Kadra przez duże „K”

Reprezentacja Polski na stadionie miejskim we Wrocławiu zremisowała ze Szwajcarią 2:2. Mimo tego, że kadrowicze trenera Adama Nawałki nie wygrali to jesień pożegnali najpiękniej od kilku lat.


Czy jest to dobry wynik? Na pewno wśród kibiców i dziennikarzy będzie padało to pytanie. Ale czy rezultat spotkania z Helwetami jest istotny?

Pierwsza jedenastka, którą posłał do walki Nawałka wydawała się nieco eksperymentalna. Najważniejsza zmiana w porównaniu z meczem w Tibilisi to brak w środku obrony Łukasza Szukały. W jego miejscu pojawił się naturalizowany Brazylijczyk z polskim paszportem – Thiago Cionek. Ze strony selekcjonera to dosyć dziwne posunięcie, albowiem w marcowym meczu z Irlandią nie będzie mógł wystąpić Kamil Glik, który uzbierał o jedną żółtą kartkę za dużo. Czy posyłając na plac gry kapitana Torino trener nie popełnił błędu? Przecież wiosną to siedzący dziś na ławce Szukała będzie grał w parze z Cionkiem. Przypomnijmy, że to był ostatni test przed tym spotkaniem. Stoper drużyny z Bukaresztu w meczu ze Szwajcarią nie miał okazji zgrać się z zawodnikiem na co dzień występującym we włoskiej Modenie. Z drugiej strony, czy 90 minut wystarczyłoby na tzw. dotarcie się między defensorami? Kamil Glik dziś znów był nie do przejścia, a w kryzysowych momentach wyrastał jak z pod ziemi, wybijając piłkę z pod nóg szarżujących zawodników Petkovicia.

Artur Jędrzejczyk potwierdził, że obecnie nie ma sobie równych na lewej obronie i z tego trzeba się cieszyć. Zawodnik Krasnodaru do blisko 80 minut dorzucił wyrównującego stan meczu gola.

Druga zasadnicza zmiana w bloku obronnym to gra Pawła Olkowskiego. Zawodnik 11. kolejki Bundesligi nie wyróżnił się niczym szczególnym. Mało tego wydawało się, że momentami zbyt często podłączał się do gry ofensywnej. Przez co w obronie zostawała dziura. W pierwszej połowie zaliczył katastrofalną interwencje po której ratował nas Artur Boruc.

Skoro już wywołałem bramkarza to wspominanie o nich jest niemalże obowiązkowe. Zarówno Artur Boruc jak i Łukasz Fabiański zagrali bardzo dobre zawody. Obaj pokazali, że wciąż utrzymują „World Class”. W bramce absolutnie nie było widać, że brakuje Wojciecha Szczęsnego. Konkurencja na tej pozycji w polskiej kadrze jest i wydaje się, że będzie jeszcze przez bardzo długi czas.

Do defensywnych pomocników po meczu we Wrocławiu nikt nie będzie miał pretensji. Para Krychowiak – Jodłowiec wygląda co raz lepiej. Podczas spotkania nie był zauważalny brak umiejętności gry do przodu, czego wciąż uczą się nasi pomocnicy. Po tym meczu pada pytanie, czy znajdzie się miejsce w kadrze dla dobrze spisującego się w Deportivo La Coruna Cezarego Wilka? Odpowiedzi są dwie: Nie, jeśli ta para będzie grała ze sobą w każdym meczu. Tak, jeśli trener Nawałka znów będzie chciał posłać do gry zagubionego jak dziecko we mgle Krzysztofa Mączyńskiego. Panie Trenerze? Może warto wymazać ten kontakt z notesu i na dobre wpisać tam nazwisko Wilk?

Z gry do przodu naszych defensywnych pomocników wyręczał Piotr Zieliński. Rozgrywający Empoli pokazał się z bardzo dobrej strony, choć momentami brakowało decyzji o kluczowym podaniu. Widać było również, że „Zielu” długo nie był w kadrze. Jego występ zaliczyłbym jednak zdecydowanie na plus. Potrafił dokładnie dograć, szukał podaniami Lewandowskiego, był ruchliwy i ewidentnie chciał się pokazać trenerowi. Oby tak dalej!

Na skrzydłach od początku zagrali Kucharczyk i Rybus. Młody pomocnik Legii bardzo dobrze poczynał sobie w ofensywie. Na jego grę patrzyło się z wielką przyjemnością. Mógł nawet zdobyć bramkę, ale nie zdążył dobić strzału Lewandowskiego z 2. minuty spotkania. Później jeszcze groźnie strzelał. Gola jednak nie zdobył. Rybus szalał na skrzydle. To spotkanie może zaliczyć do tych z serii dobre. Warto wspomnieć, że zaliczył asystę przy golu Jędrzejczyka, a w drugiej połowie obił słupek bramki Burkiego.

Lewandowski. To od niego wszystko się zaczyna, to on cofa się po piłkę, by ją rozegrać. To on szuka gry z kolegami z ofensywy. To on ma niesamowity instynkt, wie gdzie pobiec, aby futbolówka go znalazła. Jedynym mankamentem w grze Lewego jest brak strzelonych bramek. Pamiętamy dwie dogodne sytuacje z Gruzją, jak i te w meczu ze Szwajcarią. Wielu powie, że napastnika rozlicza się ze strzelonych bramek. Jest to prawda i jestem przekonany, że Lewy niebawem zacznie zdobywać gole ku chwale Polski. Bo jak kadra „odpaliła”  to on również odpali, ponieważ jest graczem, którego młode pokolenie dziennikarzy jeszcze nie widziało. Ja nie widziałem. Być może trzeba to zobaczyć na żywo, a nie siedząc przed telewizorem. Dodam jeszcze tylko, że sam kapitan reprezentacji jest równie zdegustowany swoją postawą co kibice. Spokojnie na bramki Lewandowskiego przyjdzie czas. Miejmy nadzieje, że będzie to już w marcu.

Rezerwowi

Tak ich tylko nazwijmy, ponieważ zagrali równorzędnie z wystawionym przez Nawałke pierwszym składem. Występ tych chłopaków był świetny, poza Michałem Żyro (czerwona kartka). Można rozpływać się nad umiejętnościami Arkadiusza Milika. Snajper Ajaxu znów „ukuł”. Tym razem kunszt strzelecki pokazał trafiając bezpośrednio ze stałego fragmentu gry. Broź rośnie na konkurenta Jędrzejczyka. Teodorczyk może być alternatywą dla Lewandowskiego. Choć byłemu napastnikowi Lecha do Roberta jeszcze sporo brakuje. Mila znów pokazał, że warto na niego stawiać. Dodatkowo przejął on opaskę kapitana po zejściu Lewego. Potwierdził, że ma za sobą rzeszę kibiców. Fabiański zaliczył niemalże bezwypadkowy występ.

Czy jest się z czego cieszyć po tym remisie? Oczywiście, że tak. Przede wszystkim Nawałka pokazał, że ma szeroką kadrę i, że kiedy dokona zmiany to zawodnik wchodzący z ławki nie przyniesie wstydu (Michałowi Żyro czerwoną kartkę wybaczmy). W tym momencie nie ma znaczenia, że gorszy mecz zagrał Cionek czy Olkowski. Szukała powinien zagrać za Glika czy też nie? Nie istotne! Ważne, że są zmiennicy. Zagraliśmy w eksperymentalnym składzie, a to wystarczyło na remis z dużo wyżej notowaną Szwajcarią. Po drugie – selekcjoner znów próbował rozmaitych wariantów. Choćby ten z wprowadzeniem do gry Teodorczyka do spółki z Milikiem. Obaj snajperzy wywiązali się z swoich zadań powiedziałbym bardzo dobrze i wyśmienicie. Milik strzelił bramkę i znów zagrał pozycje fałszywego napastnika. Kadra ma liderów i to widać gołym okiem. Lewandowski, Glik, Krychowiak to postacie, które potrafią robić różnicę oraz zmotywować do lepszej gry swoich kolegów. Pamiętajmy, że kontuzje wciąż leczy kapitan reprezentacji Jakub Błaszczykowski.

Już pewien sukces osiągnęliście! Kibice się was nie wstydzą. Po meczu zamiast „nic się nie stało” skandują głośnie „dziękujemy! dziękujemy!”. Cieszycie się zaufaniem wśród mediów. Nie jesteście już obiektem drwin ze strony mediów. Selekcjoner jest konsekwentnym producentem tego filmu. A tytuł tego filmu brzmi kadra przez duże „K”. Dziękujemy i do zobaczenia w marcu!

Sport/RIRM

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl