[TYLKO U NAS] Prof. A. Nalaskowski: MEN lepiej obliczyło liczbę miejsc w liceach niż publicyści i działacze środowisk opozycji politycznej
Okazało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej lepiej obliczyło liczbę miejsc w liceach niż publicyści i działacze środowisk opozycji politycznej. Dobrze, że mamy to już za sobą. Dajmy sobie z tym spokój i nie podgrzewajmy tego tematu, bo będzie to tylko kosztem młodzieży – powiedział w programie „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja prof. Aleksander Nalaskowski. Kierownik Katedry Edukacji Dziecka UMK w Toruniu odniósł się także do rozpoczętego w piątek przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wraz z MEN wspólnego projektu pod nazwą „Szkoła dla innowatora”.
Ministerstwo Edukacji Narodowej zaprezentowało we wtorek wstępne wyniki rekrutacji do szkół średnich. Sytuacja jest lepsza niż w roku ubiegłym. Ta cała „afera” okazała się trochę dęta – powiedział prof. Aleksander Nalaskowski.
– Bardzo dobrze, że młodzi znaleźli swoje miejsce w szkołach. Nie chce temu nadawać kontekstu politycznego. Rzeczywiście były jakieś zawirowania, bo być musiały, ponieważ jesteśmy w toku zmian. Ale rodzi się pytanie, czy należało utrzymywać dysfunkcjonalne i niepotrzebne gimnazjum, które nam niczego nie dawało? To nam nie było do niczego potrzebne – zaznaczył kierownik Katedry Edukacji Dziecka UMK w Toruniu.
Skutki reformy edukacji z 1999 r. odczuliśmy wszyscy– dodał.
– Na uczelniach to było widać – zwłaszcza na kierunkach humanistycznych – młodzież przychodziła właściwie bez żadnego przygotowania, bez umiejętności poprawnego pisania itd. Należało z tym po prostu skończyć. Nawet jeśli ktoś przed ostatnią rekrutacją miał pewien stres z tym związany, to niestety był on wkalkulowany właśnie w ten element zmian. Na całe szczęście wszystko się dobrze skończyło. Okazało się, że Ministerstwo Edukacji Narodowej lepiej obliczyło liczbę miejsc w liceach niż publicyści i działacze środowisk opozycji politycznej. Dobrze, że mamy to już za sobą. Dajmy sobie z tym spokój i nie podgrzewajmy tego tematu, bo będzie to tylko kosztem młodzieży – powiedział gość „Aktualności dnia”.
Prof. Aleksander Nalaskowski odniósł się również do rozpoczętego w piątek przez Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii wraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej wspólnego projektu pod nazwą „Szkoła dla innowatora”.
– Byłbym ostrożny, jeśli chodzi o entuzjazm. Diabeł tkwi w szczegółach. Pytanie jest następujące: kto będzie to wykonywał? Gdzie są ci nauczyciele, którzy potrafią pokierować uczniem, który sam sobie będzie komponował program? Jeżeli chodzi o liceum, to jest to zaprzeczenie tej szkoły jako takiej „małej akademii”, która daje wykształcenie. Jest tu problem – wszyscy mówią, że szkoła powinna być kreatywna, twórcza. Tylko mamy „twórczość” i „tworzywo”. Oprócz tego mechanizmu twórczego – który pozwala uczniowi przełamywać stereotypy i tworzyć rzeczy nowe – potrzebna jest rzetelna wiedza. Od lat podaje przykład, że bardzo twórczy Papuas wymyśli coś z bambusu, a twórczy europejski inżynier wymyśli sztucznego satelitę czy rakietę kosmiczną. Różnią się oni wyłącznie wiedzą, bo być może skłonności twórcze mogą być podobne – zwrócił uwagę pedagog.
Więcej o wspólnym projekcie MPiT z MEN „Szkoła dla innowatora” można przeczytać [tutaj].
Całość programu „Aktualności dnia” z udziałem prof. Nalaskowskiego można odsłuchać [tutaj].
RIRM