Protest rybaków
Na Pomorzu w czwartek protestowali rybacy. Domagali się m.in. odblokowania unijnego funduszu oraz dialogu z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi na temat ich problemów.
– Brak rozmów, brak jakiegokolwiek odzewu – wskazał Henryk Pozorski, rybak z Helu, członek sztabu kryzysowego Polskiego Rybołówstwa Przybrzeżnego.
Rybacy stwierdzili, że nie mogą liczyć na rybackie związki i stowarzyszenia.
– Ci ludzie zostali wybrani przez rybaków, ale w tej chwili nie reprezentują nas w taki sposób, żeby pomoc była odczuwalna. Współpracują ze skostniałym departamentem, w którym utworzyła się klika. Na to są dowody, gdzie są już CBA i ABW – powiedział Henryk Pozorski.
Rybacy domagali się, aby urzędnicy Departamentu Rybołówstwa zostali odsunięci od decyzji związanych z wydatkowaniem unijnych funduszy rybackich. Postulowali także o natychmiastowe odblokowanie i uruchomienie środków, bowiem wsparcie na obudowę zasobów ryb na Bałtyku jest dziś bardzo potrzebne.
– Kiedyś były ryby w Zatoce Puckiej, to było eldorado. Występowały tam wszystkie ryby, a dzisiaj sytuacja jest patowa. W Zatoce Puckiej nie ma ryb, nic się nie rodzi. Jest kompletne zero – wskazał Zenon Dettlaff, rybak z Kuźnicy.
– Nie ma ryb, a jak już są, to chorują. Ptaki oraz inne zwierzęta bytujące wokół zatoki zaczynają padać i umierać – podkreślił jeden z rybaków.
Do katastrofy ekologicznej na Bałtyku doprowadziła m.in. zgoda Brukseli na połowy paszowe.
– Trzeba przeprowadzić likwidację przemysłu paszowego, żeby to odbudować. Przede wszystkim trzeba odsunąć ich od brzegu na 12 mil i dać rybom akwen do odbudowy. Natura sobie da radę – podsumował Henryk Pozorski.
Rybacy domagali się niezwłocznego spotkania z ministrem rolnictwa. Zaapelowali także o powołanie komisji, która zbada, jak zostały wydane unijne środki przeznaczone na wsparcie dla rybołówstwa.
TV Trwam News