Ukraiński IPN naciskał na Polaków z Wołynia ws. Cichociemnych
Środowiska polskie na Ukrainie zarzucają kijowskiemu Instytutowi Pamięci Narodowej wywieranie nacisków ws. Cichociemnych. Twierdzą, że zmuszone były w ich wyniku do rezygnacji z upamiętnienia 75. rocznicy pierwszego zrzutu Cichociemnych do okupowanej Polski.
Chodzi o Wacława Kopisto i Leonarda Zub-Zdanowicza, którzy pochodzili z Wołynia. Prezes ukraińskiego IPN uważa, że dwaj żołnierze mogli być zaangażowani w polskie akcje odwetowe wobec ludności ukraińskiej.
Prof. Mieczysław Ryba, historyk, wskazuje, że to jeden z przejawów polsko-ukraińskiej konfrontacji o OUN-UPA.
– Pamiętajmy, że IPN ukraiński to nie jest IPN polski. W ich kategoriach prowadzenia polityki historycznej nie prawda jest na pierwszym miejscu, ale pewna gra polityczna. A ta gra w aspekcie polityki historycznej jest nakierowana – szczególnie w zachodniej części kraju – na upamiętnianie OUN-UPA i relatywizowanie tych zbrodni, co oczywiście musi się łączyć z obciążaniem oddziałów polskich odpowiedzialnością m.in. za te tak zwane akcje odwetowe. W związku z tym to jest realny spór, a ma też takie przejawy, jak opisywany przykład – komentuje historyk.
Polacy ze Starokonstantynowa rozpoczęli starania o uhonorowanie Cichociemnych dwa miesiące temu. Po debatach publicznych w tej sprawie burmistrz miasta Mykoła Melnyczuk wydał pozwolenie na uroczystości, a Polacy zamówili tablicę z nazwiskami oficerów. Zamierzali odsłonić ją we wtorek.
Tablica zostanie dziś poświęcona w kościele, gdzie pozostanie do czasu uregulowania konfliktu. Polacy z obwodu chmielnickiego mają nadzieję, że nastąpi to do września, kiedy przypada rocznica zrzucenia do Polski ich dwóch urodzonych na Wołyniu rodaków.
RIRM