Zbrodnia przeciwko narodowi
Stan wojenny wprowadzono w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Władzę w Polsce przejęła junta wojskowa pod przywództwem Wojciecha Jaruzelskiego. Wojskowy zamach stanu kosztował życie co najmniej kilkudziesięciu Polaków.
To była operacja militarno-polityczna.
– Mieliśmy do czynienia z presją Moskwy, która chciała, żeby „Solidarność” została zduszona polskimi rękami, czyli rękami polskich komunistów – mówi prof. Mieczysław Ryba, historyk.
Za realizację planu wziął się Wojciech Jaruzelski, który razem z komunistycznymi oprawcami próbował utrzymać się przy władzy.
– Już od podpisania porozumień sierpniowych władze komunistyczne rozpoczęły przygotowania do zanegowania wszystkiego i wprowadzenia stanu wyjątkowego czy wojennego – wskazuje prof. Krzysztof Kawalec.
13 grudnia na ulicach polskich miast pojawiły się patrole milicji i wojska.
– Zostały przygotowane różnego rodzaju sprzęty do walki z ludnością cywilną – ok. 1,5 tysiąca czołgów, ok. 10 tysięcy pojazdów służących logistyce stanu wojennego – wylicza Piotr Boroń, historyk.
Rozpoczęły się masowe aresztowania działaczy „Solidarności”. Blisko 11 tys. osób zostało internowanych. Radykalnie zmieniło się i tak trudne życie Polaków.
– Mieliśmy mnóstwo obostrzeń związanych z podróżowaniem, kontaktowaniem się. Wiele praw obywatelskich zostało ograniczonych, włącznie z likwidacją stowarzyszeń, nie tylko NSZZ „Solidarność”, ale i studenckich. W tym względzie mieliśmy do czynienia z paraliżem życia społecznego – wyjaśnia prof. Mieczysław Ryba.
Obowiązywała godzina policyjna. Zamknięte zostały wszystkie tytuły prasowe. W redakcjach przeprowadzane były czystki.
– Skutki czystki środowisko dziennikarskie odczuwało długo po roku 1989, także to było właściwie nieodwracalne – zaznacza prof. Krzysztof Kawalec.
Na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego w wielu zakładach pracy rozpoczęły się strajki. Były ofiary śmiertelne. Niektórych władza komunistyczna mordowała w tajemnicy, po cichu.
– Księża: Stanisław Suchowolec, Sylwester Zych, Stefan Niedzielak, Roman Kotlarz, Jerzy Popiełuszko; ludzie ginęli w Nowej Hucie, na ulicach Lubina, Warszawy, Gdańska, niemalże w całej Polsce – mówi przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”, Krzysztof Dośla.
Ginęli nie tylko starsi.
– Pierwszą osobą, bo zabitą 16 grudnia 1981 strzałem snajpera w głowę, jest Antonii Browarczyk. To pierwsza ofiara stanu wojennego. Tego dnia były również osoby zamordowane w kopalni „Wujek” – to był uczeń, który miał 20 lat, kibic Lechii Gdańsk – wskazuje przewodniczący Międzyregionalnej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, Wojciech Książek.
Kilkaset tysięcy osób straciło pracę. Stan wojenny opóźnił pozytywne zmiany w Polsce.
– To jest cofnięcie naszego społeczeństwa o kilka dziesięcioleci wstecz gospodarczo, kulturalnie, pod każdym względem. Gdzie bylibyśmy dzisiaj jako naród, gdyby nie stan wojenny, który wprowadziła szajka gangsterów przeciwko polskiemu społeczeństwu? – zwraca uwagę Krzysztof Dośla.
Stan wojenny został zniesiony 22 lipca 1983 roku po 586 dniach.
TV Trwam News