PAP/Szymon Łabiński

Odbyła się narada kryzysowa z udziałem ministra infrastruktury ws. sytuacji na Wiśle pod Płockiem

W związku z alarmem przeciwpowodziowym w Płocku, minister infrastruktury Andrzej Adamczyk oraz wiceminister Marek Gróbarczyk wzięli udział w naradzie kryzysowej w siedzibie Wód Polskich. Jak podał resort infrastruktury, celem podjętych działań jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom miasta.

Jak przekazało we wtorek biuro prasowe Ministerstwa Infrastruktury, kryzysowa narada dotycząca sytuacji na Wiśle w rejonie Płocka, gdzie obserwowany jest przybór rzeki spowodowany zatorem lodowym, odbyła się z udziałem prezesa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, Przemysława Dacy. W informacji resortu infrastruktury zapewniono, że „podstawowym celem podjętych działań jest zapewnienie bezpieczeństwa mieszkańcom miasta”.

„Mając w pamięci doświadczenia z 1982 r., kiedy w wyniku zbyt wcześnie podjętej przez lodołamacze akcji doprowadzono do powodzi, dzisiaj musimy działać ostrożnie i zgodnie z zaleceniami ekspertów” – powiedział minister Andrzej Adamczyk.

„Lodołamacze są w stałej gotowości do służby. Na bieżąco monitorujemy poziom wód i stan zagrożenia, a Wody Polskie uczestniczą w samorządowych zespołach kryzysowych” – zapewnił z kolei wiceminister Marek Gróbarczyk.

W Płocku od poniedziałku obowiązuje alarm przeciwpowodziowy. Przyczyną jest zator lodowy na Wiśle poniżej miasta – w miejscowości Popłacin, który blokuje swobodny przepływ wody i powoduje przybór rzeki. W związku z rosnącym poziomem Wisły we wtorek w siedmiu położonych nad rzeką gminach powiatu płockiego: Wyszogród, Gąbin, Mała Wieś, Słupno, Bodzanów, Nowy Duninów i Słubice wprowadzono pogotowie przeciwpowodziowe. Tego dnia po południu w Płocku obradował też sztab kryzysowy z udziałem wojewody mazowieckiego, Konstantego Radziwiłła. W oparciu o opinie ekspertów podjęto decyzję, aby na razie nie wprowadzać do akcji lodołamaczy.

„Będąc przygotowanymi do tego, żeby w każdej chwili uruchomić łamanie lodu przy pomocy całej floty lodołamaczy gotowych do pracy, podejmujemy decyzję, że w tej chwili taki moment jeszcze nie nastąpił” – powiedział Radziwiłł.

Wojewoda mazowiecki zadeklarował jednocześnie „wszelkie możliwe wsparcie, jeżeli byłoby takie potrzebne”, w tym przy zabezpieczaniu mienia, ludzi i wałów przeciwpowodziowych z wykorzystaniem Państwowej Straży Pożarnej, wojska, w tym Wojsk Obrony Terytorialnej.

Wcześniej o potrzebie użycia lodołamaczy na Wiśle w rejonie Płocka mówił prezydent tego miasta, Andrzej Nowakowski.

„Jedynym wyjściem, które może poprawić obecną sytuację jest uruchomienie lodołamaczy, które krusząc lód, stworzą rynnę umożliwiającą swobodny przepływ wody. Niestety, decyzja nie została dotąd podjęta przez Wody Polskie, które tłumaczą, że jest zbyt niska temperatura i woda będzie zamarzała za płynącymi rzeką lodołamaczami” – powiedział dziś rano prezydent Płocka.

„Sytuacja jest poważna i pogarsza się” – ocenił wówczas Nowakowski.

We wtorek po południu przyznał, iż podtrzymuje swą wcześniejszą opinię.

„Czy ta decyzja, aby teraz nie wprowadzać do akcji lodołamaczy okaże się słuszna, pokaże czas. Trudno jest mi się pogodzić z tym, że mamy sytuację oczekiwania, jedynie zabezpieczania tego, co mogłoby ulec zniszczeniu” – zaznaczył prezydent Płocka.

Według danych płockiego Urzędu Miasta, poziom Wisły we wtorek po południu wynosił tam na poszczególnych wodowskazach: Borowiczki – 430 cm przy stanie alarmowym 345 cm, Grabówka – 435 cm przy stanie alarmowym 340 cm, brama przeciwpowodziowa w porcie Radziwie, w lewobrzeżnej części miasta – 366 cm przy stanie alarmowym 237 cm, a na nabrzeżu PKN Orlen – 771 cm przy stanie alarmowym 700 cm.

Jak poinformował płocki Urząd Miasta, jeszcze we wtorek rano Wisła wlała się na bulwary im. Górnickiego w rejonie ul. Rybaki oraz portu jachtowego klubu Morka. Ul. Rybaki oraz ul. Kawieckiego ze względów bezpieczeństwa zostały do odwołania całkowicie zamknięte dla ruchu.

Służby miejskie, Państwowa Straż Pożarna i żołnierze WOT zabezpieczają budynki na bulwarach wiślanych przed zalaniem. Rzeka zalała też ul. Gmury w dzielnicy Borowiczki, gdzie znajdują się budynki jednorodzinne – mieszkańcy zabezpieczają domostwa workami z piaskiem, które dostarczyły służby miejskie. Na wypadek ewakuacji przygotowano miejsca noclegowe w jednym z internatów – Bursie Płockiej.

Na ewentualną ewakuację ludzi przygotowują się też służby powiatu płockiego. Kierownik biura spraw obronnych i zarządzania kryzysowego w starostwie płockim, Piotr Jakubowski, powiedział we wtorek po południu, że „najbardziej zagrożona na ten moment” jest część miejscowości Popłacin, czyli miejsce, gdzie na Wiśle utworzył się zator lodowy.

„Woda podeszła już tam pod wały. Byliśmy tu rano, jesteśmy po południu i widać, że woda idzie zdecydowanie do góry. Mamy w pełni przygotowany magazyn przeciwpowodziowy. W razie potrzeby będziemy musieli ewakuować ludzi z najbardziej zagrożonych terenów. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie” – oświadczył Jakubowski.

Podczas powodzi w styczniu 1982 r. zalana została lewobrzeżna część Płocka – Radziwie i kilka okolicznych miejscowości. Według Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej, powódź ta była największą i jednocześnie najgroźniejszą powodzią zatorową w Polsce w XX wieku. Rozległy zator lodowy na Wiśle spowodował wówczas przybór rzeki o 126 cm ponad obserwowany wcześniej najwyższy poziom w historii. Rzeka zalała wtedy ok. 10 tys. ha gruntów i ponad 5 tys. budynków. Ewakuowano ok. 14 tys. ludzi i ok. 12 tys. sztuk zwierząt.

PAP

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl