fot. Rafał Oleksiewicz

Polacy zakończyli mistrzostwa świata w short tracku z rekordowymi trzema medalami

To były najlepsze mistrzostw świata w short tracku w wykonaniu Polaków w historii! W niedzielnych zmaganiach biało-czerwoni dołożyli dwa brązowe medale, bowiem Natalia Maliszewska wywalczyła krążek na 500 metrów, a na trzecim miejscu na metę przyjechała nasza mieszana sztafeta. Na deser był też rekord Polski! – Nie miałam lepszego weekendu w karierze – mówi wzruszona Maliszewska, która brała udział w walce o każdy z trzech zdobytych przez Polaków medali.


Niedziela podczas mistrzostw świata w Pekinie zapowiadała się dla Polaków bardzo emocjonująco, bowiem mieliśmy duże szanse na medal w sztafecie mieszanej, która awansowała do finału zawodów. I nie zawiedliśmy się. Nasza ekipa w składzie Michał Niewiński, Kamila Stormowska, Natalia Maliszewska i Diane Sellier wywalczyła brązowy medal. Otrzymał go też Łukasz Kuczyński, który startował w ćwierćfinale.

– To był dobry występ, bo mamy medal i trzeba się z tego cieszyć. Mogliśmy powalczyć o więcej, ale tutaj wychodzi kwestia lodu. Oczywiście dla każdego jest on taki sam, ale było widać niemal u każdego zawodnika, że na jednym zakręcie płozy odjeżdżały. Ja jestem najcięższy ze stawki, co czasami jest atutem, a czasami przeszkodą, ale przez to niestety upadłem. Najważniejsze, że mamy medal, na który w pełni zasłużyliśmy. Poziom, jaki pokazaliśmy w ćwierćfinale i półfinale nie daje powodów do dyskusji o szczęściu czy innych aspektach. Po prostu jeździliśmy bardzo dobrze i mamy krążek mistrzostw świata – podsumowuje Michał Niewiński.

fot. Rafał Oleksiewicz

Okazało się, że to jednak nie koniec medalowych emocji dla Polaków. W grze o tytuł pozostały zawodniczki startujące na 500 metrów: Maliszewska, Stormowska i Nikola Mazur. Dwie ostatnie z Polek zakończyły rywalizację na ćwierćfinale. Stormowska co prawda wywróciła się po konfrontacji z rywalką, ale sędziowie nie przyznali faulu (18. miejsce), a Mazur miała słabszy czas z trzeciego miejsca od swoich oponentek (12. miejsce). Maliszewska zaś awansowała do półfinału z rekordem Polski (42.049 sekundy). W kolejnym wyścigu została wypchnięta przez rywalkę i również upadła. Tym razem sędziowie przyznali jednak rację Polce i w ten sposób nasza zawodniczka znalazła się w finale. W wyścigu medalowym Maliszewska pojechała znakomicie i na mecie zameldowała się na trzecim miejscu, zdobywając indywidualny brąz.

– Wiedziałam, że oddam całą siebie w starty drużynowe i może dziwnie to zabrzmi, ale te indywidualne odstawiłam na drugi plan. Nad nimi cały czas pracuję i tutaj rywalizacja była zupełnie inna. Ale w Pekinie naprawdę czułam się dobrze, a łyżwy kleiły mi się do lodu. Czułam, że mogę zrobić wszystko. Zastanawiałam się tylko, na ile pozwolą mi nogi oraz przeciwniczki. Nie miałam nic do stracenia i tak podeszłam do startu na 500 metrów. W finale było już pięć najlepszych zawodniczek na świecie i znowu mi „siadło”! Sam przejazd dał wielką radość, a gdy zobaczyłam wynik, to nie wiedziałam, że można cieszyć się jeszcze bardziej. Jestem wdzięczna, że był tam mój cały team, któremu wiele zawdzięczam i mogliśmy sobie przybić piątki – mówi szczęśliwa Maliszewska.

fot. Rafał Oleksiewicz

W niedzielę Kamila Stormowska oraz Gabriela Topolska startowały na dystansie 1500 metrów. Pierwsza z zawodniczek odpadła w repasażach (25. miejsce). Z kolei na 1000 metrów Niewiński i Sellier zakończyli rywalizację na ćwierćfinałach (11. i 15. miejsce). Łącznie „Biało-Czerwoni” zdobyli trzy medale, co sprawia, że to najlepsze mistrzostwa świata w wykonaniu Polaków w historii.

– Jesteśmy przeszczęśliwi, bo wyrobiliśmy trzysta procent normy. Myśleliśmy o jednym medalu, a mamy aż trzy. To tylko potwierdza, że potencjał naszych zawodników jest niesamowity. Jesteśmy dumni ze sztafet oraz Natalii, która znów jest tą Natalią sprzed kilku lat. Mądrze jeździła, świetnie atakowała. Oglądało się to cudownie, a jeszcze wyścig został okraszony medalem. Na pewno Natalia dostanie wiatru w skrzydła, a w kolejnym sezonie mamy igrzyska olimpijskie. Odblokowała się też psychicznie po wszystkich perturbacjach, które ją spotkały w ostatnich latach. Podsumowując, mamy kolejny historyczny rok, a to zasługa całego naszego teamu. Zawodnicy mają wsparcie, logistykę, świetnych trenerów, zabezpieczenie medyczne. Owocem ciężkiej, blisko siedmioletniej pracy są właśnie te sukcesy. Cały czas rośniemy – podkreśla Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.

fot. Rafał Oleksiewicz

Natalia Maliszewska, która została bezapelacyjnie gwiazdą zawodów, teraz na swoim koncie ma już cztery medale mistrzostw świata. W 2018 roku wywalczyła również srebro na 500 metrów w Montrealu.

– Z Pekinu z trzech realnych dla mnie podiów wyjeżdżam z trzema medalami. To jest dla mnie naprawdę bardzo duże osiągnięcie, bo to był niesamowicie ciężki sezon. Mam wrażenie, że nie miałam lepszego weekendu w swojej karierze, bo codziennie zdobywałam jakiś medal. Na pewno zapamiętam ten moment na długo, ale – tak jak mówi Michał Niewiński – zarówno złe, jak i dobre momenty szybko przemijają. To już historia, piękna historia i jestem wdzięczna, że mogę ją dalej pisać i kontynuować – kończy Natalia Maliszewska.

Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl