Kandydaci prześcigają się w wyścigu o fotel prezydenta
W trakcie debaty kandydatów nie zabrakło zaskakujących obietnic. Szymon Hołownia zagroził, że Polska 2050 nie zawaha się opuścić rządzącej koalicji. Szybko jednak wycofał się ze swoich deklaracji. Z kolei w Lewicy trwa walka między Adrianem Zandbergiem a Magdaleną Biejat.
Szereg obietnic zgłaszał kandydat Trzeciej Drogi, Szymon Hołownia. Na początku debaty zapewnił, że w przeciwieństwie do rządu Prawa i Sprawiedliwości, nigdy nie ułaskawi polityka jakiejkolwiek partii, mimo że to prerogatywa prezydenta i kolejni przywódcy korzystali z tej możliwości. Polityk zagroził też opuszczeniem rządzącej koalicji.
– Będziemy też walczyć o asystencję osobistą. Będziemy walczyć, mimo iż minister finansów blokuje tę ustawę po raz kolejny. Będziemy walczyć do tego stopnia, że jeżeli jej nie będzie to wyjdziemy z koalicji – mówił Szymon Hołownia.
Chodzi o projekt wspierający osoby niepełnosprawne, który od listopada nie wyszedł z prac rządu. Lider Polski 2050 dzień po debacie złagodził swoje stanowisko.
– To nie jest exit strategy, że my teraz mówimy: „A teraz wyjdziemy z koalicji”. My chcemy po prostu jasno i wyraźnie powiedzieć, że traktujemy to bardzo poważnie – wskazał kandydat Trzeciej Drogi na prezydent RP.
Szymon Hołownia oraz jego formacja walczą o przetrwanie.
– Ta partia jest bardzo słaba, gdyż społeczeństwo rozczarowało się Trzecią Drogą. Marszałek Szymon Hołownia, sprawując swoje funkcje, nigdy nie zablokował żadnego istotnego działania pana premiera Donalda Tuska – zauważył dr Mirosław Habowski, politolog.
Swoją obecność chcieli zaznaczyć też lewicowi kandydaci. Adrian Zandberg atakował Magdalenę Biejat za błędy rządu Donalda Tuska, w tym plan obniżenia składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
– W przeciwieństwie do Ciebie nie poddajemy się na starcie. Złożymy konkretną propozycję – powiedziała Magdalena Biejat.
– Magda tu nie chodzi o polityczne przepychanki, tylko o krzywdę tysięcy ludzi. Naprawdę są ważniejsze rzeczy niż stołek marszałka Sejmu dla Włodzimierza Czarzastego. To są sprawy ludzi – odrzekł Adrian Zandberg, kandydat Razem na prezydenta.
Magdalena Biejat chce zyskać głosy zapowiedzią m.in. skrócenia czasu pracy do czterech dni w tygodniu. Joanna Senyszyn reprezentująca pozostałości po postkomunistycznym SLD zapowiedziała odebranie środków na armię, w czasi, gdy powszechnie mówi się o potrzebie inwestowania w obronność.
– Już teraz widać gołym okiem, że wojny nie będzie. Rosjanie prawie przestali zajmować nowe tereny na Ukrainie. Będą za chwilę rozmowy pokojowe – stwierdziła Joanna Senyszyn.
Kandydaci z małym poparciem próbują zwrócić na siebie uwagę. Jednak wyborcy powinni interesować się głownie prawdziwymi postulatami głównych pretendentów do przedeckiego fotela.
– Po wyborach maski opadają i mamy do czynienia z realizacją tych części swojego programu wyborczego, które są najbardziej niepopularne bądź też powodują konflikty społeczne – akcentował dr Aleksander Kozicki, politolog.
Politolog nie ma wątpliwości, że wygrana Rafała Trzaskowskiego, kandydata PO, oznaczałaby realizację planów rządu Donalda Tuska, a także unijnych pomysłów zagrażających suwerenności Polski.
TV Trwam News