źródło Muzeum Pamięci Sybiru

[TYLKO U NAS] Dr M. Zwolski z Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku: Nasze muzeum niesie ze sobą potężną dawkę optymizmu. Pokazuje siłę charakteru, siłę ludzkich możliwości – co człowiek jest w stanie przeżyć, jeśli widzi przed sobą cel

To jest muzeum, które pokazuje siłę charakteru, siłę ludzkich możliwości, które pokazuje, co człowiek jest w stanie przeżyć, jeśli widzi przed sobą cel. Jest to muzeum, które niesie ze sobą potężną dawkę optymizmu – mówił o swoim miejscu pracy dr Marcin Zwolski, kierownik działu naukowego Instytutu Badawczego im. Seweryna Nowakowskiego Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Historyk wraz z kustosz placówki, Anną Bielawską-Puchalską, byli gośćmi „Rozmów niedokończonych” w TV Trwam.

Obchodzimy dziś 83. rocznicę pierwszej z czterech wielkich deportacji polskiej ludności na Sybir. Władze sowieckie zesłały wówczas w głąb syberyjskiej dziczy ok. 140 tys. Polaków. Dr Marcin Zwolski zaznaczył, że ta forma represji przedstawicieli naszego narodu przez władze moskiewskie ma długą historię, sięga bowiem XVI wieku. Jednak z racji na ubogą dokumentację dotyczącą wcześniejszych wywózek Polaków, Muzeum Pamięci Sybiru skupia się głównie na deportacjach XX-wiecznych, praktykowanych na masową skalę przez Sowietów. Rozpoczęły się one 10 lutego 1940 roku.

– To była pierwsza deportacja od momentu zagarnięcia terenów wschodnich przez Związek Sowiecki w czasie II wojny światowej. Deportacja nie tylko największa, jeśli chodzi o liczbę ofiar, ale także najbardziej tragiczna, gdyż była kompletnym zaskoczeniem. Wcześniejsze represje – represje carskie – obejmowały zazwyczaj osoby, które były bezpośrednio zaangażowane w jakąś działalność antycarską (…). W głowie się nie mieściło, że władza sowiecka może sięgnąć po represję masową, której ofiarami staną się nie tylko (…) ci, którzy potencjalnie byli uważani przez władzę sowiecką za wrogów, ale także całe rodziny: starcy, kobiety, dzieci – tłumaczył kierownik działu naukowego Instytutu Badawczego im. Seweryna Nowakowskiego Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Zaznaczył, że akcja deportacyjna była niespodziewana. Sowieci wyprowadzili Polaków z ich domów nocą, przy mrozie sięgającym 40 stopni Celsjusza na minusie. Była to temperatura, przy której nawet część sowieckich żołnierzy nabawiła się odmrożeń i musiała być wycofana z akcji.

– To co możemy mówić o ludziach, którzy nie byli zupełnie do tego przygotowani, którzy byli wyrwani z łóżek, którzy byli w tak ogromnym szoku, że bardzo często nie wiedzieli, co ze sobą zabrać, nie wiedzieli, co spakować, nie wiedzieli, jak się ubrać. Odnotowane są przypadki, że dopiero w wagonie, który jechał na Wschód okazywało się, że siedzą w nim osoby dorosłe, a często też dzieci, które nie miały odpowiednich butów czy były ubrane w jakąś koszulę nocną – mówił historyk.

Zaznaczył, że trzy następne deportacje z czasów okupacji sowieckiej również były tragiczne, ale nie odbywały się już zimą, a ludzie wiedzieli, czego się spodziewać.

– Znamy wiele relacji mówiących o tym, że te rodziny, które czuły się w jakiś sposób zagrożone, czuły, że ostrze represji może ich w następnym kroku dotknąć, miały już spakowane podstawowe rzeczy – można powiedzieć taką walizkę przetrwania, którą trzymały blisko wyjścia – zwrócił uwagę dr Marcin Zwolski.

Część osób próbowała się ukrywać przed aresztowaniem, niektórym nawet się to udawało, ale przyznać trzeba, że skuteczność Sowietów w łapankach ludności cywilnej była ogromna, co wynikało z ich doświadczenia w podobnych praktykach terroryzowania własnej ludności w latach trzydziestych XX wieku.

– Po drugie przygotowywali się do tego bardzo długo. Nieprzypadkowo ta operacja zaczęła się dopiero zimą, dopiero w lutym 1940 roku. Przygotowania ruszyły tak naprawdę w październiku, a konkretne decyzje zapadły już na początku listopada. 5 listopada było już jasne, że pierwsza grupa zostaje przygotowana do deportowania. Ta pierwsza grupa to były osoby związane z wcześniejszą walką przeciwko związkowi sowieckiemu – podkreślił gość „Rozmów niedokończonych”.

Byli to tzw. osadnicy wojskowi, czyli weterani wojny polsko-bolszewickiej i walk o granice niepodległej Polski, którzy w latach międzywojennych otrzymali od państwa ziemie na Kresach. Jednak na wschodzie kraju osiedlali się też ludzie, którzy zwyczajnie kupili tam działki. Jak zaznaczył historyk, sowiecki okupant nie rozróżniał jednych od drugich.

– To była osoba „obca na tej ziemi”, osoba groźna, osoba, która w rozumieniu władzy sowieckiej mogła jakoś się jej przeciwstawiać, stąd też Sowieci uznali, że należy po prostu ich się pozbyć, należy ich wywieźć. Wywożono całe rodziny. Dopiero w grudniu zdecydowano o tym, że do tej grupy zostaną dołączeni leśnicy, pracownicy Służby Leśnej, czyli ci, którzy znali świetnie lasy, którzy umieli posługiwać się bronią, którzy mogli być groźni w przypadku powstawania partyzantki niepodległościowej – tłumaczył kierownik działu naukowego Instytutu Badawczego im. Seweryna Nowakowskiego Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku.

Choć wywózka na Sybir kojarzy się w pozostawieniem zesłańców na całkowitym odludziu, to jednak pierwsi deportowani, przeznaczeni do niewolniczej pracy przy wycince drzew w syberyjskiej tajdze, trafili w większości do baraków wybudowanych przez ich poprzedników z poprzednich, wewnątrzpaństwowych zsyłek, jednak były to baraki zniszczone oraz niezdolne pomieścić tak dużej ilości ludzi.

Choć – jak wskazała Anna Bielawska-Puchalska – zsyłki nie miały na celu eksterminacji, gdyż Sowietom chodziło przede wszystkim o pozyskanie darmowej siły roboczej i odizolowanie osób uznanych przez nich za potencjalnie niebezpieczne, to katorżnicza praca ponad siły częstokroć prowadziła do utraty zdrowia i życia przez deportowanych.

Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku znajduje się w pobliżu dawnego Dworca Poleskiego, czyli jednego z miejsc, z których wielu Polaków rozpoczynało tragiczną podróż w głąb nieludzkiej ziemi. Muzeum utrzymuje ścisłą współpracę z wieloma badaczami tematu rosyjskich i sowieckich zsyłek na Sybir oraz ze środowiskiem samych Sybiraków, którzy jako bezpośrednie ofiary represji są źródłem bezcennych relacji historycznych. Pracownicy placówki starają się też pozyskiwać nowe źródła archiwalne – do niedawna z Rosji, ale też z Kazachstanu czy Uzbekistanu. Zbiory muzeum uzupełniane są cały czas o nowe eksponaty. Na chwilę obecną jest to blisko osiem tysięcy przedmiotów.

 – Tak naprawdę każdy eksponat to inna rodzina, inna osoba i jest on inny, wyjątkowy, i niesie ze sobą ogromną ilość ładunku emocjonalnego, ale też wiedzy. Często jest tak, że w jakimś niepozornym liście, korespondencji, dowiadujemy się naprawdę wielu informacji o warunkach życia – zaznaczyła Anna Bielawska-Puchalska.

Powiązanie eksponatów z poszczególnymi osobami stanowi cechę, która wyróżnia białostockie muzeum spośród innych podobnych placówek.

– Nasze muzeum nie jest typowym, tradycyjnym muzeum. Muzea kojarzą się z rzeczami, które niosą ze sobą pewną wartość, czy to artystyczną, czy to historyczną, a nasze muzeum jest pełne eksponatów, które na pierwszy rzut oka są zwykłymi przedmiotami (…). To są przedmioty, które generalnie nie trafiają do muzeów, jednak w naszym muzeum są one dla nas ogromnie ważne z tego względu, że za nimi kryje się historia człowieka bądź historia rodziny – wyjaśnił dr Marcin Zwolski.

Podkreślił, że choć może wydawać się, iż Muzeum skupia się na kultywowaniu pamięci cierpienia tysięcy osób, to jednak jego ostateczny wydźwięk jest pozytywny.

– Pamiętajmy, że ci ludzie przetrwali. To jest muzeum, które pokazuje siłę charakteru, siłę ludzkich możliwości, które pokazuje, co człowiek jest w stanie przeżyć, jeśli widzi przed sobą cel. Także jest to muzeum, które niesie ze sobą potężną dawkę optymizmu – mówił historyk.

Kierownik działu naukowego Instytutu Badawczego im. Seweryna Nowakowskiego Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku zwrócił uwagę, że jeśli chodzi o wiedzę historyczną na temat zsyłek Polaków na Sybir, wciąż pozostaje wiele obszarów wymagających dalszych wnikliwych badań.

Muzeum podejmuje też liczne inicjatywy upamiętniające Sybiraków. Jedną z nich jest Bieg Pamięci Sybiru, którego V edycja odbędzie się w sobotę 11 lutego w Białymstoku i Wrocławiu.

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl