To nie my poznajemy Boga, to On daje się nam poznać
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza».
Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli.
A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».
(Mt 17, 1-9)
Apostołowie widzą, jak obłok okrywa Jezusa, Mojżesza i Eliasza. To zjawisko podobne do tego na Synaju. Kiedy obłok osłaniał świętą górę Synaj, zstępował Bóg Jahwe. Bóg pozostaje tajemnicą, której nie można zrozumieć jedynie po ludzku. O tej prawdzie przypomina ks. Krzysztof Wons, dyrektor Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, w komentarzu do Ewangelii na Święto Przemieniania Pańskiego, w niedzielę 6 sierpnia.
Po sześciu dniach
Jezus wziął uczniów na górę sześć dni po tym, jak w Cezarei Filipowej pierwszy raz otwarcie zapowiedział im, że zostanie zabity. Wtedy Piotr zbuntował się wobec perspektywy cierpienia. Serca wszystkich apostołów ogarnęło przygnębienie i niepewność. W tym stanie ducha Jezus prowadził trzech z nich na górę Tabor. Nie rozumieli Go – pragnęli Mesjasza, ale bez krzyża.
Czy nie tęsknię za takim Jezusem, który nie przypomina o krzyżu?
Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana
Jezus zabrał ze sobą tych, którzy okazali najwięcej niezrozumienia wobec Jego nauczania. Do momentu zapowiedzi Jego śmierci, ich życie toczyło się spokojnie. Bycie z Mistrzem nie stwarzało problemów. Wręcz przeciwnie, dzięki Niemu stali się ważni w swoim środowisku. Jeszcze nie rozumieli, że ich miłość do Mistrza musi być oczyszczona.
Czy zgadzam się, by Bóg oczyszczał moją miłość?
Jego słuchajcie
Uczniowie byli kuszeni, aby chodzić za „własnym Jezusem”, takim „na swój obraz”. Otrzymali jasny przekaz, że mają przestać słuchać siebie, mają słuchać Jezusa! Po raz kolejny przekonujemy się, że historia pisana jest ręką Boga, a nie naszą. To On wyznacza drogi, na których się objawia i wypełnia obietnice Królestwa.
Słuchajmy Go! On jest Synem Bożym. I nikt inny!
Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów, Kraków