieku dorosłego a pozostałym ciężar chorób nie pozwala cieszyć się życiem płodnym, twórczym i szczęśliwym. Przedwczesna umieralność oznacza, że ludzie zamiast radować się wnukami i prawnukami odchodzą zbyt wcześnie w stosunku do potencjalnej długości życia człowieka, któremu rozwój cywilizacyjny powinien zapewnić zgodną z aktualnym stanem wiedzy medycznej ochronę zdrowia od czasu jeszcze przed poczęciem aż do naturalnej śmierci.

W scenariuszu zgodnym z wysokim poziomiem rozwoju  cywilizacyjnego rodzi się wiele dzieci spłodzonych i urodzonych przez rodziców, którzy z reguły są wolni od obciążeń wpływających na stan zdrowia potomstwa, a oparta na dowodach medycyna zapobiegawcza, profilaktyczna i naprawcza zapewnia każdemu długie życie w najlepszym stanie zdrowia osiągalnym dla konkretnej osoby. Oczywistością podważaną tylko przez szaleńców, albo udających szaleńców polityków będących marionetkami grup interesów finansowych, jest fakt, że medycyna najsprawniejsza, czyli medycyna najtańsza i równocześnie najbardziej skuteczna w wymiarze populacyjnym, to medycyna zapobiegawcza. Jej adresatem nie jest pojedynczy pacjent, a cała populacja z jej bogactwem różnic wynikających z płci, wieku, genotypu itp. oraz już ujawnionych lub jeszcze nie wykrytych patologii. Ludzie różnią się także obciążeniem wynikającym z narażenia na czynniki szkodliwe. Wykrywanie i doprowadzanie do osiągalnego minimum czynników zagrażających zdrowiu i życiu oraz kształtowanie zachowań sprzyjających długiemu życiu w zdrowiu to obowiązki władzy prawdziwie demokratycznej odpowiedzialnej przed Bogiem i historią za dobro narodu.

Mocno nagłaśnianie, a przy tym nadzwyczaj kosztowne, niejako „luksusowe” procedury medycyny naprawczej ratują zdrowie i życie nikłej części ludzi w potrzebie, także tych, którym władze publiczne nie pozwoliły uchronić się przed zagrożeniami i nie dały szans na uniknięcie chorób oraz związanych z nimi cierpień i rujnujących kosztów pokrywanych wprost z kieszeni, albo pośrednio w postaci danin publicznych.

Wyobraźmy sobie Polskę reprezentowaną przez niewielkie miasteczko, którego pracujący mieszkańcy płacą  dziesięcinę na ubezpieczenie zdrowotne jako dodatek do innych ciężarów podatkowych. Mieszkańcy miasteczka cieszą się jak dzieci, kiedy 15. czerwca  nadchodzi Dzień Wolności Podatkowej. Wprawdzie wszystko co od początku roku zarobili, to oddali państwu, ale od połowy czerwca mają co świętować, bo wreszcie przestaną pełnić rolę wołu roboczego w kieracie mętnych – przynajmniej do ostatnich wyborów – interesów władzy i zaczną pracować na potrzeby własne i własnej rodziny. Ponieważ zdrowie jest najważniejsze, to w  trosce o zdrowie rodziny wielu z nich zdecyduje się na wywiercenie studni albo na doczyszczanie w domu wody wodociągowej. Zrobią tak, chociaż już wielokrotnie ponieśli koszty zaopatrzenia domu w wodę, płacąc rozmaite podatki, a z tego co im po oddaniu podatków pozostało, dokonując opłat za wodę, czyli utrzymując firmy za monstrualną cenę zaopatrujące ludność w wodę. Zrobią tak ze strachu. Oto w miasteczku stwierdza się narastający od wielu dekad trend umieralności na raka o specyficznej lokalizacji. W samym roku 2013 spośród 25 tysięcy mieszkańców na raka pęcherza moczowego zmarło dwóch mężczyzn, a na raka okrężnicy, odbytnicy i odbytu – pięciu. Trend narasta także wśród kobiet, choć w mniejszym nasileniu. W zaprzyjaźnionych miasteczkach w Republice Czeskiej i Niemczech trendy umieralności na raka o tych lokalizacjach są spadające i nasuwa się proste pytanie nie tylko o skuteczność medycyny naprawczej w wykrywaniu i leczeniu raka w Polsce w porównaniu z naszymi sąsiadami w Unii Europejskiej. Głównym problemem jest prewencja raka poprzez wykrywanie i doprowadzanie o osiągalnego minimum czynników szkodliwych, które mogą powodować rozwój nowotworu złośłiwego w wymienionych narządach, a więc czynników chemicznych, fizycznych i biologicznych zawartych w niedoczyszczonej wodzie wodociągowej, w chemikaliach stosowanych do uzdatniania tej wody, a także w środkach spożywczych, zwłaszcza w wypijanym w dużych ilościach piwie. Uchronić ludzi przed rakiem może wyłącznie rząd siłami takich specjalistów medycyny zapobiegawczej, którzy nie ulegną naciskom lokalnych władz powiązanych z firmami prowadzącymi zakłady wodociągowe, ani też atakowi lobbystów obsługujących firmy branży spożywczej, a zwłaszcza wszechmocne browary.

Podobnie w ramach medycyny zapobiegawczej finansowanej przez podatników w ich własnym najlepszym interesie, władza publicza nie może uchylać się od obowiązku rzetelnej informacji w sprawie zagrożeń wynikających z decyzji podejmowanych spontanicznie, tym bardziej, kiedy zachętą do tych decyzji są rządowe programy. Tej sprawie poświęcę kolejny felieton, a na razie odsyłam do wykresów obrazujących ryzyko rzeczywiste i względne wykrycia zespołu Downa u dzieci w zależności od wieku matki w terminie porodu, które udostępniam na stronie halat.pl.

Słuchaczy Radia Maryja i Państwa bliskich, pozdrawia dr Zbigniew Hałat, lekarz medycyny specjalista epidemiolog.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie zawierającej teksty felietonów od roku 2005 portalu halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj