Kapłanem jest się do końca życia

Z JEm. ks. kard. Zenonem Grocholewskim, prefektem Watykańskiej Kongregacji Wychowania Katolickiego, rozmawia Katarzyna Cegielska

W tych dniach Ksiądz Kardynał dziękuje Panu Bogu za 50 lat kapłaństwa. Kiedy Eminencja wspomina te lata, co pierwsze przychodzi na myśl?

– Z myślą o minionych 50 latach łączy się pewna zaduma. Jestem Panu Bogu wdzięczny za dar kapłaństwa, dziękuję Mu za tę łaskę i cieszę się uczestniczeniem w kapłaństwie Chrystusa, ale równocześnie zdaję sobie jasno sprawę z tego, że kapłaństwo nie zostało mi dane na mój prywatny użytek, lecz zostało dane Kościołowi. Z przeżywanym jubileuszem wiąże się więc pytanie, czy rzeczywiście to moje kapłaństwo wykorzystałem odpowiednio dla dobra, dla budowania Kościoła. Tym bardziej że w moim życiu było tak, że zostałem biskupem, kardynałem i każda tego rodzaju promocja była związana z jakimś rachunkiem sumienia. Jeśli zostałem biskupem, to znaczy, że Pan Bóg chce ode mnie czegoś więcej. Czy jeśli później powierzono mi różne specyficzne zadania, to znaczy, że Pan Bóg ma prawo domagać się ode mnie czegoś więcej. Ten jubileusz, owszem, jest chwilą radości, dziękczynienia, wdzięczności Panu Bogu, ale jest także chwilą solidnego rachunku sumienia, rachunku dotyczącego wprawdzie przeszłości, lecz przede wszystkim rzutującego na przyszłość. Łączy się bowiem z pytaniem: co ja powinienem teraz zrobić, żeby skuteczniej realizować swoje powołanie dla dobra Kościoła. Z kapłaństwa nie ma emerytury (emerytura dotyczy jedynie konkretnego stanowiska), kapłanem jest się do końca życia. Pan Jezus najwięcej zrobił wtedy, kiedy, po ludzku mówiąc, już nic nie mógł uczynić, kiedy go przybijano do krzyża. Wtedy dokonał odkupienia świata. I tak samo kapłan, kiedy jest już schorowany, kiedy jest stary i, tak mówiąc po ludzku, już nic nie może zrobić, wtedy poprzez swoje cierpienie ofiarowane Panu Bogu, złączone z cierpieniem Chrystusa, poprzez swoją modlitwę, może być bardzo twórczy w realizowaniu swego kapłaństwa. Mnie chodzi o to, żeby te lata kapłaństwa, które mi zostały, były owocne, żeby one służyły dobru, żeby służyły budowaniu Kościoła. I to jest właśnie ta pewnego rodzaju zaduma, myśl, która łączy się z tym jubileuszem.

Kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II wzywał w liście do kapłanów, żeby się przypatrzeć swojemu powołaniu, mówił też, że jest to wierna służba w posłudze ołtarza, konfesjonału i ambony. W przypadku Księdza Kardynała to jest nieco inna praca…

– Moja praca jest rzeczywiście troszeczkę inna. Ja broniłem się przed aktywnością urzędniczą w Kurii Rzymskiej. Gdy chciano mnie zaangażować do pracy w Rocie Rzymskiej, odmówiłem. To samo początkowo uczyniłem, kiedy poproszono mnie o przyjęcie stanowiska w Najwyższym Sądzie Kościelnym. Ale tak się złożyło, że nie miałem wyboru. Na początku dużo mnie kosztowało, żeby się przekonać, że ta praca urzędnicza także jest pracą duszpasterską. Zresztą nie potrzeba było dużo czasu, bym sobie uświadomił, że chodzi tutaj o aktywność potrzebną Kościołowi, chociaż może mniej daje ona osobistego zadowolenia. Kiedy pracowałem na parafii, gdy miałem imieniny lub z okazji innych okoliczności ludzie przychodzili z życzeniami, z kwiatami, dzieciaki mówiły wierszyki. Kiedy pracowałem w Najwyższym Sądzie, nikt nie przyszedł z kwiatami, z życzeniami czy wierszykiem, przychodzili tylko adwokaci z pretensjami, ludzie z konfliktami, a więc ta praca w Najwyższym Sądzie początkowo dawała mniej osobistej satysfakcji niż praca w parafii. Wszystko się zmienia, kiedy zdajemy sobie sprawę z tego, że jest to konieczny element misji Kościoła w perspektywie ewangelizacji. Wtedy osobista satysfakcja schodzi na drugi plan.

Księże Kardynale, w najbliższy czwartek po raz pierwszy będziemy obchodzić w Kościele święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana ustanowione przez Benedykta XVI. Na co Papież chciał zwrócić uwagę, ustanawiając je?

– Święto to mówi nam, że jest tylko jeden kapłan: Chrystus. On jest jedynym kapłanem Nowego Przymierza, nieprzemijającym, a my wszyscy, księża czy biskupi, jedynie uczestniczymy w Jego kapłaństwie. Nie jest tak, jak w Starym Testamencie, że było wielu kapłanów i ich kapłaństwo było dziedziczne. Kapłaństwo Chrystusa jest absolutną nowością w stosunku do Starego Testamentu. My, kapłani, jesteśmy na tyle wydajni, na ile uczestniczymy w kapłaństwie Chrystusa, dlatego Pan Jezus mówił wprost, że musimy być w Niego wszczepieni jak latorośle w winnym krzewie, inaczej nie przyniesiemy żadnego owocu: „Beze mnie nic uczynić nie możecie”. Mnie się wydaje, że jest rzeczą ogromnie ważną, by kapłan zdawał sobie sprawę z tego, że nie on jest bohaterem w Kościele, nie on jest tym głównym budowniczym Kościoła. On jest na tyle twórczy, na ile jest złączony z Chrystusem, na ile staje się narzędziem Chrystusa. Święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana powinno nam stawić przed oczyma właśnie tę rzeczywistość i pobudzić nas do większego wysiłku w przeżywaniu swego kapłaństwa na co dzień w łączności z Chrystusem, powinno skłaniać nas do coraz intensywniejszej modlitwy.

Święto to ważne jest dla kapłanów, ale także dla świeckich. W mediach często wypacza się obraz kapłana, nagłaśniając sporadyczne przypadki jakiejś niewierności czy też celowo szkalując kapłanów. Jak my, świeccy, możemy temu przeciwdziałać, jak wspomóc kapłanów w ich kapłaństwie?

– Pismo Święte uczy nas bardzo jasno o taktyce złego ducha, który zmierza do tego, by uderzyć w pasterzy, żeby rozproszyły się owce. Wydaje mi się, że każdy kapłan jest jakimś szczególnym obiektem działania mocy ciemności. To dlatego cały Kościół, na całym świecie w każdej Mszy św. modli się za Papieża. W diecezji wierni w czasie każdej Mszy św. modlą się za swojego biskupa. Ja także zachęcam, by modlili się oni za swoich kapłanów, ponieważ wystarczy uderzyć w pasterza, żeby rozproszyły się owce. Ludzie świeccy muszą zdać sobie sprawę, że mają obowiązek wspomagać kapłanów, i to dla dobra Kościoła. Jest bardzo ważne, żeby czuli się związani z kapłanami. Kiedy został wybrany Papież Franciszek, prosił on wszystkich o modlitwę. To jest bardzo wymowne. Tak samo zresztą zrobił Benedykt XVI w swoim przemówieniu inauguracyjnym: prosił wiernych o modlitwę, żeby mógł spełnić wolę Chrystusa.

Modlitwa za kapłana to nie jest jakaś modlitwa o jego prywatne dobro. Chodzi o to, by kapłan był w stanie spełnić misję, którą Chrystus powierzył mu w Kościele i w świecie. Na mnie robi wrażenie fakt, że wszyscy wielcy mistycy modlili się bardzo dużo za Papieża, biskupów i kapłanów, zdając sobie sprawę z tego, że potrzebują oni modlitwy, by nie dali się zwieść przez moce ciemności. Istnieje stowarzyszenie Serra Club, którego członkowie rozsiani po całym świecie zobowiązują się do codziennej modlitwy za kapłanów, ofiarują za nich dziesiątkę Różańca lub inną modlitwę albo też w inny sposób wspierają księży.

Mogę podać piękny przykład takiego wsparcia. Mój kolega po pogrzebie swojego ojca opowiadał mi, że na tym pogrzebie pojawił się jakiś starszy, nieznany mu kapłan i płakał. On podszedł do niego i zapytał: „Czy ksiądz znał mojego ojca?”. On odpowiedział, że znał. „A dlaczego jest ksiądz taki wzruszony?”. Usłyszał odpowiedź: „Bo twój ojciec uratował moje kapłaństwo”. Czyli ten ksiądz był wdzięczny świeckiemu człowiekowi, profesorowi prawa, że ten pomógł mu przezwyciężyć przeżywany kryzys i w ten sposób uratował jego kapłaństwo. Przybył na jego pogrzeb i wzruszony płakał. To jest bardzo piękny przykład, jak ludzie świeccy dobrą radą, duchowym wsparciem i modlitwą mogą pomóc kapłanom. Także kapłan jest tylko człowiekiem, a ma on bardzo ważną misję do spełnienia w świecie.

Jakie wskazówki, sugestie Ksiądz Kardynał chciałby przekazać młodym kapłanom czy klerykom przygotowującym się do kapłaństwa?

– Przygotowujący się do kapłaństwa i wszyscy kapłani powinni sobie uświadomić, że bez Chrystusa nic nie mogą uczynić, że pierwszym zadaniem kapłana jest modlitwa. Tego nas uczył Jan Paweł II. Papież Polak podczas swojej pierwszej pielgrzymki, którą odbył do sanktuarium Mentorella niedaleko Rzymu, powiedział, że przyjechał w to miejsce dlatego, że ono uczyło go modlitwy. Wtedy Ojciec Święty wskazał, że pierwszym zadaniem Papieża jest modlitwa. A zatem pierwszym zadaniem nie jest nauczanie czy odbywanie podróży duszpasterskich. Pierwszym zadaniem Papieża jest modlitwa. Dodał też, że modlitwa jest pierwszym warunkiem skuteczności jego apostolskiej posługi. Myślę, że każdy kapłan powinien zdać sobie sprawę z tego, że jeśli nie jest złączony z Chrystusem, wtedy trudno, żeby jego praca przynosiła owoce. Tylko jeśli jesteśmy złączeni z Chrystusem jak latorośl z winnym krzewem, możemy być skuteczni w pracy duszpasterskiej. Myślę, że to złączenie z Chrystusem umacnia równocześnie wiarę kapłana. Przeżywamy Rok Wiary. Jest rzeczą ogromnie ważną, byśmy umieli patrzeć na nasze zaangażowanie, na różne problemy w świetle wiary. Ale to jest niemożliwe bez modlitwy. I dlatego jeśli miałbym coś radzić kapłanom, to właśnie to, żeby trwali mocno złączeni z Chrystusem.

Serdecznie dziękuję za rozmowę. W imieniu redakcji „Naszego Dziennika” życzę Bożego błogosławieństwa na dalsze lata posługi kapłańskiej Księdza Kardynała. Szczęść Boże.

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl