fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Min. Z. Ziobro: Decyzja ws. sędzi B. Morawiec dowodzi, że środowisko sędziowskie jest niezdolne do samooczyszczania 

Decyzja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego postawiła interes korporacyjny ponad to, czego oczekuje opinia publiczna – oświadczył minister sprawiedliwości i Prokurator Generalny, Zbigniew Ziobro. Skomentował w ten sposób decyzję Izby, która prawomocnie odmówiła uchylenia immunitetu sędzi Beaty Morawiec, b. prezes Sądu Okręgowego w Krakowie i prezes Stowarzyszenia Sędziów „Themis”.

Uchylenia immunitetu i odsunięcia jej od orzekania domagał się Prokurator Krajowy. Śledczy chcieli przedstawić sędzi zarzuty m.in. przywłaszczenia środków publicznych i nadużycia uprawnień.

Odnosząc się do decyzji Izby Dyscyplinarnej SN, min. Zbigniew Ziobro, powiedział, że wymiar sprawiedliwości nigdy nie odzyska zaufania obywateli, jeśli godność sędziego nie będzie sprawowana przez osoby o nieposzlakowanej opinii i będących poza wszelkimi podejrzeniami. A jeśli one się pojawią – jak dodał – to zostaną wyjaśnione w transparentnym procesie. Decyzja Izby Dyscyplinarnej właśnie to uniemożliwiła.

– To rozstrzygnięcie po raz kolejny dowodzi, że środowisko sędziowskie nie jest zdolne do samooczyszczania, nie jest zdolne do zdecydowanej walki ze złem i patologiami wewnątrz własnego środowiska, skoro nie zgadza się przez decyzję instytucji, która jest do tego powołana, by taką sprawę zbadać i wyjaśnić na drodze postępowania sądowego. Przypomnę Państwu, że ta sprawa jest o tyle bulwersująca, że ona nie dotyczy rozstrzygnięcia merytorycznego, czyli zbadania winy bądź niewinności pani sędzi Morawiec. Ona dotyczy w ogóle zablokowania możliwości takiego zbadania na drodze postępowania sądowego, poprzez brak zgody na uchylenie immunitetu – wskazał Zbigniew Ziobro.

Według prokuratury sędzia miała przyjąć wynagrodzenie za pracę na rzecz krakowskiego sądu apelacyjnego, której nie wykonała i nie miała wykonać.

Sędzia Morawiec nie zgadza się z zarzutami i nie ma sobie nic do zarzucenia. Jej zdaniem są one „wyssane z palca”. Co więcej uważa, że ataki są elementem gry politycznej.

 

RIRM/PAP

drukuj