[TYLKO U NAS] H. Grzegorczyk o karze nałożonej na Zakład Utylizacyjny w Gdańsku: Ilość nielegalnie wydobytych śmieci wynosi ok. 364 tys. ton
W organach korporacyjnych Szadółek jest m.in. pani Aleksandra Dulkiewicz, prezydent miasta Gdańsk. Dlatego w sposób zarządczy można obarczyć winą nie tylko Zakład Utylizacyjny Sp. z o. o. w Gdańsku, ale również władze miasta – powiedział Hubert Grzegorczyk, członek stowarzyszenia „My Gdańsk”, w piątkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja.
Zakład utylizacyjny w Gdańsku otrzymał karę finansową w wysokości 1 mln zł za wydobywanie odpadów na działce przeznaczonej pod budowę spalarni w sposób niezgodny z prawem. Sprawa dotyczy m.in. Szadółek i przykrego zapachu, który rozlega się na tym terenie. Zdaniem Huberta Grzegorczyka fetor w okolicy obwodnicy miasta „jest problemem, z którym miasto Gdańsk do tej pory nie potrafiło sobie poradzić”.
– Stąd pojawił się projekt wybudowania spalarni, która w pewnym stopniu miała dokonać utylizacji tego fetoru. Jednak w wyniku niefrasobliwości i błędnych decyzji inwestycyjnych miasto Gdańsk jest zmuszone do poniesienia maksymalnej kary w wysokości 1 mln zł za to, że śmieci pod budowę spalarni z jednej działki były przerzucane na drugą działkę w sposób niezgodny z prawem – wyjaśnił członek stowarzyszenia „My Gdańsk”.
Zdaniem Huberta Grzegorczyka jest to wynik zaniedbań ze strony zarówno zakładu utylizacyjnego Szadółki, jak i miasta Gdańsk.
– Żeby móc wydobywać i przerzucać śmieci z jednej działki na drugą, powinna zostać wydana odpowiednia decyzja administracyjna, o którą zakład powinien wystąpić do marszałka pomorskiego. Taka możliwość powinna zostać wpisana w tzw. instrukcję funkcjonowania wysypiska – poinformował gość audycji „Aktualności dnia”.
Członek stowarzyszenia „My Gdańsk” powiedział, że wniosek o zgodę na przerzucenie śmieci nie trafił do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, co oznacza, że Zakład Utylizacyjny w Gdańsku nie wystąpił z takim dokumentem.
– Świadczy to o ogromnej niefrasobliwości w zarządzaniu miasta i tak naprawdę pokazuje, w jaki sposób są prowadzone inwestycje, nie tylko na terenie Szadółki, ale na terenie całego miasta Gdańsk (…). Ilość nielegalnie wydobytych śmieci wynosi ok. 364 tys. ton. Jest to ogromna ilość śmieci zalegających w ziemi – ocenił Hubert Grzegorczyk.
Nie jest to jednak jedyny przykład złego gospodarowania włodarzy Gdańska. W 2018 roku na skutek awarii przepompowni na Ołowiance do rzeki Motława wpłynęły tony ścieków.
– Tutaj również mieliśmy do czynienia z niegospodarnością zarządców miasta Gdańsk (…). Ten precedens powtarza się kolejny raz z rzędu – wskazał członek stowarzyszenia „My Gdańsk”.
Gość audycji podkreślił, że wskutek złych decyzji władz miasta najbardziej cierpią mieszkańcy.
– Jako mieszkańca miasta martwi mnie, że władze i zarząd Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku w sposób świadomy i celowy złamali prawo, wykonując nielegalne wydobycie. W decyzji administracyjnej, która została wydana przez Wojewódzki Urząd Ochrony Środowiska, poinformowano, że budowa spalarni odbywała się bez ważnych pozwoleń na budowę – poinformował Hubert Grzegorczyk.
Członek stowarzyszenia „My Gdańsk” zwrócił uwagę, że w skład zarządu Zakładu Utylizacyjnego w Gdańsku wchodzą urzędnicy sprawujący władzę w mieście.
– W organach korporacyjnych Szadółek jest m.in. pani Aleksandra Dulkiewicz, prezydent miasta Gdańsk. Dlatego w sposób zarządczy można obarczyć winą nie tylko Zakład Utylizacyjny w Gdańsku, ale również władze miasta – podkreślił gość piątkowych „Aktualności dnia”.
Ekspert wyraził obawę w związku z nałożoną karą na Zakład Utylizacyjny w Gdańsku. Według mężczyzny konsekwencje złych decyzji urzędników mogą odczuć mieszkańcy poprzez kolejny wzrost opłaty za wywóz śmieci.
Całą rozmowę z Hubertem Grzegorczykiem z „Aktualności dnia” można odsłuchać [tutaj].
radiomaryja.pl