NBA. double-double Gortata, porażka Wizards
Koszykarze Washington Wizards przegrali u siebie z Chicago Bulls 97:100 w trzecim meczu pierwszej rundy play off ligi NBA i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 2-1. Marcin Gortat zdobył dla pokonanych 13 punktów i miał 11 zbiórek.
Mecz rozstrzygnął się w samej końcówce. „Czarodzieje” w połowie czwartej kwarty przegrywali najwyższą w meczu siedmiopunktową różnicą (78:85). Jak wielokrotnie już w tej serii, zdołali jednak odrobić straty i po trzypunktowym rzucie swojego najlepszego tego dnia strzelca Bradleya Beala prowadzili 91:89 na 2.59 przed syreną. Ale rywale wyrównali.
Przy remisie 91:91 dwóch rzutów wolnych na 1.27 przed syreną nie wykorzystał lider gospodarzy John Wall. W kolejnej akcji, gdy do ostatniego gwizdka sędziów pozostawało 45 sekund na kosz rywali rzucał Gortat, który wcześniej zebrał piłkę w obronie. Próba z półdystansu polskiego środkowego była niecelna.
Po czasie wziętym przez trenera Toma Thibodeau za trzy punkty trafił Jimmy Butler i Chicago objęło prowadzenie 94:91 na 24 sekundy przed końcem. To był kluczowy moment spotkania, bo goście już go nie oddali w nerwowym pojedynku na rzuty wolne w ostatnich sekundach.
Piątkowy mecz w hali Verizon Center był jeszcze bardziej wyrównany niż dwa poprzednie. Prowadzenie zmieniało się 15 razy, dziewięciokrotnie tablica pokazywała remis, a żadnej z drużyn nie udało się uzyskać korzystniejszej różnicy niż dziewięć punktów (58:49 dla Wizards na początku trzeciej kwarty po punktach Gortata spod kosza).
Polski środkowy uzyskał w piątek drugie double-double w tegorocznym play off, a 116. w karierze. Grał 38 minut. Trafił sześć z 12 rzutów za dwa punkty (to jego rekordy w fazie pucharowej) i jeden z dwóch wolnych, zebrał siedem piłek w obronie i cztery w ataku. Miał także dwie asysty, trzy bloki (najwięcej w meczu), przechwyt, dwie straty i dwa faule. Raz został zablokowany przez rywali.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli Beal – 23, Wall – 23 (także siedem asyst), Trevor Ariza – 16 i 11 zb. 10 pkt dorzucił Brazylijczyk Nene, który na początku czwartej kwarty został usunięty z boiska po drugim przewinieniu technicznym za popchnięcie Butlera i starcie z zawodnikiem Bulls, akurat po swojej udanej akcji w kontrataku.
Ekipa gości, której trener korzystał tylko z ośmiu zawodników, miała tym razem lidera w ataku. Niesamowitą skutecznością z dystansu popisywał się Mike Dunleavy, który trafił osiem z dziesięciu rzutów za trzy punkty, a w sumie zdobył 35 pkt, tylko o jeden mniej od swojego rekordu kariery. Wspierali go Butler – 15, Carlos Boozer – 14 oraz Taj Gibson i D.J. Augustin – po 13 pkt.
„Byki” wciąż stoją przed szansą zastania czwartym zespołem w lidze NBA, który wywalczy awans w siedmiomeczowej serii, mimo porażek w dwóch pierwszych spotkaniach na własnym parkiecie.
Czwarty mecz Bulls z Wizards odbędzie się w niedzielę w Waszyngtonie, a piąty we wtorek w Chicago.
PAP