Ustawa incydentalna – głosami Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Razem – przyjęta przez Sejm
Sejm przegłosował tak zwaną ustawę incydentalną wskazującą, kto w Sądzie Najwyższym ma orzec o ważności wyborów prezydenckich. To potęguje chaos w wymiarze sprawiedliwości – wskazało Prawo i Sprawiedliwość, a Kancelaria Prezydenta RP podkreśliła, że ustawa podważa status sędziów awansowanych po 2017 roku.
O ważności wyborów orzeka Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Ta izba już wielokrotnie stwierdzała ważność wyborów – między innymi prezydenckich z 2020 roku czy parlamentarnych z października 2023. Nikt wówczas nie podważał tych orzeczeń, ale teraz politycy koalicji rządzącej kwestionują prawo Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego do stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich, bo twierdzą, że nie jest sądem.
– Powołanie Izby Kontroli Nadzwyczajnej było sprzeczne z konstytucją – mówił Adam Szłapka, minister ds. europejskich.
Problem w tym, że tego nigdy nie stwierdził Trybunał Konstytucyjny, który jako jedyny ma prawo uznać ustawę za niezgodną z ustawą zasadniczą. Koalicja rządząca powołuje się na wyroki trybunałów europejskich.
– Gdzie są przepisy, które pozwalają jakiemukolwiek trybunałowi zewnętrznemu kwestionować polskie przepisy prawa. Nie ma takich przepisów – oznajmił dr hab. Przemysław Czarnek, poseł PiS.
Ustawa incydentalna przewiduje, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 roku ma orzekać 15 sędziów najstarszych stażem w Sądzie Najwyższym. Projekt przygotowali posłowie partii Szymona Hołowni. Zgodnie z przyjętym rozwiązaniem o tegorocznych wyborach prezydenta zdecydują sędziowie, którzy robili kariery w PRL, ale ten zarzut odrzucił marszałek Sejmu.
– Wszyscy, którzy zostali powołani do Sądu Najwyższego, którzy rozpoczęli swoją drogę w Sądzie Najwyższym w III RP, ośmiu z nich powołał prezydent Lech Kaczyński. To jest najbardziej obiektywne i realne kryterium, które dzisiaj możemy – mam wrażenie – przyjąć – stwierdził Szymon Hołownia, marszałek Sejmu RP.
Za przyjęciem ustawy głosowało 220 posłów, 204 było przeciw, 20 wstrzymało się od głosu. Zmianę przepisów poparli posłowie Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Razem. Lewica wstrzymała się od głosu, a posłowie PiS, Konfederacji i Republikanie byli przeciw.
Mariusz Błaszczak zwrócił uwagę, że ustawa incydentalna potęguje chaos w wymiarze sprawiedliwości.
– To jest projekt, który potęguje podziały w środowisku sędziowskim. To jest ta narracja, która uderza w trzy tysiące sędziów, którzy objęli swoje stanowiska po wejściu w życie ustawy z 2017 roku – akcentował Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS.
Ustawa incydentalna podważa status sędziów wybranych przez zmienioną w 2017 rok Krajową Radę Sądownictwa, której nie uznaje obóz rządzący. Podważa też prerogatywy prezydenta do nominacji sędziów. Zdaniem opozycji ustawa może być pretekstem do podważenia wyborów prezydenckich, gdyby nie wygrał ich przedstawiciel koalicji rządzącej.
TV Trwam News