Prezydent A. Duda: Polska cały czas boleje z powodu tamtych czasów i ofiar stanu wojennego
Bardzo wiele rodzin do dziś nie podźwignęło się z tamtej tragedii. Dzieci, które straciły rodziców, wciąż przeżywają traumę – powiedział prezydent RP Andrzej Duda podczas odbywających się dziś po północy uroczystości upamiętnienia Grzegorza Przemyka, ofiary stanu wojennego.
Uroczystości w 40. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się przy tablicy upamiętniającej Grzegorza Przemyka na budynku dawnej komendy MO przy ul. Jezuickiej na warszawskim Starym Mieście. Tam, w maju 1983 r., milicjanci pobili warszawskiego maturzystę.
W nocy z 12 na 13 XII, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego, przyjaciele i studenci @NZSorg spotykają się przy tablicy upamiętniającej Grzegorza Przemyka, aby oddać hołd ofiarom reżimu komunistycznego. W tym roku, w apelu pamięci wziął udział Prezydent @AndrzejDuda.
Pamięć! pic.twitter.com/tawNgitfb0— PL1918 (@PL1918) December 13, 2021
– Obrażenie, które odniósł w tym miejscu Grzegorz Przemyk, doprowadziły do jego śmierci. To miejsce, które ważne jest dla warszawiaków i wszystkich Polaków. Dla nas, którzy pamiętają stan wojenny, najważniejsze jest to, że zebrała się tu młodzież z Uniwersytetu Warszawskiego i innych uczelni – zauważył w wypowiedzi dla mediów prezydent RP.
Pokażmy, że pamiętamy!
Zapalmy dziś #ŚwiatłoWolności #LightofFreedom#13grudnia pic.twitter.com/yf5Hx4s700— PL1918 (@PL1918) December 13, 2021
Andrzej Duda przypomniał również pozostałe ofiary stanu wojennego, między innymi górników zamordowanych w kopalni „Wujek”.
– Polska cały czas boleje z powodu tamtych czasów i ofiar stanu wojennego. Bardzo wiele rodzin do dziś nie podźwignęło się z tamtej tragedii. Dzieci, które straciły rodziców, wciąż przeżywają traumę – powiedział prezydent RP.
https://twitter.com/prezydentpl/status/1470289449758117889
Nawiązał również do skandowanego przez członków NSZ hasła „precz z komuną”.
– Tak, precz z komuną, również z Sądu Najwyższego, bo i tego problemu nie udało się rozwiązać po 1989 r. Mam nadzieję, że wolna, suwerenna Polska upora się z tym problemem – stwierdził Andrzej Duda.
40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. #Pamiętamy pic.twitter.com/X83fCYwplJ
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) December 13, 2021
W czasie uroczystości członkowie Niezależnego Zrzeszenia Studentów z Uniwersytetu Warszawskiego odczytali apel pamięci, zawierający nazwiska wszystkich znanych ofiar stanu wojennego. Pod tablicą złożono wiązanki kwiatów i zapalono znicze. Głos zabrała także działaczka podziemnego Niezależnego Zrzeszenia Studentów Kinga Hałacińska.
„Wówczas uznawaliśmy juntę Wojciecha Jaruzelskiego za zło wcielone. Uważamy, że to, co wówczas się wydarzyło, było zbrodnią dokonaną na Polakach” – stwierdziła.
W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku, komunistyczny reżim wprowadził stan wojenny. Prezydent RP @AndrzejDuda o północy wziął udział w apelu pamięci przy tablicy upamiętniającej Grzegorza Przemyka, jedną z ofiar reżimu. pic.twitter.com/YBhhD8cunl
— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) December 13, 2021
Przypomniała, że zbrodnie dokonane przez reżim stanu wojennego w zdecydowanej większości nie zostały rozliczone po 1989 roku.
„Matki straciły synów, a zbrodnie nie zostały osądzone. Moje pokolenie nie może więc mówić, że Polska jest krajem sprawiedliwym” – mówiła działaczka opozycji.
Po uroczystościach przy Jezuickiej delegacja Niezależnego Zrzeszenia Studentów udała się przed znajdującą się na Bonifraterskiej tablicę upamiętniającą jedną z najmłodszych ofiar stanu wojennego – Emila Barchańskiego. 10 lutego 1982 r. z kolegami z tajnej organizacji Konfederacja Młodzieży Polskiej „Piłsudczycy”, oblał on farbą i podpalił pomnik sowieckiego zbrodniarza Feliksa Dzierżyńskiego w Warszawie. 3 marca został zatrzymany przez SB w konspiracyjnej drukarni, a 3 czerwca 1982 r. zaginął. Po kilku dniach jego ciało wyłowiono z Wisły. Sprawców nigdy nie znaleziono.
12 maja 1983 r. Grzegorz Przemyk, maturzysta stołecznego Liceum im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, z kolegą Cezarym Filozofem świętował na pl. Zamkowym zdanie egzaminów. Był bez dokumentów, wobec czego milicjanci zabrali go na komisariat przy Jezuickiej. Tam dostał ponad 40 ciosów pałkami w barki i plecy oraz kilkanaście ciosów łokciem lub pięścią w brzuch. Przewieziony do szpitala, zmarł po dwóch dniach. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją przeciw władzom. Sprawa jego zamordowania została zatuszowana przez reżim komunistyczny. Była to jedna z najgłośniejszych i najbardziej bulwersujących zbrodni stanu wojennego.
PAP