fot. YouTube/Studio Wschód

O. Piotr Czapliński, pasjonista ze Smotrycza na Ukrainie: Teraz pomagamy głównie najbardziej ubogim

Bardzo dużo ludzi przewijało się przez nasz Dom Miłosierdzia. Byli ludzie, którzy przyjechali tylko z reklamówką w ręku i trzeba było im pomóc. Teraz głównie pomagamy najbardziej ubogim. Jeździmy po domach, wiemy, gdzie są uchodźcy, ale ci naprawdę biedni – mówił o. Piotr Czapliński CP, posługujący w Smotryczu na Ukrainie, opowiadając o pomocy udzielanej uchodźcom wojennym.

Od czasu inwazji wojsk rosyjskich na Ukrainę zauważyć można większą solidarność wśród wiernych różnych wyznań i obrządków chrześcijańskich (Kościoła rzymskokatolickiego, Kościoła greckokatolickiego oraz Cerkwii prawosławnej).

–  Widzę, że wspólnie wszystkie wyznania łączą się, by modlić się opokój na Ukrainie, by modlić się za tych, co zaginęli, by modlić się o jak najszybsze zakończenie wojny. (…) Często gromadzimy się wspólnie, by modlić się w tej intencji – zaznaczył o. Piotr Czapliński.

Choć solidarność międzywyznaniowa jest zauważalnie większa od momentu wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie, nie oznacza to, że wcześniej jej nie było. Pasjonista posługujący w Smotryczu wskazał, że relacje między członkami różnych Kościołów nawet przed wojną wyglądały dobrze, podejmowane były wspólne inicjatywy.

– Wspólnie się coś robiło, jeden drugiemu pomagał, jak mógł – podkreślił duchowny.

Smotrycz znajduje się w obwodzie chmielnickim, niedaleko Kamieńca Podolskiego, co oznacza, że jest znacznie oddalony od linii frontu. Nie oznacza to jednak, że jego mieszkańcy nie odczuwają skutków zbrodniczej napaści Rosji.

– Odczuwamy skutki tego, że mamy bardzo dużo zabitych, bardzo dużo rannych (i to ciężko). Staramy się pomóc tym rodzinom, które straciły najbliższych. Kiedy chłopcy przyjeżdżają na jakieś wolne, to mówią: „Proszę Ojca, tam na froncie nie ma ludzi niewierzących” – zwrócił uwagę kapłan.

Na początku wojny Smotrycz był ważnym punktem na mapie pomocy udzielanej uchodźcom, którzy uciekali przed zbliżającym się agresorem.

– Bardzo dużo ludzi przewijało się przez nasz Dom Miłosierdzia. Ludzie zatrzymywali się na krótko, ale część zostawała i szukała gdzieś blisko miejsca, by się osiedlić (nawet opuszczonych domów). Wielu mówiło: „Nie mamy do czego wracać, bo nic nie zostało”. Byli ludzie, którzy przyjechali tylko z reklamówką w ręku i trzeba było im pomóc – mówił pasjonista.

O. Piotr Czapliński, wraz z innymi kapłanami, siostrami szarytkami i wolontariuszami, zajmuje się zapewnianiem uchodźcom wyżywienia oraz odzieży.

– Teraz głównie pomagamy najbardziej ubogim. Jeździmy po domach, wiemy gdzie są uchodźcy, ale ci naprawdę biedni – zaznaczył duchowny.

Przed zbliżającym się najeźdźcą uciekali bowiem i ubodzy, i bogaci. Ci drudzy jakoś sobie poradzili i obecnie nie potrzebują wsparcia.

– Chcieli się gdzieś zatrzymać; byli wdzięczni. Znaleźli sobie miejsce, nawet w opuszczonych domach, wyremontowali je, pracują zdalnie. Ale są tacy, co naprawdę nie mają nic – podkreślił o. Piotr Czapliński.

Kwestia wspomnianej wdzięczności jest szeroko komentowana w polskiej przestrzeni medialnej – głównie w internecie. Wiadomo, że Polacy odgrywają ogromną rolę w pomocy Ukraińcom – zarówno na poziomie państwowym, jak i oddolnym (w tym w ramach instytucji kościelnych). Wielu komentatorów uważa, że Ukraińcy są niewdzięczni, patrząc na skalę udzielonego im wsparcia.

– Pewnym grupom zależy, żeby ukazać to w taki sposób. Są ludzie niewdzięczni (tak jak wszędzie), ale w większości spotykamy się z wdzięcznością. Mamy wiele kontaktów z ludźmi, którzy u nas byli, którym pomogliśmy przejść przez pierwszą traumę. (…) Są wdzięczni – dzwonią, piszą. Chyba nawet napisali cztery artykuły o tym, z jaką dobrocią się spotkali – zwrócił uwagę pasjonista.

Można przyjąć, że ludzie niewdzięczni za pomoc stanowią głośną mniejszość.

– Zawsze mówię, że dobro jest ciche, a zło jest bardzo głośne i krzyczy – stwierdził kapłan.

Duchowny jest dumny ze skali pomocy, jakiej podjął się naród polski.

– Jestem dumny z Polaków, bo nie spodziewałem się, że tak otworzą swoje serca. Ale boję się jednego: że to (…) będzie zniszczone przez ludzi z jednej i z drugiej strony. Niestety to się dzieje – powiedział o. Piotr Czapliński.

Chodzi m.in. o działania polityków, którzy w imię swoich interesów niszczą owoce czynionego dobra, ale też nieuczciwe praktyki niektórych osób, zarabiających na uchodźcach czy korzystających z nienależnej im pomocy.

– Nas też to bulwersuje, bo my to widzimy na miejscu. To właśnie psuje opinię i relacje – ocenił duchowny.

Fakt, że takie naganne praktyki mają miejsce, nie powinien oznaczać, że mamy zrezygnować z pomocy potrzebującym. Czasami trudno jednak dostosować pomoc do realnych potrzeb. Często występuje nadmiar jednego rodzaju potrzebnych produktów i deficyt innych.

– Jest łatwiej, kiedy zbierze się jakiś fundusz pieniężny i na miejscu kupi to, co potrzeba – zwrócił uwagę pasjonista.

Przykładowo w pewnym momencie dzieci uchodźców potrzebowały butów. Polacy pomogli, ale ta pomoc – choć płynąca z dobroci serca – była nieadekwatna do realnych potrzeb.

– Miałem pół busa butów, ale żaden rozmiar nie pasował. Musieliśmy zdobyć fundusze i kupić odpowiednie rozmiary dla tych dzieci – podkreślił kapłan.

W ramach podsumowania duchowny podzielił się refleksją związaną ze świętami Wielkiej Nocy. Jak wiemy, zawsze poprzedza je okres Wielkiego Postu, podczas którego kontemplujemy sens cierpienia. Pomagający uchodźcom i rodzinom poległych czy rannych w Smotryczu cały czas są jego świadkami.

– Jezus Chrystus daje nam nadzieję, że zmartwychwstaniemy. Niech ciężki czas cierpienia, śmierci, prowadzi nas do zmartwychwstania – z Chrystusem Cierpiącym do Chrystusa Triumfującego, Zmartwychwstałego – podkreślił o. Piotr Czapliński.

Szymon Górko/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl