fot. PAP/Leszek Szymański

Liga Konferencji Europy. Dwubramkowa zaliczka Legii, Wisła bezradna w starciu z Cercle Brugge

Zwycięstwo i porażka – to bilans polskich klubów rywalizujących w IV rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Legia Warszawa na własnym stadionie pokonała 2:0 kosowski zespół Drita Gnjilane. Wysoką przegraną w zapisała na swoim koncie Wisła, która w Krakowie uległa belgijskiemu Cercle Brugge aż 1:6.


Legia Warszawa – Drita Gnjilane 2:0 (0:0)

Blaz Kramer 56′, Marc Gual 83′

Legia po wyeliminowaniu w III rundzie kwalifikacji LKE Broendby Kopenhaga w kolejnej fazie trafił na rywala o zdecydowanie mniejszej renomie. Dlatego też kibice i obserwatorzy spodziewali się, że na swoim boisku zespół Goncalo Feio nie będzie miał problemów z pokonaniem zespołu z Kosowa.

Przez pierwsze pół godziny na boisku nie działo się zbyt wiele. Piłkarze Legii próbowali zaskoczyć bramkarza gości strzałami z dystansu, ale bez powodzenia. Od 30 minuty stołeczny zespół grał w przewadze jednego piłkarza po tym, gdy czerwoną kartkę za taktyczny faul ujrzał jeden z obrońców Drity. Do przerwy jednak gole nie padły, mimo że głową na bramkę rywala uderzali Rafał Augustyniak i Blaz Kramer.

Gospodarze w końcu się przełamali w 56. minucie spotkania. Paweł Wszołek z prawej strony pola karnego idealnie dograł na głowę Kramera, a Słoweniec nie dał szans golkiperowi zespołu z Kosowa. Podopieczni trenera Feio szukali kolejnych trafień poprzez strzały z dystansu, ale ta sztuka im się nie udawała. Legia jednak dopięła swego w 83 minucie. Po prostopadłym podaniu Sergio Barcii w pole karne i wycofaniu Ryoyi Morishity akcję skutecznie sfinalizował Marc Gual. W 86. minucie blisko gola był Bartosz Kapustka, ale po jego uderzeniu lewą nogą z kilkunastu metrów futbolówkę na poprzeczkę zdołał sparować bramkarz gości. Ostatecznie stołeczny zespół pokonał Dritę Gnjilane 2:0, choć można było oczekiwać, że z przeciwnikiem grającym przez godzinę w osłabieniu wygra to spotkanie wyżej.

***

Wisła Kraków – Cercle Brugge 1:6 (0:3)
Angel Rodado 84′ – Alan Minda 8′, Thibo Somers 11′, Christiaan Ravych 37′, Kevin Denkey 47′, Abdoul Kader Ouattara 55′, Kazeem Olaigbe 82′

Wisła Kraków w III rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy sprawiła kibicom miłą niespodziankę, odrabiając w rewanżu straty z pierwszego meczu ze Spartakiem Trnava, po czternastu (!) seriach rzutów karnych eliminując zespół ze Słowacji. W nagrodę polski I-ligowiec miał szansę powalczyć o fazę ligową LKE z wymagającym rywalem – belgijskim Cercle Brugge.

Goście bardzo szybko obnażyli defensywne braki Wisły. W 8. minucie Alan Minda zbiegł z lewej strony boiska w kierunku środka pola karnego i przy biernej postawie Bartosza Jarocha precyzyjnym uderzeniem prawą nogą otworzył wynik spotkania. Na 2:0 dla Belgów podwyższył trzy minuty później Thibo Somers, który zauważył źle ustawionego Kamila Brodę i zaskoczył go strzałem w kierunku bliższego słupka. Kolejną bramkę dla Cercle strzelił w 37. minucie Christiaan Ravych, który z bliska wpakował futbolówkę do siatki po strzale jednego z kolegów z zespołu i dobrej pierwszej interwencji Brody. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy do rozegraniu z rzutu wolnego i wybiciu piłki przez obrońców gości gola z dystansu zdobył Tamas Kiss, jednak radość gracza Białej Gwiazdy okazała się przedwczesna, gdyż w tej samej akcji kilka sekund wcześniej znalazł się Jaroch.

Zespół z Belgii z przytupem wszedł w drugie 45 minut. W 47. minucie Kevin Denkey wykorzystał niepewną postawę krakowskiej defensywy i mocnym uderzeniem pod poprzeczkę wpisał się na listę strzelców. Na 5:0 podwyższył w 55. minucie Abdoul Kader Ouattara, który wszedł w pole karne gospodarzy i niezbyt mocnym, ale precyzyjnym strzałem pokonał Brodę. Na tym jednak Cercle nie zakończyło popisów strzeleckich pod Wawelem. W 82. minucie Kazeem Olaigbe kopnął z rzutu wolnego, piłka odbiła się od pleców jednego z graczy Wisły i chwilę później Broda po raz szósty wyciągał futbolówkę z siatki. Białą Gwiazdę stać było jedynie na gola honorowego w końcówce, autorstwa Angela Rodado, który uderzył mocno w długi róg z kilku metrów.

Wisła po tak wysokiej porażce u siebie ma tylko matematyczne szanse na awans do fazy grupowej Ligi Konferencji Europy. Jednak gracze z Krakowa – jako I-ligowcy – potrafili z kilku momentach tegorocznej rywalizacji w europejskich pucharach pozytywnie zaskoczyć kibiców.

Sport.RIRM

drukuj