Możliwa niższa subwencja dla uczniów edukacji domowej
Subwencja na uczniów edukacji domowej może być niższa – zapowiada wiceminister edukacji Maciej Kopeć. Resort uzasadnia to niższymi kosztami uczniów uczących się poza szkołą.
Dzieci uczące się w ramach edukacji domowej są formalnie przypisane do konkretnej szkoły, jednak lekcje z nimi prowadzą sami rodzice.
Szkoła może organizować zajęcia dodatkowe dla uczniów edukacji domowej. Z tego tytułu samorządy otrzymywały na każdego ucznia w edukacji domowej taką samą kwotę z subwencji oświatowej, jak na ucznia chodzącego codziennie na lekcje do szkoły.
To zmieniło się jednak od 1 stycznia 2016 rok. W algorytmie pojawił się nowy mnożnik dotyczący edukacji domowej. W rezultacie samorządy dostają kwotę mniejszą o ok. 40 proc. niż dotychczas na każdego ucznia w edukacji domowej.
Podział środków z subwencji oświatowej jest w znacznej mierze dokonywany w powiązaniu z kosztami realizacji zadań edukacyjnych – mówi wiceminister edukacji Maciej Kopeć.
– Środki subwencji oświatowej naliczone na uczniów w edukacji domowej mają służyć pokryciu kosztów kształcenia tych uczniów ponoszonych przez szkołę. Nigdy nie było takiego założenia, aby środki, o których mowa, były przekazywane rodzicom w sposób pośredni lub bezpośredni. Podstawową funkcją części oświatowej subwencji ogólnej jest finansowe wsparcie jednostek samorządu terytorialnego tak, aby ukształtować wysokość ich dochodu na poziomie adekwatnym do wymiaru zadań oświatowych – powiedział Maciej Kopeć.
Maciej Kopeć dodaje, że nie widzi uzasadnienia, aby wysokość subwencji w przypadku uczniów uczących się w domu i tych uczących się w szkole była taka sama.
Zaniepokojenie sprawą wyraża Kukiz’15. Ugrupowanie wskazuje, że sposób dotowanie edukacji domowej jest niestabilny, a przecież dotyczy ponad 13 tys. dzieci.
Zuzanna Dąbrowska/RIRM