[TYLKO U NAS] J. Hoga, prezes Fundacji Ad Arma: Człowiek uzbrojony to człowiek odpowiedzialny

I dawniej, i dzisiaj broń w rękach obywatela nie służy tylko do walki z najeźdźcą, ale w celu obrony przed pospolitym bandytyzmem oraz bandytyzmem w czasie wojny, który wówczas rozkwita powiedział w programie „Stan Bezpieczeństwa Państwa” Jacek Hoga, prezes Fundacji Ad Arma. Człowiek uzbrojony to człowiek odpowiedzialnydodał.

Ad Arma oznacza „do broni”. Ta nazwa zawiera w sobie bardzo dużo –   podkreśla tradycję, chociażby przez użytą łacinę, a z drugiej strony, pokazuje co jest pilnie potrzebne w polskim społeczeństwie – wyjaśnił prezes Fundacji Ad Arma.

Jacek Hoga wskazał na genezę obecnego podejścia do broni palnej w społeczeństwie i przybliżył sens powszechnego dostępu do niej.

Pokolenie wychowane w PRL-u czy też pokolenie młodsze jest przyzwyczajone do tego, że wszystko zostawiamy w rękach profesjonalistów. Mało co robimy sami. W większości dziedzin życia jest to skuteczne i słuszne, natomiast może prowadzić do pewnych wypaczeń. I tak, mimo że mamy dostęp poprzez telefon do pogotowia ratunkowego, to każdy w domu apteczkę ma, w samochodzie apteczka jest również i nie dlatego, że lekceważymy pogotowie, tylko dlatego, że pogotowie jest dużo dalej niż apteczka i dobrze być przygotowanym. Podobnie jest z bronią. Dobrze, że jest policja, dobrze, że jest wojsko. Ale to, że mundurowi mają broń, nie oznacza, że my nie mamy mieć broni – powiedział Jacek Hoga.

Istotne dla zrozumienia dzisiejszej sytuacji, ale też dla wyznaczenia kierunków działania w temacie upowszechniania broni jest spojrzenie na historię Rzeczpospolitej, która – jak mówi prezes Jacek Hoga – „zawsze była strefą wolności w Europie Środkowej”.

– Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy polskiej kultury, historii, tradycji, która często jest sfałszowana przez jakieś błędne spojrzenie na lekcjach historii, gdzie szlachcic składa się ze szlachcica właściwego, konia i szabli, również mieszczaństwo i chłopstwo mogło mieć broń i posiadało tę broń. Co więcej, są nawet dokumenty z I Rzeczpospolitej, gdzie przypomina się chłopom o obowiązku posiadania szabli i rusznicy, żeby móc się bronić przed najazdami tatarskimi. (…) Człowiek uzbrojony to człowiek odpowiedzialny – zaznaczył gość programu.

Na tle innych monarchii upodmiotowienie obywatela w I RP wprawiało w osłupienie ówczesnych gości z zagranicy.

W Polsce nie było problemu z tym, żeby obywatel z szablą przy boku był przy królu, co było zakazane w większości monarchii absolutnych. W Polsce obywatel był podmiotem, nie przedmiotem. Na pytanie zdziwionych cudzoziemców, czy król się nie boi, odpowiedź równie zdziwionych Polaków brzmiała: moja obecność z bronią sprawia, że król jest bezpieczniejszy. (…) W naturze kultury polskiej, zresztą w całej cywilizacji łacińskiej, siła państwa jest generowana przez siłę obywateli, odwrotnie jak w cywilizacji turańskiej czy bizantyjskiej, gdzie siła państwa generowana jest z wysysania energii ze społeczeństwa. Stąd też podczas Potopu obrona Polski była możliwa mimo początkowej klęski ze względu na to, że byliśmy w stanie generować cały czas nowe siły zbrojne. Szybko, bo ludzie byli obyci z bronią. Nie było problemu z uzyskaniem tej broni, bo dzięki powszechnemu dostępowi do niej, byli rzemieślnicy produkujący broń oraz amunicję -zwrócił uwagę Jacek Hoga.

Obecny status prawny broni palnej w Polsce ma korzenie w historii Europy i związany jest – zdaniem prezesa fundacji – z dwoma zawieruchami dziejowymi.

Dzisiaj mamy całkowitą reglamentację ze względu na rewolucję francuską, czy raczej antyfrancuską, i na rewolucję bolszewicką. Jesteśmy wtłoczeni w ramy współczesnego niewolnictwa i skutkiem ubocznym dla państwa jest, że w Polsce nie ma fabryk broni, nie ma fabryk amunicji. Nie dlatego, że polscy przedsiębiorcy nie chcieliby ich zbudować, tylko dlatego, że nie mieliby komu tej broni i amunicji sprzedać. To stwarza kłopot dla państwa, bo jedynym źródłem broni strzeleckiej teraz jest jedna de facto monopolistyczna fabryka w Radomiu – powiedział w „Stanie bezpieczeństwa państwa” prezes Ad Arma.

Kilkaset lat temu to Polska wyznaczała trendy w kwestii uzbrojenia swoich obywateli.

Broń w rękach Polaka oznaczała, że wszyscy w okolicy są bezpieczniejsi i, co ważne, każdy w Polsce mógł mieć tę broń bez względu na stan społeczny, ale również pochodzenie etniczne czy też religię. Tatarzy mogli mieć broń, Niemcy mogli mieć broń, Żydzi mogli mieć broń – zaznacza prezes fundacji Ad Arma.

Dzisiejszy dostęp do broni w Polsce to – według Jacka Hogi – niejedyny odchył od stanu naturalnego dla kultury polskiej.

Polska to, w uproszczeniu, była zawsze strefa wolności w Europie Środkowej, czyli miejsce, gdzie obywatel był podmiotem ze względu na to, że mógł mieć broń i był podmiotem ze względów fiskalnych, bo nie był gnębiony podatkami. Dzisiaj, chociaż mamy państwo polskie, językiem urzędowym jest polski, to kulturowo niestety temu państwu daleko do polskości, ponieważ jest zbyt duży ucisk administracyjny i podatkowy. To ubezwłasnowolnienie człowieka nie tylko poprzez zabranie mu broni, ale również utrudnienie obrony koniecznej. To, co jest ważne w polskim zwyczaju prawnym XX i XXI wieku – nie jest oczywiste prawo do obrony siebie czy osoby zagrożonej napaścią – podsumował prezes Fundacji Ad Arma Jacek Hoga.   

             radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl