Polityczne przepychanki ws. skażenia Odry
Choć do wyborów parlamentarnych jeszcze sporo czasu, to temperatura politycznego sporu stale rośnie. Polityków bardzo mocno dzieli sprawa skażenia wody w Odrze.
Temat katastrofy ekologicznej na Odrze nie schodzi z ust Polaków. Skażenie wody to również okazja to politycznych przepychanek. Opozycja uważa, że dymisja szefów Wód Polskich i Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska to zdecydowanie za mało.
– To są dymisje płotek. Brakuje dymisji karpi, czyli wojewodów, którzy kompletnie zawiedli. Druga kwestia to są ministrowie – mówiła Katarzyna Lubnauer, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Na celowniku opozycji znaleźli się ministrowie środowiska i infrastruktury. Cała odpowiedzialność za opieszałość w działaniu – zdaniem opozycji – spada jednak na Mateusza Morawieckiego. Minister w kancelarii premiera, Łukasz Schreiber, mówi z kolei, że ci, którzy zawiedli, czyli m.in. Główny Inspektor Ochrony Środowiska, ponieśli już odpowiedzialność.
– On miał ogląd, on i szef Wód Polskich, że temat jest ponadlokalny, ponadregionalny. Tutaj powinna pójść informacja z opisem do premiera, do ministra – zauważył minister Łukasz Schreiber.
Kolejny wątek ws. Odry otworzył szef Platformy Obywatelskiej. Donald Tusk wzywa rząd do przyznania rekompensat mieszkańcom poszkodowanych regionów.
– Gorąco apeluję w imieniu tych ludzi: ruszcie się wreszcie, podejmijcie jakiekolwiek decyzje, aby pomóc tym, którzy znaleźli się w środku tych słonecznych wakacji w naprawdę katastrofalnej sytuacji – mówił.
Debata polityczna w Polsce oparła się na korzystaniu z każdej okazji do atakowania rządzących.
– Wiodący prym ma tutaj opozycja. Tzw. totalna opozycja, która szuka każdego pretekstu, aby dopiec rządzącym i uważa, że na tym cokolwiek wygra – wskazał dr Mirosław Boruta Krakowski, socjolog.
Nie można jednak zapomnieć o działaniach opozycji ws. zatrucia rzeki. M.in. Donald Tusk oraz marszałek województwa lubuskiego, Elżbieta Polak podawali niesprawdzone i nieprawdziwe informacje, jakoby rtęć była powodem śnięcia ryb w Odrze.
– Społeczeństwo już po prostu widzi, że wszystkie wypowiedzi tych polityków często okazują się niezgodne z prawdą – podkreśliła Małgorzata Molenda, politolog.
Tymczasem pojawił się kolejny pretekst do politycznej burzy. Donald Tusk został nagrany przed wejściem na antenę TVN24. Szef PO mówił wtedy o kandydowaniu do Sejmu.
– To jest tak upiorna myśl, że ja będę tam z powrotem siedział na tej Wiejskiej – mówił szef PO.
Wypowiedź Tuska skomentował Radosław Fogiel, rzecznik PiS.
– Mieliśmy do czynienia z bardzo rzadką sytuacją Donalda Tuska mówiącego wreszcie prawdę – powiedział.
Donald Tusk tłumaczył się dziś ze swoich słów.
– Gdyby na antenie padło pytanie czy Sejm dzisiaj jest przykładem ciężkiej roboty, odpowiedzialności, to odpowiedziałbym mniej więcej to samo – stwierdził Donald Tusk.
Szef PO twierdzi, że w czasie rządów PiS-u prace Sejmu nie są prowadzone w należyty sposób.
– Ja nie tylko do Sejmu. Ja bym do piekła poszedł nawet po to, żeby uratować Polskę przed tym bałaganem, jaki nam zgotowano – wyjaśniał.
Inaczej słowa szefa PO interpretuje premier Mateusz Morawiecki.
– Pan Donald Tusk z taką pogardą, ze wstrętem odniósł się do pracy dla Polaków, do pracy parlamentarzysty, pracy w Sejmie – mówił szef rządu.
Politycy PiS wystosowali w tej sprawie apel do Donalda Tuska.
– Panie Donaldzie, to jest może czas, aby dać sobie z tym spokój– wołał poseł Robert Gontarz.
PiS twierdzi, że wypowiedź szefa PO to także jasny sygnał dla wyborców.
– Trzeba zaapelować do Polaków, żeby na takie ciężkie katorgi nie wysyłali pana Tuska – mówił Łukasz Schreiber, minister w KPRM.
O tym, kto zasiądzie w sejmowych ławach na kolejną kadencję Polacy zdecydują w przyszłym roku. Najbliższe wybory parlamentarne odbędą się jesienią 2023 roku.
TV Trwam News