Magister na zmywaku
Masowa emigracja z Polski młodych, wykształconych ludzi to w ocenie rządu ich „przywilej”.
Informację o sytuacji migrantów zarobkowych i najnowszej emigracji w krajach Europy Zachodniej oraz działaniach państwa polskiego wspierających te społeczności na forum sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą przedstawiły wczoraj resorty pracy i spraw zagranicznych.
Posłowie PiS Adam Lipiński i Ryszard Terlecki dopytywali urzędników, czy w zjawisku emigracji zarobkowej można dopatrywać się drenażu konkretnych kadr, specjalistów. Jednak ani MSZ, ani MPiPS takich zjawisk nie dostrzegły. Uznano, że migracja zarobkowa to nie zagrożenie, ale szansa.
– Ostrożny byłbym w używaniu pojęcia drenażu. Jesteśmy w UE, swoboda przepływu osób jest jednym z jej filarów i w związku z tym możliwość, dla polskich pracowników, dla osób wykształconych w Polsce, podejmowania pracy w pozostałych państwach członkowskich jest ogromną szansą, również dla gospodarki UE, jest szansą dla Polski – powiedział wiceminister pracy Radosław Mleczko.
Z taką oceną kłócą się jednak przywoływane przez resort dane. Otóż na emigracji przebywa ok. 2 mln obywateli Polski i liczba ta w ostatnich latach się ustabilizowała. Z rządowych danych wynika również, że obecnie dominują wyjazdy krótkotrwałe. Niemniej poza krajem widoczna jest też grupa osób, które związały swoje plany życiowe z nowym miejscem zamieszkania. Około 70 proc. migracji ma związek z pracą, a przynajmniej taka część osób, które wyjechały z kraju, pracuje i płaci podatki. To niemal reguła np. na Wyspach, inaczej dzieje się w Austrii czy Portugalii.
Jednak zdobycie pracy to tylko jedna strona medalu – ta jaśniejsza. Rzeczywistość bowiem wygląda inaczej. Bo o ile, według szacunków rządu, emigrację trudno ująć w jakieś szablony czy trendy, o tyle można stwierdzić, że osoby wyjeżdżające do Wielkiej Brytanii to ludzie młodzi, z wyższym wykształceniem, którzy są zatrudniani na Wyspach na stanowiskach poniżej swoich kwalifikacji zawodowych oraz poza wyuczoną branżą. Ludzie ci nie wykorzystują swojego potencjału ani w kraju, ani za granicą. Okazuje się, że to jednak nie drenaż, a szansa. Nawet jeśli, w ocenie rządu, taki profil emigranta wybierającego Wielką Brytanię wynika m.in. z faktu znajomości języka i elastyczności, której brakuje osobom słabiej wykształconym. Te wybierają częściej emigrację do Niemiec i Holandii.
Ten ostatni kierunek jest tu charakterystyczny, bo powstały agencje oferujące całe pakiety – pracę, mieszkanie, transport – co w przypadku osób o słabych predyspozycjach językowych ma kluczowe znaczenie. Taki model wiąże się jednak z ryzykiem nieuczciwych agencji pracy. Do Niemiec i Włoch chętnie wyjeżdżają m.in. pielęgniarki oraz osoby zawodowo przygotowane do opieki nad starszymi.
Jak poinformował Mleczko, rząd zauważył potrzebę odpowiedzi na zapotrzebowanie rynku pracy, związane z odpływem fachowców z Polski. Stąd już podjęte wspólne działania resortów pracy i edukacji, mające prowadzić do wzmocnienia programu modelu dualnego kształcenia (edukacja plus szkolenie zawodowe), także przy współpracy z innymi krajami. Wciąż jednak nie wiadomo, czy fachowcy ci znajdą zatrudnienie w kraju.
Marcin Austyn