fot. Polski Związek Pływacki

Po 32 latach przerwy polski skoczek do wody zakwalifikował się na igrzyska olimpijskie!

Polskie skoki do wody po 32 latach wyczekiwania będą miały swojego przedstawiciela w olimpijskich zmaganiach w Paryżu. Kwalifikację na igrzyska wywalczył Robert Łukaszewicz, który podczas mistrzostw świata w sportach wodnych w Dosze najpierw w fantastycznym stylu awansował do finału konkursu na wieży, a później zajął w nim 11. miejsce.


Tak znakomitej pozycji w indywidualnej konkurencji olimpijskiej podczas czempionatu globu polskie skoki do wody jeszcze nie miały. Łukaszewicz pokazał, że należy do najlepszych specjalistów od skoków z wysokości 10 metrów. W półfinale oddał sześć bardzo dobrych skoków, otrzymując od sędziów notę 406.80 pkt. Taki rezultat dał zawodnikowi Stali Rzeszów 12. miejsce i awans do finału. To z kolei oznaczało przypieczętowanie przepustki na igrzyska.

– Celem było zakwalifikowanie się do półfinału, co jeszcze nigdy nam się nie udało. Wszyscy mówią, że półfinał to na 99 procent kwalifikacja olimpijska. Cieszyliśmy się bardzo, łzy poleciały. Robert wystartował w tym półfinale znakomicie. Przekroczył 400 punktów, a to już jest czołówka światowa – mówił trener naszej kadry, Andrzej Kozdrański.

Zadowolenia nie krył także Robert Łukaszewicz.

– Jestem bardzo zadowolony. Spełniło się moje sportowe marzenie i już nie mogę się doczekać igrzysk. Bardzo liczyłem na to, że uda nam się zakwalifikować w synchronach. Zabrakło około 30 punktów, ale na szczęście udało mi się indywidualnie – komentował Łukaszewicz, który w dwunastoosobowym finale wyprzedził Igora Myalina z Uzbekistanu i uplasował się na 11. lokacie z wynikiem 387.55 pkt.

– Jeszcze do mnie nie dociera, że osiągnąłem taki sukces. Skakanie w półfinale było dla mnie najłatwiejsze, bo za bardzo nie liczyłem na to, że będę w finale. Może przez to tak dobrze mi poszło – dodał.

fot. Polski Związek Pływacki

Na kwalifikację olimpijską w skoku do wody Polacy musieli czekać 32 lata. Ostatni raz w igrzyskach uczestniczył brat bliźniak obecnego trenera kadry – Grzegorz Kozdrański.

– Grzegorz startował w Barcelonie jako niespełna 16-latek. Ja też startowałem w tych kwalifikacjach olimpijskich. Niestety, miałem kontuzję i nie udało mi się zakwalifikować. Trzymałem więc kciuki za brata. Puszczony na głęboką wodę, nie do końca mógł sobie wtedy poradzić z presją i oczekiwaniami, ale do dziś wspomina to bardzo dobrze. Cały czas mu zazdrościłem. Teraz zrobiliśmy to z zawodnikiem, którego nie było na świecie, gdy mój brat startował na igrzyskach – powiedział Andrzej Kozdrański.

Łukaszewicz w Dosze zajął jeszcze 12. miejsce w skokach synchronicznych z wieży, rywalizując w parze ze swoim klubowym kolegą – Filipem Jachimem. Polskie duety występujące na trampolinie 3 m również kończyły konkursy na wysokich pozycjach. Aleksandra Błażowska i Kacper Lesiak uplasowali się na 11. miejscu, a Lesiak z Andrzejem Rzeszutkiem zostali sklasyfikowani na 7. lokacie.

– Andrzej z Kacprem byli bardzo blisko kwalifikacji olimpijskiej praktycznie na samym początku mistrzostw. Do ostatniego skoku byli cały czas „na igrzyskach”. Wtedy jednym punktem wyprzedziła nas ekipa z Ukrainy. Bardzo chłopakom współczuję, bo zrobili kawał świetnej roboty, ale niestety zabrakło. Na igrzyskach dopuszczonych do startu jest tylko osiem par, w tym organizator. Jeden punkt to jak w pływaniu długość paznokcia, żadna różnica. Ale takie rzeczy w sporcie się zdarzają. To mocna para, startująca wiele lat na dobrym poziomie. Wielokrotnie byli w finałach mistrzostw świata i Europy. Myślę, że przed nimi jeszcze kolejne szanse – zaznaczył trener „Biało-Czerwonych”.

Indywidualnie wysoko były jeszcze nasze zawodniczki. Na nieolimpijskim przyrządzie – jakim jest trampolina 1 m – Kaja Skrzek zajęła 19. miejsce. Z kolei na trampolinie 3 m lepiej poradziła sobie Aleksandra Błażowska, kończąc zmagania na 27. pozycji.

– Niektóre występy nie były takie, jak byśmy planowali. Kaja Skrzek była dobrze przygotowana, ale start na trampolinie 3 m nie był udany. Natomiast Aleksandra Błażowska jest w grupie, która ma szansę zdobyć kwalifikację. Musimy czekać aż do czerwca, może uda się dowiedzieć coś wcześniej, ale zobaczymy – podsumował Kozdrański.

fot. Polski Związek Pływacki

Trener od kilku miesięcy pracuje w kadrze wspólnie z Borysem Rozenbergiem, ukraińskim szkoleniowcem, który ma na swoim koncie wiele sukcesów z niemieckimi skoczkami do wody.

– Przede wszystkim bardzo się cieszę, że mamy kolejne dyscypliny, w których nasi zawodnicy będą brali udział w igrzyskach. Możemy to powiedzieć z pewnością po mistrzostwach świata w Dosze. Na wodach otwartych kwalifikację uzyskał Piotr Woźniak, a teraz historyczny występ Roberta Łukaszewicza na wieży. Po 32 latach mamy skoczka na igrzyskach. To pokazuje dobrą drogę, jaką obraliśmy jako zarząd Polskiego Związku Pływackiego – powołanie nowego trenera zagranicznego plus współpraca z aktualnymi naszymi szkoleniowcami czy trenerem Kozdrańskim przynoszą bardzo dobre efekty – mówiła prezes Polskiego Związku Pływackiego, Otylia Jędrzejczak.

Mistrzostwa świata w sportach wodnych potrwają do 18 lutego. „Biało-Czerwoni” w stolicy Kataru zaprezentują się jeszcze w pływaniu.

fot. Polski Związek Pływacki

Polski Związek Pływacki

drukuj