Felieton akademicki


Pobierz Pobierz

Medialne pudła rezonansowe: wyciszanie i nagłaśnianie
Tygodniowy przegląd mediów


Końcówka mijającego roku dla premiera rządu była dramatyczna a i dalsze dni okazały się wcale nie lepsze. Jeszcze przed świętami 23 grudnia został znaleziony martwy dyrektor generalny premiera kancelarii, Grzegorz Michniewicz. Powieszonego urzędnika znalazł rano w mieszkaniu jego kierowca. Sprawę badają policjanci z wydziału terroru kryminalnego komendy stołecznej. Jednak elokwentni dziennikarze opiniotwórczych mediów wydarzenie to zgodnie przemilczeli.
I do dziś w tej sprawie panuje cisza. Bardzo nieprzyjemna jest dla PO ujawniona na początku grudnia ubr. sprawa senatora Krzysztofa Piesiewicza, o której coraz mniej wiemy, im dłużej jest obecna w mediach. „Wydarzenia” Polsatu ujawniły w mijającym tygodniu, że w sprawę szantażu senatora zamieszany jest były agent Wojskowych Służb Informacyjnych. „Dziennik. Gazeta Prawna” pytał czy „Agent WSI mózgiem szantażu Piesiewicza?”. Z tego pytania jednak nic nie wynikło. A przecież to ślad kierujący uwagę mediów na byłych agentów WSI i to, czym zajmują się dziś. Dziennikarze zapomnieli także o tym, że sprawa senatora PO nie rozpoczęła się w chwili ujawnienia na łamach jednego z tabloidów. Senator sam tuszował sprawę, wypłacając swoim szantażystom pół miliona złotych. Ten wątek dociekliwi reporterzy pomijają, choć to temat do poważnego dziennikarskiego śledztwa.
*4 stycznia br. dowiedzieliśmy się, że nie żyje najważniejszy świadek w sprawie zabójstwa generała Marka Papały. Chodzi o płatnego zabójcę Artura Zirajewskiego ps. „Iwan”, skazanego w 2007 r. przez sąd w Gdańsku na 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. W tej sprawie wysłuchaliśmy dużo komentarzy, ale bez szczególnej treści. Umknął przy okazji fakt dramatycznych problemów, jakie ma polski wymiar sprawiedliwości z zapewnieniem bezpieczeństwa kluczowych świadków uczestniczących w największych aferach ostatnich dwóch dekad. Śmierć płatnego zabójcy „Iwana” to już 12 śmierć ważnego świadka w sprawie śmierci Marka Papały. Afera z porwaniem Krzysztofa Olewnika wiąże się z samobójczą śmiercią dwóch bandytów i jednego więziennego strażnika. Ten temat podejmują bez specjalnego echa tylko niektórzy dziennikarze, m.in. Dorota Kowalska z dziennika „Polska” (6 stycznia) i Dorota Kania z „Gazety Polskiej” (numer nr 1 z 6 stycznia). Ta ostatnia, puentując artykuł zauważa: „Mimo wielu wątpliwości i powikłań politycznych wokół zabójstwa byłego szefa policji żaden klub parlamentarny do tej pory nie złożył wniosku o powołanie sejmowej komisji śledczej do zbadania tej zbrodni”. Śledztwo trwa niemal 12 lat, w chwili śmierci Zirajewskiego ginie ostatni ślad w tej sprawie.
*Wokół stanu bezpieczeństwa państwa od dawna pali się alarmowe czerwone światło. Dobitnie wskazuje na ten fakt przesłuchanie (niektórzy przesłuchiwani nazywali je castingiem) mające wyłonić prokuratora generalnego. Podczas przesłuchań prokuratorzy nie kryli rozgoryczenia, krytykowali dotychczasowe działania prokuratury i obowiązujące w niej zasady. Jak relacjonował 6 stycznia „Nasz Dziennik”: „W opinii warszawskiej sędzi Małgorzaty Bańkowskiej, w prokuraturze rządzą układy, koterie i `podziemie decyzyjne’. Z kolei prokurator Andrzej Biernaczyk z Ostrowa Wlkp. jest zdania, że zasada `BMW – bierny, mierny, ale wierny’ pozostaje w prokuraturze zaletą w pracy”. To ważne przesłuchanie na prokuratora generalnego cześć mediów próbowała zmienić w farsę. TVN 24 w programie „Szkło kontaktowe” (5 bm) zaprezentowało swoisty mix, prezentując salę przesłuchań KRS z czołówką archiwalnego programu Stanisławy Ryster „Wielka gra”.
*Rzeczywiście, w części mediów toczy się wielka gra, jest jednak prowadzona tak, by ich odbiorcy nie mogli zorientować się o co naprawdę chodzi. I choć większość mediów zgodnie przytaknęła, że ostatnie przesłuchanie z komisji śledczej w sprawie afery hazardowej przypominało „Komisję śledczą ds. wykształcenia posłanki Kempy”(Gazeta Wyborcza 6 bm), to jednak w tej sprawie słychać jeden zgodny dziennikarski chór: „Ta komisja nic nie wyjaśni”, „komisje nic nie wyjaśniają”, „komisje sejmowe to absurd”. Tę melodię z uporem nuci redaktor Janina Paradowska, czy to na łamach „Polityki”, czy w TOK FM, czy w „Superstacji”. W efekcie opinia publiczna już dziś jest zmęczona i zniechęcona pracą komisji hazardowej i niczego szczególnego nie będzie oczekiwać, nawet gdy przed jej obliczem staną i złożą zeznania Zbigniew Chlebowski, Mirosław Drzewiecki, czy sam Donald Tusk. Likwidacja komisji hazardowej i zamiana jej w kabaret w oczach Polaków, to najważniejsze zadanie dla medialnych aktywistów. Zadanie to w znacznej części już się powiodło.
*Do listy dziennikarskich przemilczeń warto jeszcze dołączyć podejrzenie o sprawę medialnej zmowy, związanej z corocznym tytułem Dziennikarza Roku, nadawanym przez miesięcznik „Press”. „Super Expres” (5 bm) odkrył, że Tomasza Lisa za Dziennikarza Roku uznało 6 redakcji: „Poradnik Restauratora”, „Poradnik Handlowca”, „Handlowiec”, „Pani Domu”, „Party” i „Zielonogórski Portal Sportowy”. Pora, by z nowym rokiem medialne gwiazdy przyjrzały się sobie i spróbowały zdiagnozować schorzenia, jakie od lat ich toczą. W tej chwili stać je jedynie na święte oburzenie wobec wpisów, kierowanych pod ich adresem na internetowych forach. „Chłostane” bez pardonu przez swoich widzów i czytelników z trudem znoszą głos opinii publicznej, która przenosi się do internetowej sieci i korzysta z wolności wypowiedzi. Szkoda, że medialne tuzy podstawową dziennikarską zasadę wolności słowa rezerwują jedynie dla siebie.

Hanna Karp

drukuj