Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Z powodu niewykle gwałtownego przebiegu zachorowań i bardzo wysokiej śmiertelności, choroba wywołana przez wirus Ebola (Ebola virus disease – EVD) sieje spustoszenie na dużych obszarach dotkniętych jej epidemią w Zachodniej Afryce. Budzi uzasadniony strach na całym świecie, jest jednym z głównych tematów poruszanych w mediach, których odbiorcy, dysponując tylko wiadomościami z prasy, radia, telewizji i internetu, nabierają wiedzy wprost eksperckiej z zakresu zagrożenia ebolą. Oby ta wiedza miała zastosowanie w codziennym życiu i przysłużyła się w praktyce zapobieganiu zakażeniom wirusem Ebola. Smutna konstatacja jest taka, że pomimo wiedzy na temat AIDS po 30 latach rozwoju pandemii, ludzie nadal ryzykują zarażenie HIV-em. Wielu umyślnie, z wyboru sprowadza nieszczęście na samych siebie i z pełnym okrucieństwem świadomie zaraża innych. Szacuje się, że w skali globalnej w 2013r. zarażeniu wirusem wywołującym AIDS uległo ponad 2 miliony osób. W niektórych państwach, jak np. w Polsce, nie tylko popkultura, ale i władze państwowe poprzez system edukacji i rządowej propagandy kreują zachowania wielokrotnie zwiększające ryzyko zarażenia wirusem AIDS i to już u progu dorastania.
Profilaktyka i terapia zakażeń wirusem Ebola jeszcze nie osiągnęła etapu lukratywnej komercjalizacji jak w przypadku szczepionki przeciw zakażeniom niektórymi wirusami brodawczaka ludzkiego (HPV), czy terapii antyretrowirusowej powstrzymującej przez długie lata rozwój AIDS. Ze względu na cechy wirusa można się spodziewać, że ebola nie szybko podzieli los chorób wenerycznych, których epidemie dają zarobić koncernom czerpiącym zyski z tego, że rynki zbytu budowane są przez władze popierające rozwiązłość seksualną w jej najbardziej ryzykownych przejawach.
Niezwykle wysoka jest koncentracja wirusów Ebola w krwi i innych płynach ciała, a badania wykazały, że już 1 – 10 wirusów Ebola może stanowić dawkę zakaźną. W szczycie choroby, pacjent może mieć 10 miliardów cząstek wirusa w objętości krwi mieszczącej się w 1/5 łyżeczki do herbaty. Można to porównać z zawartością w tej samej ilości krwi od 50 000 do 100 000 cząstek HIV – wirusa wywołującego AIDS, u osoby nie leczonej i z 5 – 20 milionami cząstek wirusa zapalenia wątroby typu C, też u osoby nie leczonej. Wysoka koncentracja wirusa Eboli we krwi i innych płynach ustrojowych (ślina, śluz, wymiociny, kał, pot, łzy, mleko, mocz, nasienie), jego przeżywanie przez kilka godzin na klamkach i innych suchych powierzchniach, np. ladach, a przez kilka dni w krwi i innych płynach ciała – decyduje o zaraźliwości eboli.

W podsumowaniu pierwszych dziewięciu miesięcy obecnej epidemii eboli, kompetentny zespół badaczy szczegółowo przyjrzał się jej kluczowym cechom epidemicznym, w tym okresowi wylęgania.

Okres wylęgania liczony od zarażenia do pojawienia się pierwszego objawu urzędowo zakreślony od 2 do 21 dni, w praktyce średnio wynosił 9,4 dnia ( _ 7,1) dla chorych zarażonych w wyniku ekspozycji jednodniowej i 11,8 dnia przy ekspozycji wielodniowej. Trzeba podkreślić, że wielodniowe narażenie może przynieść w pojedynczych przypadkach okres wylęgania powyżej 30 – 40 dni i więcej. W okresie wylęgania ktoś zarażony gdziekolwiek, np. w epicentrum epidemii w Afryce Zachodniej, a jeszcze bezobjawowy – może dotrzeć do każdego miejsca na świecie i dopiero tam zachorować. Pierwszy taki przypadek odnotowano w Dallas, w Teksasie. Thomas Eric Duncan mieszkaniec Monrowii, stolicy Liberii, 15. września przenosił ciężko chorą i z drgawkami kobietę w 7 miesiącu ciąży w drodze do szpitala i z powrotem. Nie przyjęta z braku miejsc zmarła z powodu eboli na drugi dzień. 19. sierpnia Duncan rozpoczął podróż lotniczą do Belgii (Brussles Airlines), stamtąd via Dulles Airport pod Waszyngtonem do Dallas (United Airlines), gdzie wylądował 20. sierpnia. 24. stwierdził, że ma pierwsze objawy, 25. z bolem brzucha i gorączką 39,4 st. C zgłosił się do szpitala, nie ukrywając, że przybył z Liberii, ale nie podając, że miał bezpośredni kontakt z umierającą na ebolę. Po serii badań (z pominięciem ukierunkowanych na ebolę) z przepisanym atybiotykiem został odesłany do domu. Wiadomość o tym, że przyleciał z Liberii została zlekceważona. 28. września – już ciężko chory – zanim został zabrany przez ambulans, obficie zanieczyścił wymiocinami placyk przed miejscem zamieszkania. 30. września badanie krwi potwierdziło zakażenie wirusem eboli. Zmarł 8. października pomimo intensywnego leczenia z podłączeniem do respiratora i sztucznej nerki. Do 16. października okazało się, że był źródłem zakażenia dwóch pielęgniarek, w tym pierwszej osoby zarażonej ebolą w Ameryce – pielęgniarki Niny Pham pochodzącej z Wietnamu, katoliczki.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj