Ewangelia

Gdy Jezus razem z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: „Synu Dawida, ulituj się nade mną”.
Jezus przystanął i rzekł: „Zawołajcie go”. I przywołali niewidomego, mówiąc mu: „Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię”. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: „Co chcesz, abym ci uczynił?”
Powiedział Mu niewidomy: „Rabbuni, żebym przejrzał”.
Jezus mu rzekł: „Idź, twoja wiara cię uzdrowiła». Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą”.

Mk 10, 46-52

* * *

 

W drodze do Jerozolimy

Nasz Dziennik 

O spotkaniu z żebrakiem Bartymeuszem piszą ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz. Być może był dobrze znany we wspólnocie młodego Kościoła. Opowiadanie nabiera pełniejszego znaczenia, gdy zostanie odczytane w kontekście poprzedzających je wydarzeń (niezrozumianą przez uczniów katechezę Jezusa o krzyżu, przemienienie na górze Tabor, spór o pierwszeństwo), jak też zapowiedzi tego, co się ma niedługo stać. Istotne jest miejsce cudu – Jerycho, miasto położone w depresji, w Biblii symbolizujące ludzkie uniżenie, niemoc. Nie bez znaczenia jest również zestawienie dwóch wydarzeń: Chrystus idzie do Jerozolimy, gdzie dopełni się Jego mesjańska misja, niewidomy zaś zatrzymuje się. Ze swojej ułomności uczynił sposób na przetrwanie, jakoś „urządził się” w swojej biedzie. Został zaakceptowany przez otoczenie, które zapewniło mu skromnymi datkami minimum egzystencji.

To wszystko: niezrozumienie zapowiedzi męki, motyw drogi, stagnacja Bartymeusza, tworzy uniwersalny kontekst. Każdy z nas może się w nim odnaleźć. Pokusa zatrzymania się „przy drodze” jest bowiem nader atrakcyjna. Ślepota – skuteczną, choć przebiegłą wymówką, pozwalającą usprawiedliwić spłaszczone życie, skoncentrowane na rozpaczliwym łapaniu chwil, jakie pozostały. Uzasadnić kurczowe trzymanie się okruchów życia, jakie udało się zgromadzić. A czasem jest zwyczajnie sposobem ukrycia wstydliwie skrywanego lęku, samousprawiedliwieniem nieświętego „świętego spokoju”.

Jest sposób, aby to wszystko przełamać: to „zrzucenie z siebie płaszcza”, ryzyko stanięcia przed Chrystusem w swojej bezradności i nędzy. To krzyk za Bartymeuszem: „Synu Dawida, ulituj się nade mną!” A kiedy już powróci właściwe widzenie rzeczy, pójść za Jezusem drogą do Jerozolimy.

 

ks. Paweł Siedlanowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl