Homilia Ojca Świętego Franciszka wygłoszona podczas nabożeństwa pokutnego w parafii św. Piusa V w Rzymie

„Możemy postępować w nowym życiu” (Rz 6, 4): tak pisał Paweł Apostoł do pierwszych chrześcijan tego Kościoła rzymskiego. Ale czym jest to nowe życie, o którym mówi? To życie, które rodzi się z chrztu, które zanurza nas w śmierci i w zmartwychwstaniu Jezusa i na zawsze czyni nas dziećmi Bożymi, dziećmi zmartwychwstania, przeznaczonymi do życia wiecznego, ukierunkowanymi na to, co w górze. Jest życiem, które prowadzi nas naprzód w naszej najprawdziwszej tożsamości – że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Ojca, dlatego żaden smutek i przeszkoda, żaden wysiłek i udręka nie mogą pokonać tej cudownej rzeczywistości, na której się opieramy.

Słyszeliśmy, że św. Paweł z nowym życiem łączy czasownik: chodzić. Tak więc nowe życie rozpoczęte na chrzcie jest drogą. I może po wielu krokach straciliśmy z oczu święte życie, które w nas płynie: dzień po dniu, zanurzeni w powtarzalnym rytmie, pochłonięci tysiącem spraw, oszołomieni wieloma informacjami, szukający wszędzie zadowolenia i nowość, bodźców i pozytywnych doznań, ale zapominamy, że już istnieje nowe życie, to które już w nas płynie, które jak żar pod popiołami czeka, aby rozpalić się i wszystko rozjaśnić.

Ten popiół, który osadził się na sercu, ukrywa piękno przed wzrokiem naszej duszy. Wtedy Bóg, który w nowym życiu jest naszym Ojcem, ukazuje się nam jako Szef; zamiast ufać Mu, negocjujemy z Nim; zamiast go kochać, boimy się go. A inni, zamiast być braćmi i siostrami, jako dzieci tego samego Ojca, jawią się nam jako przeszkody i przeciwnicy: ich wady ukazują się nam w sposób wyolbrzymiony, a ich zaletu są dla nas niedostrzegalne; jak często jesteśmy surowi wobec innych i pobłażliwi wobec siebie samych! W gruncie rzeczy nie jesteśmy juz w stanie dostrzeac dobra nawet w samych siebie: odczuwamy niepowstrzymany pociąg do czynienia zła, którego chcielibyśmy uniknąć. Jest to problem wszystkich, jeśli nawet św. Paweł pisze do wspólnoty rzymskiej: „Nie czynię dobra, którego chcę, ale zło, którego nie chcę” (7,19). Oblicze Boga jest zamglone, twarze braci są skryte za chmurami, zamazana jest wielność którą w sobie nosimy – w tym stanie nadal wędrujemy, ale potrzebujemy nowej syngalizacji, zmiany kroku, potrzebujemy kierunku, który pomógłby nam odnaleźć drogę chrzcielną, nasze pierwotne piękno, sens pójścia naprzód.

Bracia, siostry, jaka jest droga do powrotu na drogę nowego życia? To jest droga Bożego przebaczenia, ponieważ Boże przebaczenie czyni właśnie to: odnawia nas. Oczyszcza nasze wnętrze, sprawda, iz powracamy do stanu chrzcielnego odrodzenia: sprawia, że ponownie świeże wody łaski płyna w sercu wyschniętym smutkiem i zakurzonym grzechami; usuwa popiół z żarów duszy, oczyszcza te wewnętrzne plamy, które nie pozwalają nam zaufać Bogu, przyjąć braci, kochać siebie. Oto, co czyni Boże przebaczenie: przywraca nam życie i nowe spojrzenie. To nie przypadek, że w usłyszanej przez nas Ewangelii Jezus głosi: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą” (Mt 5,8). Boga można zobaczyć tylko wtedy, gdy serce jest oczyszczone. Ale kto może to zrobić? Nasze zaangażowanie jest konieczne, ale nie wystarcza; tylko Bóg zna i leczy serce, tylko On może je uwolnić od zła. Aby tak się stało, trzeba przynieść do Niego Niego nasze otwarte i skruszone serca; naśladować trędowatego z Ewangelii, który modli się tak: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić!” (Mk 1,40). Powtarzajmy to w tym okresie Wielkiego Postu: „Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”.

On tego chce, bo chce, abyśmy byli odnowieni, wolni i lżejsi wewnątrz, szczęśliwi i wędrujący, a nie stojący na życiowych parkingach. Wie, jak łatwo jest nam się potknąć, upaść i pozostać na ziemi, i chce nas podnieść. Nie zasmucajmy Go, nie odkładajmy spotkania z Jego przebaczeniem, bo tylko wtedy, gdy On postawi nas na nogi, będziemy mogli wznowić wędrówkę i ujrzeć, że nasz grzech zostaje pokonany, anulowany na zawsze. Co więcej, „w tym samym momencie, w którym grzesznik otrzymuje przebaczenie, gdy zostaje pochwycony przez Boga i odnowiony przez łaskę, grzech – cud nad cudami! – staje się miejscem spotkania Boga z człowiekiem. […] W ten sposób Bóg daje się poznać przez przebaczenie, a grzesznik, wpatrując się w otchłań własnego grzechu, sam odkrywa nieskończoność miłosierdzia” (A. LOUF, Sotto l’guidazione dello Spirito, Magnano 1990, 68-69 ). Oto początek nowego życia: rozpoczętego w chrzcie, zaczyna się na nowo od przebaczenia.

Dlatego nie rezygnujemy z Bożego przebaczenia, z sakramentu pojednania: nie jest on pobożnościową praktyką, lecz jest podstawą życia chrześcijańskiej; nie chodzi o to, aby umieć dobrze wypowiedzieć grzechy, ale aby uznać siebie za grzeszników i rzucić się w ramiona ukrzyżowanego Jezusa, aby zostać wyzwolonymi; nie jest to moralizatorski gest, ale to zmartwychwstanie serca. Pójdźmy zatem aby otrzymać Boże przebaczenie, a my, którzy je spawujemy, poczujmy się szafarzami radości Ojca, który odnajduje utraconego syna; poczujmy, że nasze ręce, złożone na głowach wiernych, są tymi przebitymi  dłońmi Jezusowego miłosierdzia, który przemienia rany grzechu w kanały miłosierdzia; poczujmy, że głoszone przez nas „przebaczenie i pokój” są pieszczotą Ducha Świętego w sercach wiernych. Przebaczmy, drodzy bracia kapłani, a odnajdziemy na nowo samych siebie; zawsze przebaczamy tym, którzy o to proszą, a tym, którzy odczuwają strach, pomagamy z ufnością przystąpić do sakramentu uzdrowienia i radości. Umieśćmy ponownie Boże przebaczenie w centrum Kościoła!

A teraz, przygotowując się na przyjęcie nowego życia, wyznajmy Panu, że jest w nas tak wiele tego co stare. Trąd grzechu splamił nasze piękno, dlatego mówimy: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Od przekonania, że ​​nie potrzebuję Cię każdego dnia: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Od spokojnego życia z moją dwulicowością, bez szukania drogi do wolności w Twoim przebaczeniu: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Kiedy za dobrymi intencjami nie idą fakty, kiedy odkładam modlitwę i spotkanie z Tobą: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Kiedy wchodzę w układy ze złem, nieuczciwością, kłamstwem, gdy osądzam innych, gardzę nimi i źle o nich mówię, narzekając na wszystkich i na wszystko: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! I kiedy zadowalam się tym, że nie czynienię zła, chociaż nie czynię dobra, służąc w Kościele i w społeczeństwie: Jezu, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić! Tak, Jezu, wierzę, że możesz mnie oczyścić, wierzę, że potrzebuję Twojego przebaczenia. Odnów mnie, a będę znowu iść ku nowemu życiu.

drukuj