Gry wojenne w PSL

To już otwarta wojna – tak ludowcy mówią o konflikcie między byłym i obecnym prezesem PSL: Waldemarem Pawlakiem i Januszem Piechocińskim. Starcie może się zakończyć usunięciem przegranego z partii.

Waldemar Pawlak od listopada 2012 r., gdy przegrał z Piechocińskim rywalizację o przywództwo w partii na kongresie PSL, zachowuje się, jakby stał z boku Stronnictwa. Usunął się w cień, nie jest aktywny ani w pracach parlamentarnych, ani w działalności partyjnej. Ale to tylko pozory, bo Pawlak cały czas utrzymuje intensywne kontakty z wieloma ludowymi działaczami w centrali i w terenie. A pozycja Janusza Piechocińskiego słabnie. Dlaczego? Bo prezes Stronnictwa nie dotrzymuje obietnic, jakie składał przed kongresem i po nim. – Roztoczył przed nami wizję budowy silnej partii, która będzie miała nawet 15-procentowe poparcie wśród wyborców. I nic z tego nie wyszło, bo kręcimy się wokół progu wyborczego. Gdy teraz Piechociński mówi nam na partyjnych spotkaniach, że 6-7 proc. głosów mamy pewne, to nie ma się co dziwić, że wielu naszych kolegów takie słowa irytują. Nie tak to miało wyglądać – mówi jeden z posłów PSL, który twierdzi, że cały czas popiera wicepremiera Piechocińskiego, ale ma coraz więcej zastrzeżeń do jego przywództwa. – Wielu członków władz krajowych PSL nie kryje, że przy kolejnej personalnej rozgrywce nie poprą już urzędującego prezesa – dodaje.

Waldemar Pawlak ten klimat najwyraźniej dobrze czuje, bo coraz śmielej krytykuje Janusza Piechocińskiego. Nie ogranicza się do prywatnych opinii na zamkniętych spotkaniach z udziałem kolegów z PSL. Krytyka jest też formułowana publicznie, gdy Pawlak jest gościem stacji radiowych lub telewizyjnych. Uderza w czuły punkt, zarzucając wicepremierowi brak skuteczności i uległość wobec premiera Donalda Tuska, bo to osłabia autorytet Piechocińskiego w PSL. Były prezes twierdzi wprost, że jego następcy brakuje silnej osobowości w relacjach z Platformą Obywatelską. Pawlak zdradził też, że Piechociński nie potrafi się przeciwstawić Tuskowi, co on – będąc w rządzie – był w stanie robić, bo nie bał się premiera. Wicepremier odpowiada, że „nie jest na kolanach przed Tuskiem” i gdy trzeba, potrafi „postawić się premierowi”.

Piechociński nie pozostaje dłużny. Deklaruje, że po wyborach do Parlamentu Europejskiego nastąpią rozliczenia, bo on wystąpi do władz krajowych o wotum zaufania dla siebie. Prezes jest spokojny o wynik – przynajmniej na zewnątrz – a więc i o swoje stanowisko. – Utrzymamy stan posiadania – twierdzi Janusz Piechociński. Ma na myśli to, że PSL tak jak do tej pory będzie miało czterech eurodeputowanych. Ale jednocześnie nie owija w bawełnę i zapowiada, że po wyborach oceniane będą także władze PSL, kandydaci partii do PE. Deklaruje wreszcie, że dojdzie również do weryfikacji tych, „którzy nie mieli odwagi wystartować”. A to już szpila, którą Piechociński wbił Pawlakowi, bo przecież były prezes odmówił startu w eurowyborach. – Jeśli osiągniemy gorszy wynik, Pawlak będzie kreowany przez Piechocińskiego jako jeden ze współwinnych porażki, bo nie chciał wspomóc listy PSL – twierdzi członek Rady Naczelnej PSL.

Ludowcy spodziewają się ostrej politycznej rozgrywki po wyborach do europarlamentu. I to toczonej w błyskawicznym tempie, aby w Stronnictwie „było posprzątane” jeszcze przed jesiennymi wyborami samorządowymi. – Klęska w wyborach do PE oznacza dymisję Piechocińskiego. Jeśli natomiast osiągniemy dobry wynik, Pawlak będzie musiał w najlepszym razie poczekać na swoją kolejną szansę – wyjaśnia poseł PSL.

Ludowcy są mocno zaniepokojeni cichą „wojną na górze”, ale mają świadomość, że może dojść do przesilenia. Poseł Eugeniusz Kłopotek, który często swoimi wypowiedziami przekazuje opinii publicznej sygnały o tym, co dzieje się w PSL, mówi otwarcie: Jeśli wybory do Parlamentu Europejskiego zakończą się naszą porażką, będzie rozliczenie prezesa Piechocińskiego. Ale jednocześnie wzywa Waldemara Pawlaka do tego, aby wspierał swoich kolegów startujących do PE i pomagał też ministrom z PSL. Ludowcy chcieliby zgody między swymi liderami, ale do niej jest bardzo daleko. Oficjalnie działacze bagatelizują ten konflikt. Jan Bury, szef Klubu Parlamentarnego Polskiego Stronnictwa Ludowego, mówi, że żadnych podziałów w partii nie ma. Są tylko różnice zdań, ale to normalne „w demokratycznie działającej partii, jaką jest PSL”.

Będą czystki?

Nasi rozmówcy z PSL twierdzą nawet, że konflikt między Piechocińskim i Pawlakiem może spowodować, że któryś z nich zostanie wyrzucony ze Stronnictwa. Co prawda ludowcy uchodzą za ugrupowanie, gdzie nie ma tak ostrych sporów personalnych jak choćby w PO (między Tuskiem a Grzegorzem Schetyną) i gdzie wygrany nie wyrzuca z partii przegranego, ale i w PSL dochodziło już do surowych rozliczeń. Najbardziej jaskrawym tego przykładem w ostatnich latach jest były prezes PSL Janusz Wojciechowski (obecny eurodeputowany PiS). Wyrzucono go z partii (podobnie jak Zbigniewa Kuźmiuka i Zdzisława Podkańskiego) formalnie za to, że bez zgody władz PSL zmienił przynależność do frakcji w PE, ale była to w istocie kara za prowadzenie polityki niezgodnej z linią Waldemara Pawlaka. To nie przypadek, że Wojciechowskiego usunięto z PSL mniej więcej rok po tym, jak prezesem partii został ponownie Pawlak. – Teraz mamy klincz. Żadna grupa w PSL nie jest na tyle mocna, aby doprowadzić do przesilenia. Ale wybory mogą wszystko zmienić, bo jeśli przegramy w maju, to zajrzy nam w oczy widmo porażki podczas wyborów samorządowych – twierdzi osoba z władz krajowych PSL. – Wtedy mogłoby dojść do gwałtownych zmian na szczytach władzy w naszym Stronnictwie – dodaje.

Kluczowa w tej sytuacji może być rola Rady Naczelnej PSL, której przewodniczy europoseł Jarosław Kalinowski. Rada może bowiem odwołać prezesa, nie czekając na zwołanie kongresu Stronnictwa. I powołać nowego. Według naszych rozmówców, siła Waldemara Pawlaka w RN rośnie, bo część jej członków – którzy dotąd stali za wicepremierem – jest rozczarowana efektami działań Janusza Piechocińskiego.

Z drugiej strony, wicepremier może „zagrać kwitami na Pawlaka”. Chodzi o utajniony przez resort gospodarki raport Najwyższej Izby Kontroli na temat negocjacji gazowych, jakie swego czasu prowadził wicepremier Waldemar Pawlak. Wnioski NIK – jak wynika z nieoficjalnych informacji – są miażdżące dla Pawlaka, bo wynegocjowany kontrakt był dla Polski niekorzystny. – Jeśli Pawlak będzie za bardzo rozrabiał, mogą pojawić się „przecieki” do mediów kompromitujące byłego wicepremiera. I nie sądzę, żeby wtedy był on w stanie wrócić na fotel prezesa PSL – obawia się jeden ze stronników Pawlaka w Radzie Naczelnej partii.

Może ten trzeci

W ludowej partii możliwy jest jednak jeszcze inny scenariusz, gdy władzę przejmie „ten trzeci”. Wtedy niejako pogodziłby on stronników Pawlaka i Piechocińskiego. Zresztą obecny prezes sam zapowiadał na kongresie w 2012 r., że po wyborach parlamentarnych w 2015 r. odda swój fotel komuś młodszemu, ale mogłoby to zostać przyspieszone. W tym kontekście część najbardziej wpływowych działaczy Stronnictwa wymieniała obecnego ministra pracy. – Przyszłym liderem PSL będzie Władysław Kosiniak-Kamysz – deklarował jesienią ub.r. poseł Stanisław Żelichowski. Wielu kolegów było podobnego zdania. Było, bo teraz pozycja ministra pracy jest słaba. Najbardziej Kosiniakowi-Kamyszowi zaszkodził protest rodziców dzieci niepełnosprawnych, bo wyszedł podczas niego – tak jak premier Tusk – na nieczułego polityka. A wrażliwość społeczna to istotna część wizerunku, jaki buduje sobie PSL.

Dlatego wielu ludowców jest zdania, że w razie kryzysowej sytuacji w Stronnictwie jego stery może przejąć minister rolnictwa Marek Sawicki. Cieszy się on sympatią i uznaniem wielu działaczy. Gdy media wytykały mu masowe zatrudnianie w agencjach rolnych działaczy PSL i członków ich rodzin, w partii przysparzało mu to jeszcze więcej zwolenników. Teraz, gdy wrócił do ministerstwa, nikt nie podnosi sprawy afery „taśm Serafina”, które spowodowały dymisję Sawickiego w lipcu 2012 roku. Za to minister rolnictwa jest ceniony przez ludowców za uspokojenie sytuacji na wsi, gdy producenci trzody chlewnej zostali dotknięci skutkami afrykańskiego pomoru świń. Choć do zakończenia kryzysu jeszcze daleko, to jednak Sawicki „zbiera punkty”.

Krzysztof Losz

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl