Spróbuj Pomyśleć


Pobierz Pobierz

 

Szczęść Boże!

Homilia Papieża Franciszka wygłoszona podczas mszy świętej na rozpoczęcie pontyfikatu 19 marca 2013 r. jest dostępna na stronach internetowych Watykanu w języku angielskim, arabskim, francuskim, hiszpańskim, niemieckim, polskim, portugalskim i włoskim. Natchnione słowa Ojca Świętego można więc poznać bez skrótów, manipulacji i komentarzy, przeczytać wielokrotnie aż do pełnego zrozumienia osiągalnego przez poziom własnej percepcji, porównać przekłady z włoskiego z oryginałem i między sobą, nabierając przy tym biegłości w posługiwaniu się słowami, których znaczenie, zaakcentowanie i kontekst są wprost kontynuacją objawień Ewangelistów.

Troska, opieka – łacińska 'cura’ i jej pochodne łącznie z angielską 'care’, czy przybyłe do Polski wraz z ręką bawarskiej księżniczki, żony Henryka I Brodatego, księcia wrocławskiego, późniejszej św. Jadwigi Śląskiej – 'Sorge’, 'Obhut’, to kluczowe słowo określające powołanie przede wszystkim duszpasterzy i lekarzy i im podobnych, również polityków – o co apelował Ojciec Święty – a także odnoszące się do wykonywanego zadania, najczęściej z naturalnego odruchu przez pełniących niezliczoną liczbę ról w stosunku do potrzebujących. Nie tylko przez ludzi, co papież Franciszek podkreślił, błogosławiąc Azję (cagnolina Asià) rasy labrador retriever opiekującą się panem Alessandro Forlani. Tak oto poprzez biskupa Jose Maria Bertoglio, który pełnił posługę w obszarze kultury corridy, tradycja błogosławienia zwierząt przypisywana ich protektorowi św. Antoniemu Wielkiemu (Opatowi), Koptowi z Egiptu, ma szansę trafić do sumień osób charakteryzujących się niezwykłym okrucieństwem w stosunku do zwierząt i je skutecznie poruszyć. Ludzie, którzy inaczej niż św. Franciszek z Asyżu nie widzą Boga w każdym stworzeniu („Laudato sie, mi Signore, laudato cum tucte le Tue creature”, Laudes Creatuarum z 1224r.), muszą chociaż zrozumieć, iż od okrucieństwa wobec zwierząt do okrucieństwa wobec ludzi jest jeden mały krok, tym mniejszy, im bardziej wygodny pomysł na dehumanizację ofiar. Przeciwny skazywaniu zdehumanizowanych niewolników na cierpienie i śmierć manifest pokoju każdemu stworzeniu legł u podstaw rozwoju chrześcijaństwa i nadal wymaga wielkiej pracy, aby wszyscy otworzyli uszy na jego pierwszorzędne znaczenie.

Nasi papieże nie mają monopolu na głoszenie troski o człowieka i całość Stworzenia. Akurat powoływanie się na dobro ludzi, zwierząt i środowiska naturalnego przybrało na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia po narodzeniu Chrystusa charakter warunku sine qua non popularności programów politycznych i zarazem projektów biznesowych. Zwykle jednak wynaturzonych, o efektach odwrotnych do deklarowanych. Nic nowego pod europejskim słońcem.

Selekcyjne zabijanie ludzi dla dobra ludzkości jest typowe dla najbardziej znanych z opłakanych skutków antychrześcijańskich ideologii, takich jak socjalizm jakobiński, marksistowski i narodowy. Rewolucyjnych zdobyczy Robespierre’a z jego gilotyną Polska nie zaznała, ale już Arłukowicz z komsomolskim zapałem szykuje się na ludzkie życie powołane metodą in vitro po to, aby zostać zniszczone w proporcji bodaj 1:6. Głosząc dobro ludzkości, socjaliści wspomnianych nurtów nie odrzucają korzyści materialnych związanych z drogą po trupach do lepszego świata, dość szybko zawężają grono tych, których dotyczy wolność, równość i braterstwo i po prostu tworzą nowy system niewolnictwa, tyle że tym razem to oni stają się właścicielami niewolników oraz panami ich życia i śmierci. W kategoriach ekonomicznych już Rewolucja Francuska była więc przykładem udanego dla większości jej autorów sposobu na zagarnięcie władzy i pieniędzy pod sztandarami dobra ludzkości. A co dzieje się w naszych czasach?

Weźmy na stół sekcyjny zwłoki takiego projektu biznesowego, jakim jest antropogenne globalne ocieplenie, w warunkach Unii Europejskiej zmierzającego do zapewnienia Niemcom władzy i pieniędzy kosztem zrujnowania Polski i wielu innych krajów o gospodarkach opartych o kopalne źródła energii, z którymi miała się rozprawić pozbawiona jakichkolwiek podstaw naukowych doktryna o wpływie człowieka na zmianę klimatu. Wylansowana jako projekt biznesowy musiała mieć swój biznesplan, a w nim kolejne pozycje po stronie przychodów i kosztów. Przychody ze sprzedaży regenerowanych turbin wiatrowych, z pozyskania ziemi, na której je postawiono, przychody ze sprzedaży energii dla zaspokojenia deficytu energetycznego w krajach, którym pod fałszywymi pretekstami zakazano korzystać z własnych zasobów, ze sprzedaży produktów własnego przemysłu, wobec pozamykania konkurencyjnych fabryk rzekomo szkodliwych dla klimatu. A po stronie kosztów własnych? Zapewne niewiele i wszystko w ramach już sprawnie działających i dobrze naoliwionych mechanizmów: Komisja Europejska zrobi co jej się każe, Parlament Europejski przegłosuje co powinien, najemni ludzie nauki i mediów rozprawią się z każdym głosem sprzeciwu.

Pozostają koszty cudze, koszty społeczne ofiar politycznego megaprzedsięwzięcia opartego o naukowy humbug – od straconych lat życia w zdrowiu po wyrwy demograficzne – ludności każdego kraju, pod którego gospodarką odpalono bombę pod nazwą pakiet klimatyczno-energetyczny. Zwłaszcza dla Polski, najbardziej zależnej od energii z kopalin, przy tym własnych, które obok przebogatych zasobów energii termalnej są naszym skarbem narodowym i powinny być niezawodnym źródłem dobrobytu Polaków. W warunkach uzależnienia od Unii Europejskiej jest odwrotnie. Naszą przewagę konkurencyjną przedstawia się jako nasze przekleństwo, za które powinniśmy płacić. Płacić kontrybucję. Za wojnę przegraną w 1939r. Bo skoro antropogenne globalne ocieplenie ostatecznie okazało się mitem, to czymże jest pakiet klimatyczno-energetyczny jeśli nie kontrybucją wojenną. O polskich politykach i ich poziomie troski o wyborców nie warto wspominać, gdyż albo niczego nie chcą, albo niczego nie mogą. Ale nawet ci najbardziej zaślepieni chciwością i strachem przed przyznaniem się do winy muszą widzieć tragiczne dla wielu pokoleń Polaków skutki podniesienia cen energii i tylko tym sposobem odebrania ludziom nie tylko pracy, ale i możliwości jakiejkolwiek egzystencji o głodzie, chłodzie i w ciemnościach.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj