Żeńska sztafeta z historycznym medalem mistrzostw świata w short tracku!
W Pekinie biało-czerwona żeńska sztafeta wywalczyła srebrny medal mistrzostw świata na dystansie 3000 metrów w short tracku. To pierwszy medal naszej kobiecej drużyny w historii tej imprezy.
W piątek, czyli pierwszego dnia mistrzostw świata w Pekinie, Polacy pobili rekord Polski w sztafecie mieszanej. To był duży sukces, który zapowiadał kolejne dobre przejazdy. Ale to, co zrobiła żeńska drużyna w sobotnich wyścigach, przeszło wszelkie oczekiwania. Natalia Maliszewska, Nikola Mazur, Gabriela Topolska i Kamila Stormowska doskonale pojechały w półfinale, wygrywając wyścig, a pokonały w nim Chinki, Kazaszki i Japonki. Jeszcze lepszy przejazd zaliczyły w finale, gdzie zajęły drugie miejsce. Dzięki temu zdobyły historyczny medal mistrzostw świata dla polskiej żeńskiej sztafety.
– Wierzyłyśmy od początku w ten sukces. (…) Do Pekinu przyjechałyśmy po medal i cały sezon do niego dążyłyśmy. Miałyśmy w jego przekroju kilka gorszych biegów, z których wyciągnęliśmy lekcje. W Dreźnie zdobyłyśmy pierwszy medal mistrzostw Europy, więc zmierzałyśmy krok po kroku do krążka w mistrzostwach świata. W tym roku to my go wywalczyłyśmy, a nie chłopaki, ale wierzę, że nasza kadra zdobędzie jeszcze mebal w sztafecie mieszanej. Mamy w niej naprawdę ogromny potencjał, nawet na wygraną – zaznacza Nikola Mazur.
Medal mistrzostw świata to doskonały prezent dla Gabrieli Topolskiej, która w sobotę obchodziła 24. urodziny.
– Po raz ostatni tak szczęśliwa w urodziny byłam jeszcze w dzieciństwie. (…) To najlepszy prezent, jaki sobie mogłam wymarzyć i sprawiłam go sobie wspólnie z moimi koleżankami z drużyny. Naprawdę ostatnio zaczęłyśmy wierzyć w naszą sztafetę, co było widać po mistrzostwach Europy. Pojechałyśmy w Pekinie naprawdę dobrze. Jestem bardzo dumna i zadowolona – mówi Gabriela Topolska.
W sobotę miejsce w finale zapewniła sobie również mieszana ekipa „Biało-Czerwonych”. W składzie Natalia Maliszewska, Michał Niewiński, Diane Sellier i Kamila Stormowska Polacy przyjechali na metę półfinału jako drudzy i już teraz są w gronie czterech najlepszych drużyn na świecie. W niedzielę natomiast będą mieli okazję walki o medal. Mają duże szanse, by ponownie pobić czasy uzyskane w Pekinie.
Bardzo dobre wyniki Polacy zanotowali również w przejazdach indywidualnych. Mowa tutaj o Diane Sellierze, który na dystansie 500 metrów wygrał finał B, co dało mu szóste miejsce na świecie. W finale B na dwukrotnie dłuższym dystansie pojechała też Stormowska, która była czwarta, co dało jej dziewiąte miejsce na świecie.
– Zaczęliśmy mistrzostwa bardzo udanie w zasadzie już w piątek, a w sobotę tylko przypieczętowaliśmy znakomite wyniki. Dziewczyny świetnie pojechały półfinał sztafety, a w finale do końca były w walce o złoto. Dla nas, trenerów, jest to uwieńczenie siedmioletniej pracy z tą grupą. Zawsze mówiliśmy, że jedziemy po doświadczenie, a teraz zdobywamy już medale. Czuć też, że dziewczyny mają ducha drużyny i chcą wygrywać. To wspaniałe uczucie – mówi Urszula Kamińska, która razem z Gregorym Durandem są trenerami naszej kadry short tracku.
Polacy w sobotę wystartowali również w repasażach na dystansie 1500 metrów, jednak żaden z „Biało-Czerwonych” nie zdołał zameldować się w półfinale. Felix Pigeon zajął 16., a Neithan Thomas 27. miejsce na koniec zawodów.
W niedzielę odbędą się ostatnie wyścigi mistrzostw świata w short tracku, a Polacy wciąż mają szanse medalowe.
– Przede wszystkim mamy na to potencjał. (…) Realizujemy nasz plan, bo przylecieliśmy do Azji dwa i pół tygodnia przed mistrzostwami świata, odbyliśmy cenny obóz w Japonii. (…) Do Pekinu przyjechaliśmy ze spokojną głową, bez jet laga, czujemy się dobrze. Jesteśmy po prostu tu i teraz i widać to po wynikach – zaznacza Urszula Kamińska.
Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego