fot. PAP/EPA

[TYLKO U NAS] Red. M. Budzisz o poniedziałkowym ataku Rosji na ukraińskie miasta: To odpowiada oczekiwaniom znaczącej części rosyjskiego społeczeństwa i elity państwowej. Od dłuższego czasu pojawiały się głosy mówiące o tym, że Rosja powinna zacząć wykonywać zmasowane uderzenia

To odpowiada pewnym oczekiwaniom znaczącej części rosyjskiego społeczeństwa i elity państwowej. Tam od dłuższego czasu pojawiały się głosy – które nasilały się wraz z sukcesami strony ukraińskiej na froncie – mówiące o tym, że Rosja powinna zacząć wykonywać zmasowane uderzenia, choćby na infrastrukturę krytyczną czy cele energetyczne, aby sparaliżować system komunikacyjny. Pamiętajmy, że chociażby sieć kolejowa nie może funkcjonować, jeśli zostanie pozbawiona prądu – powiedział red. Marek Budzisz, ekspert ds. wschodnich, w „Polskim Punkcie Widzenia” w TV Trwam.

Kilka dni temu uszkodzony został Most Krymski. Władimir Putin, zbrodniarz wojenny, oskarżył Ukrainę o dokonanie tego ataku. Z kolei w poniedziałek na ukraińskie miasta spadły rosyjskie rakiety.

– Myślę, że możemy mieć do czynienia z kilkoma interpretacjami tego, co się stało. Każda z nich będzie w jakimś stopniu słuszna. Z pewnością jest to wynik dążenia do zemsty, ukarania strony ukraińskiej za atak na Most Krymski. Rosyjski atak był przeprowadzony w sposób, który wskazuje na to, że jest elementem przygotowania strony rosyjskiej do tego, co oni zapowiadają od jakiegoś czasu, czyli do dużej ofensywy – mówił red. Marek Budzisz.

Rosyjski poniedziałkowy atak miał kilka etapów.

– Rosjanie najpierw użyli dronów, a dopiero potem zaczęli strzelać rakietami. Niektórzy ukraińscy komentatorzy uważają, iż siły FR użyły dronów po to, by Ukraińcy ujawnili swoje stanowiska obrony przeciwlotniczej. Zniszczenie tych stanowisk przez Rosjan wskazywałoby na to, że Rosja może podjąć próbę prowadzącą do odbudowy utraconej pozycji w powietrzu. Warto też zwrócić uwagę, iż rosyjskie uderzenia w większym stopniu niż wcześniej – nie mam oczywiście na myśli pierwszych dni agresji, tylko ostatni czas – były oddawane na cele, które znajdowały się na zachodzie Ukrainy. To może wskazywać na to, że rosyjskim celem było zniszczenie szlaków komunikacyjnych, aby Ukraina nie była w stanie przygotować się do rosyjskiej ofensywy, czyli ściągnąć takiej ilości broni, która będzie jej potrzebna – powiedział ekspert ds. wschodnich.

Gość TV Trwam zwrócił uwagę, że działania rosyjskie znajdują poklask i uznanie wśród Rosjan.

– To odpowiada pewnym oczekiwaniom znaczącej części rosyjskiego społeczeństwa i elity państwowej. Tam od dłuższego czasu pojawiały się głosy – które nasilały się wraz z sukcesami strony ukraińskiej na froncie –  mówiące o tym, że Rosja powinna zacząć wykonywać zmasowane uderzenia, choćby na infrastrukturę krytyczną czy cele energetyczne, aby sparaliżować system komunikacyjny. Pamiętajmy, że chociażby sieć kolejowa nie może funkcjonować, jeśli zostanie pozbawiona prądu (…). Nie jest kwestią przypadku, iż rosyjskie poniedziałkowe uderzenia miały właśnie taki charakter i jak wybierano cele – wskazał gość „Polskiego Punktu Widzenia”.

Wiele osób w Polsce obawia się, że rosyjskie rakiety byłyby w stanie zaatakować cele w Polsce.

– Rosyjskie rakiety oczywiście mogą przekroczyć naszą granicę. Rosjanie wykonują pewne posunięcia sugerujące, że są gotowi do eskalowania. Niedawno mieliśmy do czynienia z naruszeniem przestrzeni powietrznej Polski i Szwecji przez rosyjskie myśliwce, a to też jest tego rodzaju sygnał. Awaria odcinająca dostawy energii na Bornholm ze Szwecji także jest jednym z sygnałów – jak przypuszczam rosyjskich – pokazujących, że Moskwa może rozszerzyć wachlarz wojenny o ataki na infrastrukturę krytyczną, ale w taki sposób, iż nie będziemy wiedzieć, kto to zrobił – zaakcentował.

Władimir Putin niedawno ogłosił częściową mobilizację. Eksperci z Zachodu zastanawiają się, jaka jest realna wartość bojowa rosyjskich żołnierzy, którzy dopiero co zostali częścią sił zbrojnych.

– Jest dyskusja, czy nowe siły będą gotowe do walki na początku grudnia, czy może nieco wcześniej. Niektórzy ukraińscy eksperci wskazują, iż to jest perspektywa 3-4 tygodni, a ci specjaliści, którzy są bardziej sceptyczni, mówią o styczniu przyszłego roku. W każdym razie mówi się o 200 tys. żołnierzy oraz zluzowaniu tych, którzy dzisiaj są na froncie. Potencjał, który Rosjanie mogą chcieć zgromadzić, może być całkiem spory – mówił red. Marek Budzisz.

W ostatnim czasie świat obiegły informację sugerujące, iż Białoruś i Rosja utworzą wspólne zgrupowanie bojowe.

– Deklaracje Alaksandra Łukaszenki nie mogą być interpretowane jako zapowiedź uczestnictwa sił białoruskich w wojnie na Ukrainie. To byłaby zbyt daleko idąca interpretacja. To jest element sygnalizacji strategicznej (…). Z powołania zgrupowania jeszcze nie wynika zaangażowanie w wojnie w postaci wysłania wojsk Białorusi na Ukrainę. Tu raczej chodzi o związanie części sił ukraińskich – podsumował ekspert ds. wschodnich.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl