Spróbuj pomyśleć


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Radość z choinki strojnej w aniołki, quasi-urodzinowa biesiada przy suto zastawionym stole, okazja do wymiany życzeń i prezentów, wspólnego pośpiewania na swojską nutę i inne przejawy przywiązania Polaków do tzw. – w czasach komuny – „tradycji świątecznej” wyróżniają nas wśród innych narodów. Niestety, telewizyjne, zupełnie nam obce wychowanie powoduje, że dla niektórych to siwobrody grubas w czerwonym kubraczku jest centralną postacią Świąt Bożego Narodzenia. Jednak w ogromnej większości katolicki naród czyta Pismo Święte przed kolacją wigilijną, wita Nowonarodzego już na pasterce, prowadzi dzieci do szopki w kościele po mszy św. w każdy z dwóch dni Bożego Narodzenia. Na fundamencie wspomnień z dzieciństwa buduje się wiara, o której niezdeformowany kształt i wierność Chrystusowi niestrudzenie zabiegają nasi duszpasterze. Jak tytanicznej pracy wymaga katolickie duszpasterstwo w naszych czasach, można łatwo przekonać się, śledząc poczynania kolejnych papieży. Dzięki internetowi są one dostępne każdemu, kogo stać na prąd, komputer i dostęp do sieci. Za papieża Franciszka pojawiła się aplikacja na smartfony ThePopeApp, The Official Vatican Network, News. Va, dzięki której każdy na świecie może zobaczyć, usłyszeć, przeczytać wszystko to, co dzień po dniu, z okazji różnych wydarzeń, Ojciec Święty ma do przekazania wiernym Kościoła Katolickiego, pozostałym chrześcijanom, wyznawcom innych religii, a także tym, którzy uważają się za ateistów, agnostyków itp. Oczywiście, następca św. Piotra, wraz ze św. Pawłem współapostoła Europy, nie szufladkuje ludzi według stosunku do chrześcijaństwa. Nie zraża do Chrystusa nikogo. Skoro nawet tak wściekły prześladowca chrześcijan jak Szaweł, uzyskał łaskę wiary i jako św. Paweł stał się Apostołem Narodów, dla Boga wszystko jest możliwe. Podobnych nawróceń może być bez liku, a taki, jak Pawłowy dorobek, może na mniejszą skalę, ale zwielokrotniony przez liczbę nawróconych dzięki globalnej ambonie, jaką jest internet, może mieć wielką, wcześniej nieznaną siłę misyjną. Osiągnąwszy 78 r. ż., papież Franciszek nieustannie zaskakuje cały świat nie tylko młodzieńczym entuzjazmem w głoszeniu Słowa Bożego, żywiołową afirmacją życia chrześcijańskiego, znaną nam dobrze choćby z wystroju jezuickich kościołów, ale też gotowością do nawiązywania szczerego dialogu z każdym, też z wrogami naszego Kościoła. Nie ustępując ani o jotę w sprawach wiary, Ojciec Święty rozmawia ze wszystkimi, nie unika spraw trudnych, nie odkłada niczego na półkę. Cierpliwie rozwiązuje złożone problemy. Warta wielu tysięcy słów jest fotografia z audiencji, podczas której „prezydenta” Argentyny Cristina Kirchner zasiada pod kopią obrazu Matki Bożej Rozwiązującej Węzły z kościoła w Augsburgu w Bawarii. Od czasów studenckich w Niemczech papież Franciszek jest wielkim czcicielem i propagatorem kultu Matki Bożej Rozwiązującej Węzły.

Narodzenie Chrystusa Pana zawsze stwarza okazję do przemyśleń nad tym, co człowiek może osiągnąć, będąc wiernym nauczaniu Kościoła Chrystusowego. Oczywiście, skuteczne dążenie do zadanej każdemu chrześcijaninowi świętości, pozwala osiągnąć cel człowieczego bytu, czyli wieczne zbawienie. Ale wielu pyta, co można osiągnąć w życiu doczesnym, będąc wiernym nauczaniu Kościoła Chrystusowego. Na pewno są to niezliczone zalety rodziny chrześcijańskiej. A także spokój sumienia wynikający ze zgodności przekonań z czynami. Jest to wartość, za którą co roku w naszych czasach setki tysięcy męczenników oddają życie. W państwach zamieszkałych przez miliardy ludzi, przyznać się do Chrystusa oznacza wydać na siebie i swoich bliskich wyrok śmierci, co najmniej pogodzić się z utratą wolności, własności, perspektyw godziwego życia. Wystarczą rzekomo miękkie prześladowania katolików, w których celuje rządzona przez niemieckich „chrześcijańskich” „demokratów” Unia Europejska, aby wielu w domu i kościele pobożnych, w pracy dopuszczało się łajdactw niegodnych nawet pogan. Ze strachu przed utratą zatrudnienia, zamknięciem drogi awansu, ostracyzmem towarzyskim, katolicy praktycznie wyrzekają się Boga. Zdając sobie sprawę z własnej małości, nienawidzą siebie, a tym bardziej swoich prześladowców. Brak chrześcijańskiego heroizmu kompensują nienawiścią do sprawców swojego upodlenia. A przecież nienawiść jest zaprzeczeniem miłości. Tymczasem wiąże nas Chrystusowy nakaz miłości nieprzyjaciół „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą” (Ewangelia św. Łukasza 6:27-38), który jest tak sprzeczny z prawem dżungli, że wymaga bezwarunkowego posłuszeństwa woli Boga i pełnego zaufania pokładanego w Bogu na wzór Marii Panny.

Jako naród Polacy spotykają się z wieloma przejawami nienawiści. Polonofobia, czy antypolonizm może mieć swoje źródła w nikczemnych, aroganckich, chuligańskich, często kryminalnych zachowaniach pojedynczych osób, oczywiście nie mających niczego wspólnego z chrześcijaństwem. Jednak głównym źródłem nienawiści do Polaków jest dążenie do zawłaszczenia naszej ojcowizny, po prostu racjonalizacja grabieży polskiej własności. Zawsze się znajdzie jakiś powód, aby wystąpić z roszczeniami prywatnymi, rodzinnymi, czy też jakiejś ogólnej zbiorowości w stosunku do mienia Polaków. Horyzont historyczny tych roszczeń zgłaszający pretensje wyznaczają arbitralnie, według własnego widzi mi się. Stan przed grabieżą czasu drugiej wojny światowej, zamiast powrotu do stanu przed powstaniami narodowymi, ze styczniowym na czele. Podobnie ze złowieszczo brzmiącymi w uszach rodzin ofiar agresji 1939r. racjami dotyczącymi żelaznych praw własności w Europie. Na pytanie „Jak pokochać Niemców?” coraz więcej Europejczyków nie znajduje odpowiedzi. Co dopiero Polacy. Nie dając sobie rady na arenie politycznej, nie będąc w stanie obsadzić własnej reprezentacji w wyniku uczciwych wyborów, bezradnie oczekując na śmierć w kolejce do lekarza, czy na byle jaką pracę na Zachodzie, sięgnijmy po Chrystusowe „Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą …niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego;”

Czego gorąco życzę Państwu, Państwa bliskim, a także nieprzyjaciołom nawróconym dzięki Państwa miłości do nieprzyjaciół.

Z Panem Bogiem.
dr Zbigniew Hałat

(Poza nagraniem: rozszerzenia przekraczające pojemność czasową radiowego felietonu znajdą Państwo na stronie www.halat.pl ; tamże przypisy, odnośniki i ilustracje.)

drukuj